Chleba naszego powszedniego, część 1.

Po kilku wykładach, które ostatnio wysłuchałam z ciekawości, na temat porad, co i jak jadać w dzisiejszych czasach, aby żyć pięknie i zdrowo, tudzież po obejrzeniu propozycji kilku przepisów, na tak zwane ‘zdrowe desery’, taki oto, poniższy wierszyk* mi się zrymował, gdy zza szyb kredensu, uśmiechnęła się do mnie , moja ulubiona czekolada mleczna, pochodząca z kraju, gdzie tykają ponoć najlepsze zegarki:

*Gorzka zdrowotnie wygrywa,
chociaż jest mało zjadliwa.
Lecz mówią, że tylko ona
jest dozwolona.

Nie myśl o mlecznej,
bo to niedorzeczne.

W moim odczuciu, w obliczu różnych spraw, jeśli to jest możliwe, dobrze jest móc i chcieć odnajdywać w tym, w czym się da, tak zwany złoty środek; bez przesady i z umiarem, ciesząc się tym, co jeszcze jest, i że jeszcze jest.

Dlatego czasami lubię zjeść kawałek ulubionej mlecznej czekolady.
Gorzkiej nie lubię, no chyba że wyjątkowo tę z miętowym nadzieniem.

Pewna vlogerka z Japonii, w jednym z jej vlogerskich filmików, ujmująco stwierdziła, (sparafrazuję), że; ponieważ w życiu dzieją się różne problemy, dlatego są lody czekoladowe.

Na ewentualnych podstępach, (przy braku umiaru i z przesadą), czekolady mlecznej, względnie lodów, lub słodkich deserów, nie koniec.

Otóż chodzą słuchy, że w tych dziwnych czasach, należy uważać na wszystko, co się wydaje, że jest do jedzenia.
Nawet na chleb powszedni.

Taki współczesny chleb powszedni, najwyraźniej nie ma nic wspólnego z tym, o którym mowa w modlitwie: ‘chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj’. Logika prowadzi do konkluzji, iż wtedy, to musiał być zupełnie inny, prawdziwy chleb.
Zresztą, gdy Pan Jezus chodził po ziemi, oraz jakiś czas potem, nieprzyjaciel nie miał szans, na wciskanie ludziom żadnych substytutów, z chlebem włącznie. Wiele jednak, niestety, zmieniło się z czasem.

Wobec powyższego, (również chodzą takie słuchy), że są tacy, którzy podjęli najradykalniejsze kroki, i odżywiają się nic nie jedząc, i to od kilkunastu lat. Jakoś to musi działać, skoro żyją i nie wyglądają jak chodzące szkielety.

Przyznam, że taki zaskakujący styl życia, można przyjąć za imponująco wygodny i tani, co w naszych czasach ma znaczenie, ale z chrześcijańskiego punktu widzenia raczej skłania do dystansu, (wyłączając okresy, w których wierzący decyduje, że będzie pościć).

Wierzę, że Stwórca nie bez przyczyny wyposażył człowieka, między innymi, w możliwość odczuwania przyjemnych doznań smakowych, i innych doznań, za pomocą pozostałych zmysłów, ale matriks/ świat, psuje swym zatrutym jadem, to co, zostało stworzone jako zdrowe, i nikomu nie odpuszcza, za chwile przyjemności, nawet te zupełnie naturalne, i nie muszące prowadzić do przesady.

Tak więc we wszystkim, trzeba być czujnym i uważać na podstępne zamysły złego.

c.d.n.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *