Znośna ciężkość bytu, czyli.. część 2.

Jeśli wierzący nie ma przed oczami celu nadrzędnego, może po drodze wikłać się w niepotrzebne mu sprawy tego świata.
Dlatego dobrze jest zatrzymać się na chwilę, zanim podejmie się jakieś wiążące decyzje, zanim wejdzie się na ścieżkę, z której trudno będzie zawrócić, albo stanie się to z różnych przyczyn już niemożliwe.

Czasami jeden werset może stać się tym światełkiem ostrzegawczym w tunelu. Jak w pewnej prawdziwej historii o kimś, kto mógł pojechać w podróż dookoła świata, mógł zwiedzić wszystkie te kraje, o których kiedyś marzył, żeby do nich pojechać, z wycieczką na Antarktydę włącznie. Ale gdy stało się to zbiegiem niezwykłych okoliczności możliwe do zrealizowania, przypomniał sobie jeden werset, który zaświecił mu się czerwonym światełkiem ostrzegawczym:
Mar. 8:36. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?

Ten ktoś wziął sobie to ostrzeżenie głęboko do serca i pozostał na miejscu,

i najprawdopodobniej dobrze zrobił, bo już stare legendy mówią, że aby dotrzeć do różnych tajemnic nie trzeba podróżować, a wystarczy odkryć tę prawdę, jaką odkrył legendarny sir Albert, który w poszukiwaniu rozwiązania pewnej tajemnicy, długo podróżował, bez oczekiwanego efektu, a po powrocie odkrył, że gdyby czekał cierpliwie w domu, jak mądry człowiek, wszystko byłoby znane.

Z ludzkiego punktu widzenia była to strata okazji do zobaczenia wielu pięknych miejsc,  zakładając, że ta podróż marzeń, zakończyłaby się szczęśliwym powrotem do domu, z bagażem pięknych wspomnień, lecz z punktu widzenia wieczności, gdyby coś po drodze, poszło nieprzewidywalnym torem, prowadząc na różnorakie manowce zwiedzenia, których świat ma bez liku, mogłoby to mieć nieobliczalne w straty skutki.

Oczywiście nie znaczy to, że każdy wierzący powinien powstrzymywać się od podróży marzeń, ale dobrze jest wtedy, jeśli tym marzeniem dla wierzącego jest przede wszystkim chęć wypełnienia konkretnej woli Boga , co do jego życia.  Nietrudno byłoby bowiem wyruszyć w podróż dookoła świata mając na to środki, można nawet byłoby sobie perswadować; – mam środki, to znaczy, że Bóg chce, abym zwiedzał świat.  Tylko czy aby na pewno celem wierzącego jest zwiedzanie świata?

Dlatego dobrze jest umieć zadać sobie właściwe pytania, we właściwym czasie i rozejrzeć się, czy gdzieś na horyzoncie zdarzeń, nie zapala się światełko ostrzegania, które przyświeca wierzącym, jak to czytamy w Psalmie 119:105. Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim.

Historia życia Petroneli uchyla również rąbka tajemnicy życia tych wierzących, którzy mogą być trapieni różnymi chorobami i dolegliwościami, a które to niekoniecznie muszą być wynikiem ich grzechów.
Tak, jak to jest to wyjaśnione przez samego Pana Jezusa tutaj:

Jan. 9:1-3. A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia.
2. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, ze się ślepym urodził?
3. Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże.

c.d.n.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *