Archiwum kategorii: Bez kategorii

Jestem wolna/ny, bo jestem sobą? .. część 2.

A czy można mieć poczucie bycia sobą, oraz bycia wolnym, mimo ograniczeń?
Do pewnego stopnia, i w określonych warunkach tak.

Gdy czyjś świat wewnętrzny, i świat materii wokół, jest w miarę stabilny, nie narażony na bolesne uszczerbki, wtargnięcia, oraz ‘propozycje nie do odrzucenia’ ze strony świata zewnętrznego, a ktoś nie ma potrzeby testowania dokąd sięgają granice jego wolności, bo czuje się bezpiecznie i jest mu komfortowo, tam gdzie jest, to wtedy może mieć poczucie bycia wolnym w byciu sobą.

Taki komfort egzystencjonalny, będący sumą osiągniętego statusu materialnego i przebywania w miejscach, gdzie spokój i dobrobyt nie jest naruszany, ma jednak niewielu z wielu.

Dla wierzących w przesłanie: –
Jan. 8:36. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.

– poczucie bycia prawdziwie wolnym, wykracza poza świat materii, podczas, gdy na tym ziemskim planie sprawy nie idą łatwo, bo zwykle nie idą, i trzeba się zmagać z wieloma trudnościami i przeciwnościami.

Dla nas, którzy wierzymy, i zdołaliśmy się otrząsnąć z ułudy zakotwiczania w egzystencjonalnym ‘tutaj i teraz’, jest niewyobrażalnie więcej i piękniej, w Królestwie Syna, które nie jest z tego świata.

Dla obudzonych ze snu egzystencjonalnego, staje się bardziej zrozumiała scena z filmu Matrix, ( którego przesłanie nie straciło z czasem na aktualności, wręcz przeciwnie), gdy Neo, po odłączeniu i wypluciu z kapsuły matriksa, budzi się w nowej rzeczywistości, w której to, co się ma , to zgrzebne ciuchy i jedzenie utrzymujące organizm przy życiu, ale pozbawione finezji i smaku, no i misja przekazywania rzeczywistości odkrytej po obudzeniu, przypisana każdemu, kto się już obudził.

Dotyczy to tym bardziej tego kto zdaje sobie sprawę, że nosi w sobie światło* nie do ukrycia, i ma na sobie pieczęć Ducha Świętego**.

Życie wierzącego, ‘tu i teraz’ , to oprócz trudu zmagania się z egzystencją w materii, coś znacznie więcej i większego, to bycie żywą i żyjącą świątynią Stwórcy:
1 Kor. 6:19-20
19. Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych?
20. Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym.

 

*Filip. 2:15
15. Abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie,

**Efez. 1:2-14
2. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa.
3. Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios;
4. W nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości
5. Przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej,
6. Ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym.
7. W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego,
8. Której nam hojnie udzielił w postaci wszelkiej mądrości i roztropności,
9. Oznajmiwszy nam według upodobania swego, którym go uprzednio obdarzył,
10. Tajemnicę woli swojej, aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie połączyć w jedną całość wszystko, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w nim,
11. W którym też przypadło nam w udziale stać się jego cząstką, nam przeznaczonym do tego od początku według postanowienia tego, który sprawuje wszystko według zamysłu woli swojej,
12. Abyśmy się przyczyniali do uwielbienia chwały jego, my, którzy jako pierwsi nadzieję mieliśmy w Chrystusie.
13. W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym,
14. Który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały jego.

Jestem wolna/ny, bo jestem sobą? .. część 1.

Spotkałam się z powyższą tytułową sentencją, w wypowiedzi pewnej starszej pani, która podsumowując swoje życie, od czasów młodości,
gdy zmagała się z różnymi problemami, które pojawiały się w kolejnych etapach jej życia, dopiero w wieku dojrzałym, odkąd jej życie biegnie już ustabilizowany torem, ma poczucie, że może być w końcu autentyczną sobą, co z kolei daje jej poczucie bycia wolnym.

Ta historia skłoniła mnie do kilku refleksji.

Czy i kiedy można czuć się prawdziwie wolnym, gdy jest się sobą?

W moim rozumienia tego zagadnienia, jeśli miara naszej wolności jest na tyle wystarczająca, że nie przeszkadza to byciu sobą, w jej ograniczeniach, to pewnie można tak myśleć i czuć.

 

Bo w tym świecie materii, ograniczenia niestety istnieją, wbrew zwodniczej, chociaż tak przyjemnie i przyjaźnie brzmiącej filozofii dążenia do ‘niezależności’, w czym ma pomóc przekonanie, że : ‘Mogę wszystko!’, co współczesny kołczing radośnie lansuje i podsyca, dając nadzieję, że ‘musi się udać’, jeśli włożymy w samorozwój i działania towarzyszące, odpowiedni ‘dużo pracy’, w czym powinno nam ponoć pielęgnowanie naszych marzeń o przyszłości, na przykład o tym , jak chcemy by wyglądało nasze życie za kilka lat.

To przesłanie potrafi wzbudzać euforię i być naprawdę motywujące, dla pełnego sił młodzieńczego zapału, który jest skłonny wierzyć, że wszystko jest możliwe, tylko trzeba po prostu bardzo chcieć i być produktywnym, co się sprowadza, ( z małymi wyjątkami), zawsze do jednego, czyli do tego, że na ‘niezależność’, nawet w jej podstawowym kształcie, trzeba zarobić, czemu jest poświęcana większa część, o ile nie wszystkie życiowe wysiłki.

Oto cała tajemnica wiary w marzenia o byciu ‘niezależnym’, w matriksowej cywilizacji, której nadrzędną wartością, i kluczem do krainy spełniania marzeń, jest pieniądz – narzędzie wykreowane specjalnie w tym celu, aby skupiać ludzki potencjał i energię życiową, poprzez generowanie konieczności gonitwy za nim.

W tej drodze na szczyty wykreowane przez marzenia, oprócz samych marzeń i sił mierzonych na zamiary, napędzanych przez determinację i wiarę we własne możliwości, trzeba jednak uwzględnić pewne czynniki nieprzewidywalne, oraz przeciwności zewnętrzne, które mogą okazać się niemożliwe do pokonania, jak dla ambitnego i zdeterminowanego wspinacza, ginąca w chmurach, oblodzona stroma ściana, strzeżona przez nieustające porywy lodowatego wichru i szalejącego gradu, albo inne zawirowania pogodowe, na które człowiek, mimo najszczerszych chęci i wysiłku, nie ma wpływu, oraz możliwości, by je pokonać lub ominąć.

W zawodach o matriksowe spełnianie marzeń, zwycięskie laury czekają na niewielu, niezależnie od zapału w myśleniu o sukcesie i działaniu w realizacji tego, co należy, oraz wierze, że w końcu nam się uda.

c.d.n.

Świątecznie.

Dla wielu wierzących, niedziela Zmartwychwstania, w którą celebruje się zwycięstwo Jezusa Chrystusa nad złem i śmiercią, jest szczególnym przypomnieniem, napawającym prawdziwym pokojem i spokojem, oraz nadzieją na wieczność w obecności Stwórcy, w pięknym świecie, poza wszelkimi wyobrażeniami.
Ta nadzieja jest naszym pocieszeniem nie tylko w święta, ale i w każdy powszedni dzień.

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli.. część 3.

(Uwaga w ramach przypomnienia: rozważania, którymi dzielę się z moimi Czytelnikami, są wysnuwane na podstawie materiałów, do których docieram, oraz próbami poszukiwania odpowiedzi, tam, gdzie nie są one proponowane w głównym nurcie, i nikt nie musi się z moimi wnioskami zgadzać, natomiast, jak zawsze, szczerze zachęcam dociekliwych, do własnych poszukiwań. )

———————————————————————————————————————–

Są też informacje mało powszechne. Na przykład o tajemniczej postaci, owianej grozą, zepchniętej w otmęty legend, o której swego czasu kobiety nie mogły czytać w księdze Zohar, chodzi o postać tłumaczoną jako upiór nocny (BG), albo wielka sowa.(KJV), wobec której istnieje domniemanie, iż była ona pierwszą kobietą Adama, która od Adama odeszła z pewnych powodów, (o których kobietom nie można było czytać), natomiast Ewa została stworzona, gdy okazało się, że nie czuł się on komfortowo sam, i okazało się, że, jak czytamy w 1 Moj. 2:23. Wtedy rzekł człowiek: Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta.

Można z powyższego wysnuć wniosek, że skoro :’ta dopiero, to przed nią musiała być jeszcze inna, stworzona nie z kości i z ciała Adama, co wnosi więcej światła, jeśli chodzi o różnicę w opisie stwarzania pomiędzy rozdz 1, a opisem z rozdziału 2. księgi Rodzaju.

Teologia chrześcijańska zupełnie pomija tę postać, która może wzbudzać kontrowersje, a przez niektórych badaczy starożytności, bywa czasem postrzegana jako pierwowzór ‘kobiety niezależnej‘, a taka rola dla kobiety w starożytności nie była przewidziana, a nawet obecnie, relatywnie niewiele kobiet może sobie na taki status pozwolić.

Dodatkowo, jeśli weźmiemy pod uwagę, że opis stworzenia człowieka, jako mężczyzny i kobiety, z rozdz. 1 księgi Rodzaju, różni się od opisu z 2 rozdziału, to podążając za informacjami nie ujętymi w kanonie, można domniemywać, że ta postać jest również nieśmiertelna, i ma powody, aby nie żywić do ludzkości przyjaznych uczuć, ani zachowań.

Postać ta została wymieniona tylko raz w tekście biblijnym, a w tłumaczeniu BW jako: upiór nocny.

Izaj. 34:14
14. Świstaki natkną się na hieny i fauny będą się wzajemnie nawoływać, tylko upiór nocny będzie tam odpoczywał i znajdzie dla siebie schronienie.

Poniżej szerszy kontekst:

Izaj. 34:13-15
13. Jego pałace porosną cierniem, pokrzywy i osty będą w ich zamkach; i stanie się mieszkaniem szakali, siedzibą strusi.
14. Świstaki natkną się na hieny i fauny będą się wzajemnie nawoływać, tylko upiór nocny będzie tam odpoczywał i znajdzie dla siebie schronienie.
15. Tam wąż będzie się gnieździł i znosił jaja, wylęgał je i zbierał młode przy sobie, tam tylko sępy skupiać się będą, jeden z drugim.
(BW)

Poniżej tekst z Biblii KJV, który nieco się rozmija z tłumaczeniem w BW.:

13.And thorns shall come up in her palaces, nettles and brambles in the fortresses thereof: and it shall be an habitation of dragons, and a court for owls.

14 The wild beasts of the desert shall also meet with the wild beasts of the island, and the satyr shall cry to his fellow; the screech owl also shall rest there, and find for herself a place of rest.

15 There shall the great owl make her nest, and lay, and hatch, and gather under her shadow: there shall the vultures also be gathered, every one with her mate.

Oto róznice:

dragons=smoki
wild beasts= dzikie bestie
wild beasts of the island= dzikie bestie z wyspy ( możliwe, że chodzi o syreny, bo też się już spotkałam z takim tłumaczeniem).
screech owl = piskliwa/skrzecząca sowa.
great owl = wielka sowa.

I jeszcze jedna ciekawostka w rozminięciu się tłumaczenia w tym rozdziale:

Izaj. 34:7
7. I padną wraz z nimi bawoły i cielce z tucznymi wołami; ich ziemia będzie przesiąknięta krwią, a ich proch przesycony tłuszczem.
(BW)

7 And the unicorns shall come down with them, and the bullocks with the bulls; and their land shall be soaked with blood, and their dust made fat with fatness.

Słowo unicorns ( jednorożce) w KJV, zostało przetłumaczone w BG jako bawoły.

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli.. część 2.

Tak rozpoczęła się walka człowieka o fizyczne przetrwanie, poza rajskim ogrodem, a więc w miejscu dla niego nieprzystosowanym, gdzie zło miało już możliwość bezpośredniego szkodzenia, i zawładnięcia miejscem, gdzie tułał się człowiek, i samym człowiekiem, który od tej pory musiał walczyć o miejsce do egzystencji i zdobywać pożywienie, w trudzie, znoju i pocie, bo ziemia, która miała wydawać wszelkie owoce, i pożywienie w obfitości, została dotknięta przekleństwem.

Czy możemy wyobrazić sobie, jakie cudowne byłoby życie ludzkości w rajskim ogrodzie, chronionym przez Stwórcę od zła z zewnątrz? Bez chorób, bólu, starzenia się i śmierci, z wszelką obfitością cudownie odnawiającej się natury? Z przyjaznymi zwierzętami, z którymi można byłoby się porozumiewać, a one też byłyby szczęśliwe, bo nikt by na nie nie polował i ich nie zabijał.
Ziemia dostarczałaby pokarm dla wszystkich, bez wysiłku , potu i znoju. A co najistotniejsze, sam Stwórca byłby w bezpośrednim kontakcie ze swoim stworzeniem!

Jestem również pewna, że nie byłoby tam miejsca na główne narzędzie zła, generujące zniewolenie i nikczemne żądze wszelkiego rodzaju, czyli pieniądz*, bez którego człowiek zdominowany przez ‘postęp cywilizacyjny’ nie wyobraża sobie egzystować, i nikomu nie przyszłaby do głowy chęć dominacji nad drugim człowiekiem, czemu to narzędzie wyzysku i upadku niejednokrotnie służy.

Czy możemy sobie wyobrazić, (mowa do kobiet, które rodziły), jak lajtowy byłby poród, gdyby nie incydent z wężem w rajskim ogrodzie, po którym dolegliwości Ewy, w tej konkretnej sferze ciąża-poród, miały ulec aż pomnożeniu, a co dotyka rodzaj kobiecy do dzisiaj, a także kobieta znalazła się w niefortunnej dla niej sytuacji, bo pod dominacją mężczyzny? (Co uwidacznia się w różnych rejonach i kulturach z mniejszą lub większą siłą).

Co tam się wydarzyło, z istotą zwaną potocznie wężem, w roli głównej, o czym zwykło się w środowisku chrześcijańskim nie rozmawiać, i nie łączyć z charakterem jednego z braci, których urodziła Ewa, że fizjologia całego rodzaju kobiecego została tak zdegradowana, i dziedziczymy tę ułomność pomnożenia bólów porodowych, z pokolenia na pokolenie?

Wskazówką może być informacja, zapisana w:
1 Moj. 5:3. Adam żył sto trzydzieści lat i zrodził syna na podobieństwo swoje, na obraz swój, i nazwał go Set.

Dlaczego pierwsi synowie Ewy nie zostali tak nazwani?

Czyżby Adam miał jakieś wątpliwości, co do Kaina i Abla, że nie zostali zrodzeni na jego podobieństwo i obraz, i dopiero o Secie Adam mógł tak powiedzieć?

Ile jest takich informacji, do których mamy współcześnie ograniczony dostęp, a nawet jeśli mamy, to większość umysłów owładniętych ‘postępem cywilizacyjnym’, odbiera je jako mity?

Z całą pewnością na wiele odpowiedzi musimy czekać aż do wieczności, aby je przed nami odkryto.


*pieniądz jako narzędzie zła, dominacji i zniewolenia , wprowadzone do ludzkości przez istoty, które starożytni przedstawili jako królów i kapłanów spoza naszego świata, – to teza wysuwana na podstawie przekazów z artefaktów archeologicznych, m.in. przez M.Tellingera, badacza niezależnego z Afryki Południowej, która zważywszy na żniwo, jakie pożądliwość oraz niedobór pieniędzy zbiera do dzisiaj, brzmi całkiem wiarygodnie.

c.d.n.

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli.. część 1.

Czy to, co się w życiu przydarza ma jakiś związek z tym, co myślimy?

Natrafiam ostatnimi czasy na różne materiały, w których ze strony mówców pada sugestia, że to, co myślimy kształtuje w jakiś sposób naszą rzeczywistość, w związku z czym, to my jesteśmy za to odpowiedzialni, co się nam przydarza.

Generalnie sugestie są takie, że gdyby jak najwięcej ludzi zdawało sobie sprawę z tego, że jest związek pomiędzy myślami, emocjami i uczuciami, które odczuwają, a następnie z tym, co dzieje się w życiu, co im się przydarza, i gdyby ogół ludzi miał taką świadomość, to świat zostałby odmieniony.

Owszem, można zauważyć doświadczalnie związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy konkretnym myśleniem i emocjami, które te myśli wywołują, albo do jakich konkretnych działań te myśli następnie ewentualnie kogoś skłonią, to jednak świadomość tego faktu, ma ograniczony zasięg pozytywny – bo o taki chodzi, z różnych przyczyn, w tym takich niezależnych od tego, co się myśli.

O ile, ( częściowo), mamy wpływ na to, czym karmimy nasze myśli, poprzez dokonywanie wyborów, które pomagają czynić naszą rzeczywistość, w mniejszym lub większym zakresie przyjemniejszą i przyjaźniejszą, to jednak na podstawie objawienia biblijnego i obserwacji rzeczywistości, staje się jasnym, że nawet gdyby większość ludzi myślała dobrze, lub cała ludzkość, nie odmieniłoby to losów tego świata tak, aby zatrzymał się w degradacji.

Dlaczego szlachetni ludzie, mimo wszystkich swoich pozytywnych myśli i wysiłków, nie są w stanie położyć kres tej destrukcji, która dotyka świat?

Postępująca degradacja świata materii jest czymś nieuniknionym, jak starość i śmierć ciała, które nadchodzą niezależnie od naszych wysiłków, woli i myślenia pozytywnego.

Nawet jeśli staramy się racjonalizować te przypadłości, jak starość i śmierć, że to naturalna kolej rzeczy, to przecież nikt nie chce być stary, ani umierać, wręcz robi się wiele by opóźniać i odsuwać te procesy, które gdyby były naturalne, jak na przykład jedzenie , spanie, oddychanie, to nikt by się przed nimi nie wzdragał.

Dlaczego sprawy tak się mają?

Jeśli w tym momencie zaufamy objawieniu ze strony Stwórcy, który ma całkowity wgląd w sprawy dotyczące każdej istoty indywidualnie, oraz w losy świata, to zrozumiemy, że mamy do czynienia z czymś obcym rodzajowi ludzkiemu, działającym na szkodę ludzkości.

Istnieje czynnik odpowiedzialny za stan destrukcji, działający podstępnie i z ukrycia, często nie brany w ogóle pod uwagę, przez racjonalizujące umysły.

Tym czynnikiem jest zło.

Zło istnieje realnie, siejąc destrukcję, degradację ludzkiego potencjału, i zniszczenie, czemu ludzka siła dobrej woli, niestety nie jest w stanie zapobiegać, a jest to siła dysponująca technologią, której człowiek nie rozumie, i która człowiekowi jawi się jak czarna magia.

Nie spotkałam nikogo w swoim otoczeniu, z kim miałam okazję rozmawiać na ten temat, aby ten ktoś myślami skłaniał się ku różnym konfliktom, czy to na mniejszą, albo większą skalę, a jednak one mają miejsce, w różnych lokacjach nieprzerwanie.

Przecież nikt ze zwykłych ludzi nie marzy o ubóstwie, wojnach, tułaczkach i głodzie, ale one się dzieją, niezależnie od dobrych myśli i intencji tych, których to zło dotyka, a którego przecież nie chcieli, ani o nim nie myśleli, ani tego nie nie afirmowali.

(Afirmacja, albo medytacja to modne słowa, które często pojawiają się w materiałach motywacyjnych, nawet chrześcijańskich ).

Jeśli skłaniamy się ku przekazom biblijnym, to przyjmujemy za fakt, że zło istnieje na tym fizycznym świecie, równolegle z ludzkością, jako siła realna, której człowiek o własnych siłach nie sprosta, lecz potrzebuje pomocy Stwórcy.

Nasza doskonała ochrona i nietykalność przez zło, i niewyobrażalny dobrostan, w jakim mieliśmy jako ludzkość egzystować w naszych nieśmiertelnych fizycznie ciałach, została utracona z chwilą, gdy Adam z Ewą musieli opuścić rajski ogród, tę niedostępną dla zła, zniszczenia i śmierci, enklawę, przygotowaną przez Stwórcę, dla najwierniej odzwierciedlającego samego Stwórcę stworzenia, czyli człowieka, stworzonego na Jego obraz i podobieństwo.

cdn.

Noworoczna pogadanka Bianki.

Tym razem bezkawowa, bo zerwałam z kawą, a stało się to bynajmniej nie za sprawą noworocznych postanowień, ale spontanicznej reakcji mojego organizmu, który na kilka dni przed świętami zasygnalizował, że nie ma ochoty na kawę.

Jak do tej pory, ochota na kawę mi nie powróciła, a raczej chętnie eksperymentuję z nowymi smakami herbat, no i chodzi za mną myśl, że jeśli od czasu do czasu napiję się pysznej czekolady, co wpłynie pozytywnie na moje samopoczucie, to mój organizm przyjmie to ze stoickim spokojem, i na pewno sobie z tym poradzi.

Odkryłam napar z czerwonokrzewu, zwany czerwoną herbatą, chociaż nie pochodzi z krzewu herbacianego, więc nie działa pobudzająco, dlatego mogę ją sobie popijać nawet wieczorami.

Czytelnicy mojego bloga, zapewne natrafili na jeden z moich wcześniejszych wpisów, w którym napisałam,  że ‘nie zrywam z kawą’, gdy jeszcze ją popijałam, aczkolwiek jej właściwości i działanie, już wtedy dawały mi do myślenia, bo ten napój potrafi uzależnić.

Kawę lubiłam głównie ze względu na jej walory smakowe, dla których w sposób całkiem umiarkowany popijałam ją co dnia, aczkolwiek ma ona działanie psychoaktywne, i służy ku pobudzaniu, gdy organizm sam z siebie, nie ma czasu, lub okazji wykrzesywać energii, która poprawia nastrój i koncentrację,

Lecz jeśli można się wysypiać aż do wyspania, oraz gdy znajdują się miłe okazje do poprawiania nastroju, organizm sygnalizuje, że nie potrzeba już sztucznych pobudzaczy.

Stan tego sztucznego pobudzenia jest w moim odczuciu podobny do działania budzika, który w sposób nienaturalny przerywa odpoczynek, no bo skoro musi dzwonić, żeby wstać, to znaczy, że naturalnie nasz organizm chciałby regenerować się dłużej.

Wygląda na to, że budzik i kawa bywają z sobą połączone niewidzialną nicią zależności.

Możliwe, iż gdybym zainwestowała wcześniej w jakiś ekspres do kawy, to byłoby mi szkoda z niego nie korzystać.

Lecz co gdyby nagle naszła mnie ochota na kawę?

Jako, iż nie picie kawy nie jest w moim przypadku związane ze złożeniem ślubów, postanowień oraz przyrzeczeń, ale ochotą odstawienia kawy ze strony mojego organizmu, to gdyby się zdarzyło, iż mój organizm kiedyś ponownie nabrałby ochoty na filiżankę kawy, to mogłabym się jej napić, bez poczucia winy, aczkolwiek po wysłuchaniu różnych opinii ekspertów w tej materii, za i przeciw, nie chciałabym powracać do tego przyzwyczajenia.

Ale skoro, jako Seniorka, a przy tym zwolenniczka przebudzatorów o charakterze niematerialnym, nie muszę używać zwykłego budzika, również nie muszę używać żadnych innych budzików, w tym właśnie kawy, o czym łaskawie i przyjaźnie poinformowało mnie moje ciało, czy też organizm, a następnie zdrowy rozsądek w podchodzeniu do różnych sygnałów, a ja stwierdziłam, że warto słuchać doświadczonych przyjaciół.

Pozytywnie inaczej, czyli.. autokołczing niekompatybilny.

Jeśli ktoś oglądał serial Niezgodna, to wie, że główna bohaterka, poprzez jej cechy i zdolności, odkryte dopiero z czasem, zaliczona została do kategorii niekompatybilnych do świata, w którym każdy, w ramach dojścia do dojrzałości, musiał określić swoje miejsce przynależności do społeczeństwa, bez możliwości zmiany później.

W sposób metaforyczny odzwierciedlony został społeczny podział na role, którym się jest przypisanym przez cywilizacyjny system edukacyjny i zawodowy.

Bohaterka ma krótki czas do wyboru swojego miejsca, po czym odkrywa, że jej osobowość charakteryzuje niezgodność z obowiązującym systemem, więc nie przynależy nigdzie, co więcej; jest naznaczona statusem persony non grata poprzez swoją nieprzewidywalność a dalsze wydarzenia stopniowo prowadzą ją, do odkrywania prawdy o świecie, do którego nie przynależy, oraz jej rzeczywistego przeznaczenia.

Przywołałam w związku z dzisiejszym tematem ten właśnie serial, bo jakże trafną , w moim odczuciu parafrazą jest on tego, jak może czuć ktoś, kto zda sobie sprawę, jak nie pasuje do tego świata, lub świat nie pasuje do niego, a co w końcu nie jest niczym nowym pod słońcem, jeśli mowa o tych, którzy poprzez akt wiary w Stwórcę, zostali wywołani ze świata materii, chociaż jeszcze fizycznie na nim egzystują.

Tak więc trwając ciągle na planie materii, ale będąc już myślami i duchem w miejscu, o którym jest napisane, że nie jest stąd, jako wierzący w obietnice wieczności, przebywamy niejako w dwóch, niekompatybilnych z sobą obszarach, co może wprowadzać w stan dysonansu i zawieszenia pomiędzy tymi światami, a także do ‘konfliktu interesów’, w sytuacji, gdy wierzący stoi w obliczu wyborów , które opierają się o kompromisy pomiędzy tymi rzeczywistościami.

Jednakże człowiek wierzący Stwórcy, ma niezachwiane oparcie w Jego działaniu, w obszarach niemożliwych do penetracji umysłem i logiką, w tym również w obszarze materii, poprzez rodzaj wiary, która jest pewnością, że cokolwiek Stwórca zapowiedział, wypełniło się, czy wypełnia na różne sposoby nadal, dając nam poczucie, że niezależnie od tego, co się dzieje, to finalnie zdążamy do naszego wiecznego przeznaczenia, będąc dziedzicami obietnic niebiańskich.

Ta świadomość uspokaja, pozwala uchwycić się obietnicy, o której czytamy w Ewangelii Jana 14;27 bez względu na sytuacje, na które nie mamy wpływu, z którymi, póki co, musimy zmagać się w materii. aczkolwiek nie musimy czuć się obarczeni ciężarem konieczności akceptowania tego, czego nie chcemy zaakceptować, aby pozostawać w zgodzie z własnym sumieniem, odrodzonym do uczestnictwa w sprawach Królestwa , które nie jest z tego świata.

Zatem, nie przejawiając przesadnego optymizmu i entuzjazmu egzystencjalnego, skoro tak się mają sprawy ziemskie, jak się mają, oraz bez konieczności wzbudzania w sobie, tak coraz szerzej lansowanej wiary w siebie, skoro już właściwie ukierunkowaliśmy naszą wiarę w Tego, który jest jej sprawcą i dokończycielem, nawet w chwilach przygnębienia i wątpliwości gdy zaczynamy opadać z sił w naszej ziemskiej wędrówce, mamy tę pewność, że skoro budzimy się do kolejnego dnia, to znaczy, że nasz Ojciec w Niebie, przewidział dla nas jeszcze zadania do wykonania na tym planie, a skoro tak, to otrzymujemy od Niego pomoc w stosownej porze.

Przedświąteczna kawa z Bianką, czyli.. o ciałokształtach w teorii i praktyce.

Niedawno przeczytałam frapujący artykuł, próbujący wyjść na przeciw poważnym dociekaniom, dotyczącym kulistego kształtu ciał niebieskich, które to obiekty, według teorii naukowych, są w taki właśnie sposób formowane podczas pędu i obrotów, przez różnego rodzaju siły, ulegając ściskaniu, i różnorakim deformacjom. Oczywiście wiodącą w przebiegu tychże deformujących, rozciągających i ściskających, jak również ścierających i kuliście kształtujących owe ciała sił, tudzież chemicznych i geologicznych procesów, jest ta najważniejsza siła, o której ciężarze, ( względnie ciążeniu) gatunkowym, zarówno w kosmicznych otmętach, jak i podczas ziemskiej egzystencji nie wypada zapominać, mianowicie tak zwana grawitacja.

W podsumowaniu padła sugestia, że taki prawie kulisty kształt ciał niebieskich, który jest spowodowany działaniem w/w wiodącej siły , jest wynikiem dążenia tejże siły do formowania ciał w sposób stabilny i korzystny energetycznie.

Czy to brzmi przekonująco z punktu widzenia wszystkich ciał?

To zależy, gdyż nawet niespecjalnie przejmując się naukowymi fantasmagoriami o formowaniu ciał niebieskich, gdybyśmy nie uwzględniali realnych i namacalnych sił działających na ciała ziemskie, i przykładowo; sięgalibyśmy raz po raz, po kolejne przedświąteczne ciasteczko, a potem w czasie świąt, naukowo eksperymentalnie sobie folgowali, dociążając grunt pod naszymi stopami, to mogłoby się okazać, że nawet jeśli do tej pory, wszelka magiczna siła nas omijała w formowaniu do kształtu jaki dla ciał niebieskich jest kosmicznie najbardziej stabilny i korzystny energetycznie, to nie wiadomo ile trzeba by było potem zrobić obrotów i piruetów, i ile wygenerować pędu, aby te kosmiczne siły sprowadzone do pionu i poziomu, udowodniły, że ciało w ruchu się nie zaokrągla ale szczupleje, i aby wszystko wróciło do normy, czyli by krągło kształtna magiczna siła , działała sobie jak do tej pory, czyli teoretycznie, gdyż praktyka udowadnia, iż cała przyczyna i wina krągłych kształtów, leży po stronie ciasteczek, co zostało już wielokrotnie naukowo udowodnione, o czym przecież wszechświat wie.

W związku z powyższym, oraz nie tracąc z oczu, rzeczywistego powodu do nieprzerwanego świętowania podczas naszej ziemskiej wędrówki do Domu Ojca w Niebie,
z okazji zbliżającego się czasu, z różnych względów przyjemnego i pełnego świątecznych ciasteczek, czekoladowych pierniczków, torcików i innych pyszności, które w tym okresie potrafią szczególnie smakować, życzę Gościom mojego bloga, naukowego zdrowego rozsądku i dystansu, w eksperymentowaniu z siłami, na których najbardziej stabilne i korzystne efekty zaokrąglania kształtów ciał ziemskich, nie mamy niestety wpływu, lecz jedynie siłę woli realizowania postanowień koniec-rocznych oraz nowo-rocznych, względnie dużo ruchu.

Przy tej okazji, przypomniała mi się scena z jednego z filmów produkcji hiszpańskiej, która w sposób baśniowo-obrazowy pokazuje, jak mała dziewczynka trafia do komnaty, gdzie na stole potwora-fauna leżą przysmaki, które można dosłownie jeść oczyma, tak smakowicie wyglądają, ale jest jeden warunek, można tylko patrzeć, i nie ważne jak bardzo miałoby się ochotę na cokolwiek z tego co należy do tej potwornej istoty, nie wolno nic ruszyć z tego stołu.
To dziecko o tym wie bo zostało ostrzeżone ale mimo to, nie może oprzeć się temu, co widzi, sięga po owoc i zjada go, wtedy potwór rusza ze swojego miejsca..

Film jest niezwykle sugestywny, mroczny, pokazujący alegorycznie zło tego świata, w którym człowiek jest zagubiony, jak owa filmowa dziewczynka, która stara się wydostać z brutalnego świata dorosłych, którego nie rozumie, lecz trafia do kolejnego świata, w którym zło nie znika, ale materializuje się, przybierając formę potwora.

Powyższy film ma wielorakie przesłania, w odniesieniu do świata rzeczywistego, i pomimo, iż raczej nie oglądam i nie polecam filmów z kategorii horrorystycznej, to nieliczne produkcje tego gatunku, na które do tej pory wybiórczo trafiłam, mogę zaliczyć do kategorii filmu przesłania, lub częściowej odsłony tego, co niewidzialne dla nie przebudzonych oczu.

Przebudzator bez tytułu*- część 7.

* (tymczasowo).

Co to zmienia dla wierzących żyjących po tym Wydarzeniu?

Osobiście mogę zgodzić się z koncepcją, że sposób funkcjonowania, jak za czasów wczesnego chrześcijaństwa, gdy żyli jeszcze apostołowie i wierzący wraz z nimi oczekiwali na rychły powrót Pana Jezusa w oparciu o listy apostolskie, był przejściowym dla wychodzących ze starego Przymierza do nowego, i aktualnym do zapowiedzianego przyjścia Jezusa po wierzących, i zburzenia świątyni, symbolu starego Przymierza.

Z Dziejów Apostolskich wynika, że w tym przejściowym okresie, gdy stała jeszcze świątynia dla wierzących pierwszego/ starego Przymierza,
rozpoczęła się, dla tych, którzy wchodzili przez wiarę w Nowe Przymierze, era Ducha Świętego Nowego Przymierza, gdzie świątynią staje się ciało wierzącego, a wierzący z pomocą i bezpośrednim prowadzeniem Ducha Świętego, może i powinien wzrastać w wierze i poznawaniu dzieła Bożego, co właśnie dzięki Duchowi Świętemu, jest możliwe bez pośrednictwa jakiejkolwiek struktury, czy poprzez sprawowanie kultu i nadzoru.

A ponieważ, jak to czytamy w Dziejach Apostolskich, obietnica otrzymania Ducha Świętego dotyczy wszystkich, których Bóg powoła ‘z bliska, czy z daleka’, dlatego obejmuje również nasze pokolenie i następne, ile ich jeszcze będzie*.

To oczywiście jest bardzo dobra wiadomość, dla wszystkich tych, którzy w szczerości serca pragną podążać w pielgrzymce wiary, do Królestwa Bożego, które, jak powiedział Jezus, nie jest z tego świata.

Jak również to, że mimo, iż w okrojonej formie, z niedoskonałymi tłumaczeniami, Biblia ciągle jest dla nas dostępna, i można ją czytać, z prośbą bezpośrednio do Stwórcy o jej rozumienie.

W żadnym razie, nie jestem zwolenniczką wyrzucania Biblii, **
ani deprecjonowania jej historycznego przekazu. Wierzę, że to, iż zachowała się w ogóle, i w tym co jest podstawą naszego ratunku w dziele Zbawienia w Chrystusie, jest podstawową wiedzą dla wierzącego.

*(Intrygowało mnie jakiś czas temu, że o ile wymienieni są po kolei, wszyscy protoplaści od Adama do Józefa męża Marii, matki Jezusa, w Ewangelii Łukasza, oraz pokolenia od Abrahama do Chrystusa w Ewangelii Mateusza, to nie mamy dalszych informacji, które relacjonowałaby w sposób analogiczny, przebieg pokoleniowy od Jezusa – na przykład pokoleń pochodzących od Jego najbliższej rodziny, do naszych czasów, co byłoby naturalnym, i jakże ekscytującym dla kolejnych pokoleń, zapisem ciągłości historycznej dziejów ludzkości.

Mamy za to luki czasowe, oraz oficjalną historię podważaną przez niezależnych badaczy, i poczucie, wzmacniane podczas oglądania starych fotografii, których nigdy nie widzieliśmy w podręcznikach szkolnych, jakbyśmy oderwani od ciągłości dziejowej, znaleźli się w jakiś zagadkowy sposób, na gruzach cywilizacji, przy których człowiek współczesny może czuć się malutki, nie tylko wzrostem, i zapóźniony w technologii, ale także ominięty w genealogiach panujących, sięgających czasów, o których przodkowie zwykłych ludzi nie zostawili swoim zwykłym potomkom żadnych informacji.

** Omawiany materiał, jak i pozostałe na tym kanale yt, mogą być odbierane jako wysoce kontrowersyjne i osobiście też nie z wszystkim się zgadzam, co jest na tym kanale prezentowane – ( na przykład materiały o Biblii), aczkolwiek info, które dotyczą w/w wydarzeń mało znanych, lub wcale, są w moim odczuciu warte uwagi i rozważenia.).

Podaję tytuł omówionego materiału filmowego na portalu yt.:

The Rapture and Jesus Return, Already Happened 2.0 , na kanale Użytkownika Seek Christ Within