Blisko coraz bliżej..

Ponieważ ten temat, o którym już pisałam też wcześniej, zaczyna być coraz bardziej aktualny, a to co zapowiada, zbliża się wręcz milowymi krokami, nieodwołalnie, ponawiam go, aby skłonić już teraz do głębszego zastanowienia i przemyśleń, bo kwestie jakie porusza dotyczą spraw życia i śmierci nie tylko w wymiarze tu i teraz, ale i wiecznym.
Większość tego pokolenia nie zdaje sobie z tego sprawy, na krawędzi jakich przełomowych decyzji przyjdzie mu stawać i z jaką wizją przyszłości osobistej i najbliższych zmierzyć..

Wyobraźmy sobie sytuację: idziemy do sklepu, po jedzenie, po ubranie, po potrzebne do codziennej egzystencji drobiazgi, możemy za nie zapłacić gotówką lub kartą. Jak do tej pory wszystko jest w miarę normalnie. Wielu woli płacić kartą, bo tak jest po prostu wygodnie, to jest przecież użyteczny wynalazek. Właściwie ma same plusy, i jeden minus, kartę można na przykład zgubić. A jeśli technologia wyszłaby wtedy na przeciw temu wyzwaniu, to czy byłaby postrzegana jako dobra, pomocna, ułatwiająca życie? Czy jeśli zaproponowano by taką możliwość, aby już nigdy nie mieć obawy, że się zgubi  pieniądze, kartę, czy klucze, czy jakiekolwiek ważne dane, że nigdy nikt nam ich nie ukradnie, to czy wtedy taka technologia zostałaby przyjęta wręcz entuzjastycznie?..

A co jeśli chodzi o nasze zdrowie; potrzebna jest natychmiastowa pomoc, nie ma czasu na szukanie dokumentów, historii  choroby, czy jeśli wystarczyłoby, aby w takim przypadku uratowało nam życie małe ’biip’ z czytnika, albo nawet bezgłośny przepływ danych wprost z nadajnika umieszczonego w dostępnym miejscu na naszym ciele..

A gdyby jakieś starsze osoby, które chorują na przykład na Alzheimera nagle się zgubiły i wystarczyłby odczyt adresu z ręki, albo z czoła, w zależności od miejsca umieszczenia tego 'dobrodziejstwa technologii’..
To samo udogodnienie sprawdziło się w przypadku zaginionych  zwierząt domowych, więc dlaczego nie miałoby zapobiegać gubieniu się dzieci, albo być pomocne w ich odnajdywaniu?..

To nie wszystko, bo przecież, skoro ta technologia jest taka 'pomocna ludziom’, wkrótce nie będzie można już bez niej poruszyć, a gdy pieniądze i karty zostaną wycofane z obiegu, nikt, kto nie posiada przekaźnika danych w sobie, nie będzie w stanie niczego kupić, sprzedać, czy pójść do lekarza, a jeśli ma rodzinę, nie będzie mógł nakarmić dzieci, pójść z nimi do lekarza.. Czy starcza nam wyobraźni na takie hipotetyczne,- póki co-, sceny?..

O co w tym wszystkim chodzi i komu?.. W jakim celu człowiek miałby być uzależniony całkowicie od technologii, bez której jego egzystencja, w normalnym tego słowa pojęciu, będzie NIEMOŻLIWA?..
Co z tymi, którzy nie zechcą z niej skorzystać?.. Jak długo będą w stanie się opierać?.. Jak będą przedstawiani światu i postrzegani przez tych, którzy nie widzą w tej technologii śmiertelnego zagrożenia i będą jej nosicielami? ..

Czy to nie będzie podejrzane, gdy ktoś stanowczo temu odmówi? Czy nie będzie postrzegany jak abstynent w czasach terroru Stalina..?
Bo kto może nie zechcieć przyjąć takiego wynalazku 'dla dobra ludzkości’?.. Dlaczego ktoś miałby się przed tym wzbraniać? Przecież każdy 'zdrowy umysłowo i rozsądny człowiek’ będzie chciał dobra dla siebie i rodziny..
Czy to przypadkiem nie będą ci 'fundamentaliści chrześcijańscy’,  których możliwe, że będzie się zaliczać w poczet ’ szalonych ekstremistów’ i 'przestępców wszelkiej maści’, jako opóźniających 'ewolucyjny marsz ludzkości do boskości’, u boku 'kosmicznych braci’, którzy przybędą, aby nas poinformować, że to 'oni nas stworzyli i umieścili na tej planecie’..

Zobaczcie, jak to się po kolei układa: najpierw trzeba było odpowiednio zmiękczyć ludzkie myślenie o stworzeniu świata poprzez ustalenie nowych paradygmatów, to zajęło trochę czasu, jakieś 500 lat; od zaimplementowania teorii ewolucji sprawy nabrały tempa, potrzeba było tylko utrwalić te paradygmaty, w czym pomógł wydatnie obowiązkowy system edukacyjny wspierający 'teorię ewolucji’ i 'teorię wielkiego wybuchu’ i tak zwany skok technologiczny, który w XX wieku przybrał na sile po wydarzeniach w Roswell. Mam tu na myśli ten  oficjalny 'skok technologiczny’, bo ten równoległy nieoficjalny, według tego, co ujawnił nieżyjący już Phil Schneider, konstruktor podziemnych baz, tajnych, jeszcze do niedawna, wyprzedza ten oficjalny o jakieś 1200 lat..
Są to oczywiście sprawy o jakich w szkołach i w mediach głównego nurtu nie można usłyszeć.

A teraz zapraszam na kolejny na moim blogu materiał o czipach:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *