Kawa z Bianką, a nawet dwie, czyli..

Przebudzator w kosmicznym dizajnie.

Staram się nie za często popadać w poranne sarkastyczne nastroje, a tym bardziej dawać im literacki upust, ale dzisiaj nie mogłam się temu oprzeć.

Ponieważ oprócz porannej kawy, nic mnie u progu mojej codzienności tak nie pobudza do rozmyślań nad zawiłościami tego świata, jak kolejna kawa, albo wieści kosmiczne, dlatego z zainteresowaniem przeczytałam podsunięty mi dzisiaj przez mojego małżonka kosmiczny temat; o elektryzującym tytule: Astronomowie stracili trzy egzoplanety.
Co się właściwie stało?
Okazały się być innymi obiektami.

Materiał jest z listopada ub. roku, więc nie mam pewności, czy w międzyczasie astronomowie nie dokonali kolejnych przełomowych odkryć, ale jeśli tak, to liczę, że mój małżonek ponownie podeśle mi, do porannej kawy, jakiś stosowny materiał.

Z w/w artykułu dowiadujemy się, iż astronomowie zajmując się liczeniem egzoplanet, cokolwiek to miałoby oznaczać; doliczywszy się ich już prawie 5 tysięcy, doszli do naukowego odkrycia, że trzy z nich, należy usunąć z listy, gdyż są one ‘zbyt duże na egzoplanety i są to zapewne gwiazdy’.

Tak więc dzięki przytomności umysłu astronomów, kolejne trzy gwiazdy mogły dołączyć do naukowej Alei Gwiazd, co nie powinno nikomu z nas, czyli zwykłym ludziom, spędzać snu z oczu, ani przeszkadzać w pracy, lub innych, codziennych aktywnościach.

Gdybyśmy jednak chcieli uparcie dociekać, czym są owe egzoplanety, to artykuł w dalszej treści, wychodzi naszym dociekaniom na przeciw, i informuje, iż: ‘ Egzoplanety to światy, które orbitują wokoło innych od Słońca gwiazd’. W tym momencie, jeśli jeszcze do kogoś nie dotarły wieści, że wszechświat jest tak ogromny, iż jest w stanie pomieścić inne światy, a co więcej, że naukowo, jako ludzkość, jesteśmy zobligowani do odkrywania tych nowych światów, i po to właśnie trudzą się naukowcy, niemal z całego naszego świata, czy też naszego egzoświata, jak zapewne mogliby postrzegać nas mieszkańcy tych innych egzoświatów, zakładając, że ci mieszkańcy istnieją i byliby zainteresowani tym, co się dzieje w naszym egzoświecie. Ale takie sprawy pozostawmy już do badania naukowcom, bo po to przecież oni są.

Z artykułu wynika, że takie światy, czy też egzoplanety, można znajdywać za pomocą teleskopu Keplera.
Mimo, iż w tym momencie jeszcze nie do końca zdążyłam przejść z fazy porannej do przedpołudniowej, gdyż druga kawa dopiero przede mną, nie mogłam się oprzeć sprawdzeniu, info o teleskopie.

No i idąc dalej tym tropem, natknęłam się na niezbity dowód w postaci grafiki komputerowej, od NASA, jak taki aparatus wygląda, i nawet jeśli nie wszyscy jesteśmy przekonani, czy to w porządku, że to nie jest po prostu zdjęcie, to z drugiej strony widać, że graficy z Nasa nie zasypują gruszek w popiele, ale futurystycznie podążają za nowoczesnym dizajnem. Element świetlny owej aparatury przypomina bowiem lampę, led w kształcie okręgu, którą montuje się jako zwis, albo podtynkowo na suficie.
Co do reszty elementów nie jestem pewna, bo nikną, stapiając się dyskretnie z tłem, aczkolwiek, gdy się dobrze przyjrzeć, mnie przypominają odkurzacz wodny starego typu.

Gdy podążymy dalej za podanymi w tekście linkami, dowiadujemy się, iż teleskop Kepplera, przeszedł już po 10 latach wytężonego wypatrywania egzoplanet na emeryturę. Miłe zaskoczenie, dla kogoś, kto z tego powodu może poczuć, że ma coś wspólnego, z nauką najwyższego lotu i przeznaczenia, aczkolwiek u większości zwykłych ludzi, przechodzenie na emeryturę trwa nieco dłużej. i odbija się mniejszym echem w naszym egzoświecie.

Jednak NASA zaskakuje jeszcze bardziej nowoczesnym i śmiałym naukowo dizajnem, bo jak się okazuje, wysłała w zeszłym roku nowy teleskop o nazwie TESS, którego imponujące możliwości są opisane tutaj.

Co prawda futurystyczne grafiki komputerowe, które tam widzimy, oraz ich opis skłania do refleksji, kto i czym zrobił te zdjęcia, skoro teleskop chyba sam się nie potrafi fotografować?
No ale może ja po prostu o czymś nie wiem, bo przecież to możliwe.

To tyle na dzisiaj w kwestii przebudzatora porannego, ale chyba i tak wystarczy, zwłaszcza, że w międzyczasie musiałam jednak napić się drugiej kawy, aby móc unieść ciężar gatunkowy tych wszystkich naukowych rewelacji i grafik od NASA, i jeszcze potem wykrzesać w sobie siły do codziennych zajęć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *