Tym razem bezkawowa, bo zerwałam z kawą, a stało się to bynajmniej nie za sprawą noworocznych postanowień, ale spontanicznej reakcji mojego organizmu, który na kilka dni przed świętami zasygnalizował, że nie ma ochoty na kawę.
Jak do tej pory, ochota na kawę mi nie powróciła, a raczej chętnie eksperymentuję z nowymi smakami herbat, no i chodzi za mną myśl, że jeśli od czasu do czasu napiję się pysznej czekolady, co wpłynie pozytywnie na moje samopoczucie, to mój organizm przyjmie to ze stoickim spokojem, i na pewno sobie z tym poradzi.
Odkryłam napar z czerwonokrzewu, zwany czerwoną herbatą, chociaż nie pochodzi z krzewu herbacianego, więc nie działa pobudzająco, dlatego mogę ją sobie popijać nawet wieczorami.
Czytelnicy mojego bloga, zapewne natrafili na jeden z moich wcześniejszych wpisów, w którym napisałam, że ‘nie zrywam z kawą’, gdy jeszcze ją popijałam, aczkolwiek jej właściwości i działanie, już wtedy dawały mi do myślenia, bo ten napój potrafi uzależnić.
Kawę lubiłam głównie ze względu na jej walory smakowe, dla których w sposób całkiem umiarkowany popijałam ją co dnia, aczkolwiek ma ona działanie psychoaktywne, i służy ku pobudzaniu, gdy organizm sam z siebie, nie ma czasu, lub okazji wykrzesywać energii, która poprawia nastrój i koncentrację,
Lecz jeśli można się wysypiać aż do wyspania, oraz gdy znajdują się miłe okazje do poprawiania nastroju, organizm sygnalizuje, że nie potrzeba już sztucznych pobudzaczy.
Stan tego sztucznego pobudzenia jest w moim odczuciu podobny do działania budzika, który w sposób nienaturalny przerywa odpoczynek, no bo skoro musi dzwonić, żeby wstać, to znaczy, że naturalnie nasz organizm chciałby regenerować się dłużej.
Wygląda na to, że budzik i kawa bywają z sobą połączone niewidzialną nicią zależności.
Możliwe, iż gdybym zainwestowała wcześniej w jakiś ekspres do kawy, to byłoby mi szkoda z niego nie korzystać.
Lecz co gdyby nagle naszła mnie ochota na kawę?
Jako, iż nie picie kawy nie jest w moim przypadku związane ze złożeniem ślubów, postanowień oraz przyrzeczeń, ale ochotą odstawienia kawy ze strony mojego organizmu, to gdyby się zdarzyło, iż mój organizm kiedyś ponownie nabrałby ochoty na filiżankę kawy, to mogłabym się jej napić, bez poczucia winy, aczkolwiek po wysłuchaniu różnych opinii ekspertów w tej materii, za i przeciw, nie chciałabym powracać do tego przyzwyczajenia.
Ale skoro, jako Seniorka, a przy tym zwolenniczka przebudzatorów o charakterze niematerialnym, nie muszę używać zwykłego budzika, również nie muszę używać żadnych innych budzików, w tym właśnie kawy, o czym łaskawie i przyjaźnie poinformowało mnie moje ciało, czy też organizm, a następnie zdrowy rozsądek w podchodzeniu do różnych sygnałów, a ja stwierdziłam, że warto słuchać doświadczonych przyjaciół.