Trochę o kosmosie, trochę o włosie..

Do przedpołudniowej kawy, mój małżonek, który wie, jak podkręcić mi nastrój, i podnieść mi ciśnienie, nawet zanim jeszcze udelektuję się pierwszym jej łykiem, podesłał mi artykuł, pod elektryzującym tytułem: Pojedynczy włos niemal wstrzymał start rakiety SpaceX, zawierający opis zamieszania, do którego doszło, niemal tuż przed samym startem rakiety SpaceX.

Z artykułu wynika, że całemu temu kosmicznemu zamieszaniu był winien ludzki włos, znaleziony tuż przed odlotem rakiety SpaceX, cytuję za w/w info:

Włosy to FOD (ang. Foreign Object Debris) – inżynierski termin oznaczający szczątki ciał obcych. Ten jeden włos zgodnie z procedurą wymagał podjęcia pilnych działań jeszcze przed startem.’

‘Ta sytuacja pokazała, że poważny wypadek w trakcie lotu może zostać wywołany przez nawet z pozoru najbardziej nieszkodliwe obiekty.’

Z różnych doświadczeń życiowych wiadomo, iż z pozoru najbardziej nieszkodliwe obiekty, takie, jak w/w ludzki włos, może stać się zarzewiem różnych poważnych wypadków, i to nie tylko, gdy zostanie znaleziony we włazie rakiety kosmicznej, ale również w prozaicznej ziemskiej egzystencji, przykładowo; gdyby tak uczepił się zupełnie przypadkiem i niechcący, potencjalnej klapy marynarki lub płaszcza zwykłego zjadacza chleba, i o zgrozo byłby to włos koloru blond, i następnie został tam znaleziony przez kogoś, kto posiada włos innego koloru!

Z artykułu wynika kolejna ciekawostka , cytuję za w/w artykułem:
‘(..)załoga platformy SpaceX przygotowywała Crew Dragon Endurance do startu w rakiecie Falcon 9. Czterech astronautów z Crew-5 było już w kapsule, a właz został zamknięty. Wprawne oko jednego z uczestników misji dostrzegło pojedynczy ludzki włos w zamknięciu zatrzasku. Włosy to FOD (ang. Foreign Object Debris) – inżynierski termin oznaczający szczątki ciał obcych’.

Jestem pewna, że dociekliwi zauważą, iż określenie ludzkiego włosa terminem (nawet) inżynierskim, oznaczającym ‘ szczątki ciał obcych‘, może trochę dziwić, przy założeniu, że załogę stanowią przedstawiciele naszego gatunku, no ale ewentualnie wątpliwości, przynajmniej częściowo, może rozwiewać sama nazwa załogi, która w naszym ojczystym języku brzmi, jakby wyjęta z filmu z gatunku space-fantasy: Załoga Smoczej Wytrzymałości, albo Załoga Wytrzymałych Smoków.

Dalej cytuję za w/w artykułem:

‘Po wejściu na orbitę mikrograwitacja może nagle spowodować niezauważone unoszenie się FOD, w tym włosów i kurzu. Posey powiedział, że systemy filtracji są zaprojektowane do radzenia sobie z tego rodzaju rzeczami, “ale nadal chcesz zapobiegać wszelkim potencjalnym problemom”.

Ludzkie włosy znalezione wewnątrz uszczelki włazu mogły, ale nie musiały przełożyć się na problemy podczas lotu Crew-5, ale to nie ma większego znaczenia. Liczy się bezpieczeństwo i eliminacja wszelkich potencjalnych zagrożeń dla życia i zdrowia załogi’.

W to, że siła tego czarodziejskiego kleju, nowożytnych magów z gwiezdnymi ambicjami, o niezwykłych właściwościach, w tym działających wybiórczo, zwana potocznie grawitacją, potrafi sobie radzić nie tylko z kurzem i włosami, ale masami oceanów i ziemi i wszystkim, co w morzach i na powierzchni ziemi się znajduje, i po niej chodzi i skacze i fruwa , jesteśmy wprowadzani odkąd w zasięgu naszego wzroku pojawił się pierwszy wirujący globus, a my na nim.

Ale chyba jeszcze nie wszyscy słyszeli, o takim szczególe, jak mikrograwitacja, jak dotąd, bo odtąd należałoby założyć, że gdy już grawitacja nie działa, czy też ma ona mniejszy wpływ na sprawy, to wtedy mamy do czynienia z mikrograwitacją. Tak czy owak, jedna z nich musi występować, bo coś musi trzymać zuzamen do kupy ten kosmiczno-kulisty cyrk, tudzież teatr, w którym jest wzniecany kurz i mogą latać, niechciane włosy.

Na koniec pozostaje jeszcze nieśmiałe pytanie, -czy to wszystko musi tyle kosztować?, – skoro, jak czytamy w/w artykule, cytuję za:
”FOD to problem w wielu branżach, a sam tylko przemysł lotniczy kosztuje według Boeinga 4 miliardy dolarów rocznie’.

Oczywiście zawsze i wszędzie zrozumiała jest troska o bezpieczeństwo załogi i sprzętu, ale czy nie lepsza i tańsza, byłaby metoda typu ‘lepiej zapobiegać niż leczyć’?, przykładowo choćby w kwestii włosów, bo panowie przecież mogliby na czas lotu skracać fryzury do wymaganego minimum, zapobiegającego ewentualne gubienie jakiegokolwiek włosa, no a panie mają do wyboru cały arsenał środków stylizacyjnych, na przykład lakiery typu strong, a ufamy (my , którzy już mogliśmy podziwiać możliwości włosowo-stylizacyjne, prezentowane przez panie na stacji kosmicznej), że NASA , jako wiodąca ludzkość ku meandrom wszelkiej nauki i wynalazczości, na pewno jest w stanie poradzić sobie z takim naukowym wyzwaniem, jak formuła odpowiedniego produktu do włosów, tak, by nie tylko nadawała się do prezentacji fryzur w wyżej wymienionych warunkach, ale również nie powodowała kosztownego ich wypadania, w nieodpowiednich do tego miejscach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *