Okazuje się, że w naszej oświeconej naukowością współczesności, można spotkać się z próbą naukowego podejścia do wszystkiego, w tym nawet do tak efemerycznego zjawiska, jakim są uczucia, a konkretniej chodzi o jedno z najbardziej pożądanych przez rodzaj ludzki, uczucie szczęścia.
Niedawno napotkałam na wykład , pewnego mentora zza wschodniej granicy, gdzie usłyszałam, że 'szczęście to przyspieszenie wibracji mózgu’, oraz,że nie jest możliwym,;-co wynika z fizyki-, aby te wibracje były cały czas na wysokim poziomie, albo miały tendencje wzrostowe, bez późniejszego upadku w stan niższych wibracji, czyli wtedy, gdy osiągamy stan przeciwny do szczęścia, a więc możemy być ospali, bez energii, depresyjni.
(Gdyby przedstawić ten stan 'wzrostu i spadku wibracji’ na wykresie , przypominałby sinusoidę).
Osobiście nie widzę potrzeby ubierania w tak zwany naukowy żargon, spraw nie pochodzących ze świata materii, bo przecież odczuwanie szczęścia należy do dziedziny niematerialnej, a nawet co do niektórych spraw z dziedziny materii, też nie uważam, aby trzeba było opisywać je w sposób 'akademicki’, bo przykładowo taką oczywistą oczywistość jak ta, że woda jest mokra, każdy jest w stanie sprawdzić sam doświadczalne, i co do dalszych właściwości przykładowej wody, które jakie są każdy widzi, i gdyby nauka polegała tylko na tym, że nikt nie będzie próbował w jej majestacie naginać, zaginać i wykrzywiać tego, co proste, to przypuszczam, że lata szkolnej edukacji mogłabym uznać za bardziej inspirujące i pomocne w odkrywaniu prawdy o otaczającym świecie.
I tu dochodzimy niejako do sedna rozważań o uczuciu szczęścia, bo z doświadczenia życiowego, które można zaliczyć do dziedziny nauki naturalnej, (opartej o doświadczalne badanie świata zmysłami i zdolnością logicznego myślenia), wynika, iż samo doświadczanie tego uczucia tak się różni od próby opisywania tego w sposób 'naukowy’, jak na przykład różnią się od siebie: opis składu chemicznego wody, od jej smaku, i zdolności gaszenia pragnienia.
Tak więc spragnionemu nie trzeba podawać akademickich opisów, formułek, czy wzorów, gdyż to go nie uszczęśliwi, ale należy podać szklankę wody, a natychmiast poczuje się tym bardziej szczęśliwy, im bardziej był spragniony, zanim się wody napił.
Czy komuś kto ma głębokie poczucie nieszczęścia, niespełnienia, bo z różnych powodów znalazł się w sytuacji, która wygenerowała wokół niego niesprzyjające okoliczności pomoże, gdy pozna 'naukowo zdefiniowany’ stan nieszczęścia, jako 'zmniejszenie częstotliwości wibracji w mózgu’? Czy wystarczy, aby w takiej sytuacji uświadomił sobie, że w takim razie powinien 'zwiększyć wibracje’, to poczuje sie lepiej?
Nie neguję, że możliwym jest, by poprawiać sobie nastrój, za pomocą skierowywania myśli na sprawy o pozytywnym wydźwięku, ale 'myślenie pozytywne’, samo w sobie może nie być wystarczającym remedium, gdy mamy do czynienia z przykładowymi w/wymienionymi, długotrwałymi, niesprzyjającymi okolicznościami, które mogą być generowane różnymi czynnikami.
Oczywiście istnieją różne 'pomocne substytuty’, mające zaszczytne cele w uszczęśliwianiu ludzkości, w razie, gdyby czuła się nieszczęśliwa, ale sztuczny świat, z tym wszystkim, co zwykliśmy uważać za 'postęp technologiczny’, który z takim rozmachem, i coraz śmielej proponuje ludzkości swoje 'rozwiązania’, nie da człowiekowi prawdziwego i długotrwałego poczucia szczęścia, ponieważ Stwórca stworzył człowieka do świata natury, który jako jedyny jest przystosowany i najodpowiedniejszy dla rodzaju ludzkiego i jest w stanie utrzymać człowieka w poczuciu szcżęścia, które powstaje naturalnie, poprzez bezpośrednie obcowanie z naturą.
Czasami oglądam filmy wrzucane na portal youtube, przez zapalonych ogrodników, którzy z entuzjazmem i autentyczną radością, oprowadzają widzów po swych wypielęgnowanych ogrodach, i gdy opowiadają o tych miejscach widać i słychać, jak ten kawałek ziemi, na której rosną piękne rośliny, i obcowanie z naturą, prawdziwie ich uszczęśliwia!
Często rozmyślam, jakże pięknie i cudownie musiało być w rajskim ogrodzie, i jak wspaniały świat został nam przez Stwórcę przeznaczony i przygotowany!
Możliwe,że nie wszyscy marzą o byciu posiadaczami ogrodu np. różanego, albo z innymi kwiatami, i nie mają doświadczenia w uprawie roślin, ale większość ludzi nie ma nawet możliwości posiadania kawałka ziemi, ani czasu, by się nim zajmować, gdyż większość urodziła się i egzystuje w sztucznym świecie.
Poszybujmy przez chwilę na skrzydłach fantazji, i pomyślmy; czy komukolwiek byłby potrzebny sztuczny świat, gdyby miał możliwość zamieszkać w swoim własnym królestwie, gdzie byłby jedynym posiadaczem, właścicielem i dysponentem tego, co posiada?
To oczywiście pytanie retoryczne, bo od starożytności faraonowie tego świata zadbali, aby nawet jeśli jakiemuś ułamkowi procenta maluczkich zaświtałaby taka myśl w głowie, to aby proza i trudy życia szybko zdmuchnęły ten nieśmiały płomyk oświecenia, wskazujący drogę do wolności, która jak w pewnej bajce, którą pamiętam z dzieciństwa, może oświetlić tylko gorejące serce wyzwoliciela i przewodnika, torującego drogę garstce ludzi, zagubionej w gąszczu czarnej knieji .
Ta stara rosyjska baśń zrobiła na mnie spore wrażenie, ale dopiero jako osoba dorosła dowiedziałam się, że w prawdziwym życiu, które bywa dziwniejsze, niż bajki, istnieje Prawdziwy Wyzwoliciel i Przewodnik, którym jest Syn Stwórcy Jezus Chrystus! On toruje nam drogę w gąszczu niebezpieczeństw i pułapek tego świata , abyśmy dotrwali do końca tej drogi i znaleźli się w Jego Królestwie, gdzie jest miejsce dla każdego z nas, którzy wierzymy,!
Jan. 14:1. Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie!
2. W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce.
3. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli.
Ps. 73:28. Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich.