Archiwum miesiąca: lipiec 2022

Luźne przemyślenia, czyli..

..reminiscencje pofilmowe

W moim odczuciu, niektóre filmy, mają w sobie przesłania tak skonstruowane, że człowiek przebudzony do prawdy o świecie potrafi je wypatrzeć na pierwszy rzut oka, a człowiek , który jeszcze tkwi mentalnie w matriksowej kapsule, nie zauważy, że zostaje przez takie 'skonstruowane’ informacje jeszcze głębiej zindoktrynowany do określonego postrzegania świata.

Przykładowo, pewien film duńskiej produkcji, sprzed kilku lat, opowiadający o perypetiach na dworze królewskim, w 'osiemnastym wieku’*, gdzie mamy do czynienia z postacią pewnego lekarza, który wykorzystując swój wpływ na osobę niezrównoważonego króla, próbuje wprowadzić nowatorskie, jakby się wydawało na owe czasy, rozwiązania.

Tak się akurat składa, że te rozwiązania wpisują się z niezwykłą aktualnością w obecne czasy, zaskakując koincydencją dziejową, mogąc prowadzić widza przytomnego, do konkluzji, że wydarzenia te wyglądają jakby miały charakter cyklicznie zaplanowany, oraz, że sam reżyser należy do grona wizjonersko dobrze poinformowanych, albo przynajmniej posiadających intuicję, która pozwoliła wpisać mu się z konkretnym przesłaniem, w czasy wtedy jeszcze przyszłe.

Sama postać głównego bohatera, owego lekarza, jest przedstawiona w taki sposób, że wzbudza sympatię widza, który odbiera tę postać jako światłą jednostkę, próbująca działać dla dobra ogółu.
Temat romansu z królową, który jest już sugerowany w samym tytule filmu, wydaje się tu być banerem, mającym raczej przyciągnąć uwagę szerszej, widowni, ukierunkowanej na pikantne duńskie ciasteczka ale tak naprawdę tu chodzi o inne sprawy.

Widownia w większości polubi głównego bohatera, widząc w nim kogoś wykraczającego wiedzą i myślą, poza czasy, w których żyje.
Dlatego taka postać, może stać się autorytetem dla współczesnego odbiorcy. Cokolwiek zrobi , lub powie, będzie to przez widza ocenione jako właściwe. Nie podlegające krytyce, lub zakwestionowaniu.

Zabieg kształtowania opinii ogółu, za pomocą rożnych 'autorytetów’, bywa przeważnie skuteczny, i jest to zasada uniwersalna, o czym zdają się wiedzieć nie tylko reżyserzy filmowi, ale również ci, od innych spraw.

Gdyby to teatrum, w którym się znajdujemy, było tylko fikcyjną inscenizacją, zabawą, grą, z której moglibyśmy w każdej chwili wyjść, gdybyśmy zechcieli, to nie byłoby się czym przejmować, ale powinno nas pobudzać do myślenia, jeśli kiedykolwiek mieliśmy wrażenie, podobne do tego, jakie miał bohater filmu ’Truman show’, gdy zaczął zauważać wokół siebie różne 'anomalie’, które nie prowadzą do konkluzji, że żyjemy w rozwojowej cywilizacji, ukierunkowanej na troskę o nasz błogostan, a raczej znajdujemy się, czy to się nam podoba, czy nie; na arenie gladiatorów, obserwowani przez chimeryczny tłum, mający możliwość zlajkowania nas kciukami, w górę lub w dół, za przyzwoleniem panteonu wybrańców, uważających się za bogów, którzy rozdzielają wieńce laurowe według zasług, które wypracujesz sobie na tej arenie.

* Ciekawe spostrzeżenia na temat literackich postaci i przeniesień czasowych, można usłyszeć w tym materiale.

(Jeśli chodzi o materiały z kanału Aevar, a w tłumaczeniu polskim umieszczone na kanale Ewaranon.pl, to przychylam się do opinii w tych konkretnych materiałach, które już poleciłam na tym kanale, ( dotyczących kształtu ziemi).
Nie podzielam opinii wszystkich, na tym kanale prezentowanych.)

Dziś pytanie – dziś odpowiedź, czyli..

Przy porannej kawie, zastanawiałam się nad meandrami różnych udziwnień w modzie, w czasach zwanych epoką wiktoriańską, – w ramach skojarzeń z epokową sesją zdjęciową*, w której miałam przyjemność uczestniczyć w sobotę, –  a która, nota bene, dotyczyła zapowiadanych już wcześniej na moim blogu, zdjęć studyjnych do postaci matki Cobb.

*w temacie pt.: Matka Cobb zwana świętą w perkalu.. i moja kolejna podróż w czasie. 🙂

I tutaj dochodzę do clue tego, o czym zasygnalizowałam w samym tytule: ’dziś pytanie, dziś odpowiedź’ , gdyż rozmyślając nad wspomnianymi, różnymi udziwnieniami w modzie, takimi, jak na przykład; ponadnormatywnie obszerne damskie krynoliny, o różnych kształtach, zaczęłam spontanicznie oglądać materiał na youtube, na kanale pani, która pracuje jako anastezjolożka w szpitalu, a jej jeszcze inną pasją, jest szycie sobie kostiumów historycznych, a następnie uwiecznianie się w nich na sesjach fotograficznych.

Otóż w w/w filmiku, ku memu zaskoczeniu, zauważyłam, zgodność w skojarzeniach, które miała owa pani , z moimi skojarzeniami, jeśli chodzi o kształt krynoliny:
Jak to zostało pokazane jako ilustracja w w/w materiale, zarówno jej, jak i mnie, taki kształt krynoliny skojarzył się z kształtem istoty zwanej centaurem, mającej część z człowieka a tylną część jakby tułowia końskiego.

No i bingo! W tym miejscu moje dociekania, podążając za tymi wiadomościami, do których już zdołałam dotrzeć, przywiodły mnie do takiej konkluzji, że być może właśnie, pewne modowe ponadnormatywne udziwnienia, były/ są spowodowane chęcią ukrycia cech, które niezależni badacze określają jako hybrydzie?

W naszych czasach, też stosuje się różne zabiegi stylizacyjne, gdy ktoś chce ukryć mankamenty sylwetki, albo uwypuklić jej atuty, aczkolwiek mają one zawsze na celu poprawę wizerunku, a nie jego zniekształcenie, jak to ma miejsce, gdy mowa o udziwnieniach.

To by tłumaczyło wiele, w materii, więcej niż ekscentrycznych udziwnień modowych, które przewijały się przez różne okresy, jak na przykład bardzo wysokie nakrycia głowy, które mogłyby skrywać długie czaszki, albo bardzo szerokie krynoliny, nie tylko te z częścią tylną, ale również z ekstremalnie rozłożystymi częściami po bokach, przypominających kształtem wielkie, prostokątne pudło. Co też one ewentualnie mogłyby skrywać?
Jakaż kobieta chciałaby chodzić w czymś tak mało upiększającym i niewygodnym, jeśliby naprawdę nie musiała? Tutaj wyobraźnia skłania do przypomnienia sobie mitycznych hybryd, o wyglądzie jakby ośmiornic w części dolnej, albo ogona rybiego, czy wężowego? (Meluzyna).

Albo zwyczaj zakładania kobietom obręczy na szyję w pewnym plemieniu gdzieś z okolic Tajlandii. Podobno nie wiadomo nawet dokładnie skąd się wziął, już pięcioletnim dziewczynkom zakłada się te obręcze i z czasem dokłada. W ten sposób szyja, poprzez obniżony obojczyk, wygląda na nienaturalnie wydłużoną.
Czy nie przypomina to widoku istot, z długimi szyjami, zwanymi szarakami?

Albo taki jeszcze całkiem niedawno stosowany, okrutny zwyczaj krępowania stóp w pewnych rejonach Azji, oficjalna legenda głosiła, że jakaś księżniczka chciała mieć małe stopy i zaczęła je obwiązywać i potem z tego zrobiła się taka 'moda’, ale to nie jest prawdopodobne, aby kobiety, zwłaszcza takie, niższego stanu, które musiały pracować, chciały takiego okaleczenia dobrowolnie, i chciały znosić ciągły ból, bo taka była moda.
W moim odczuciu kryła się za tym okrutnym zwyczajem, jakaś mroczna tajemnica, na przykład o stopach dziwnego kształtu, przypominających hybrydzie faunie kopyta.

Misjonarka Gladys Aylward, która została mianowana Inspektorem Stóp, przez mandaryna chińskiej prowincji, w której zamieszkała, wspominała, że te okaleczone obwiązywaniem od wczesnych lat dziecięcych, stopy kobiet, przypominały końskie kopyta, na których kuśtykały, nie mogąc normalnie się poruszać. Zadaniem Gladys, jako Inspektora Stóp, miało być wyrugowanie tego okrutnego zwyczaju.

Polecam niniejszym książkę, która przedstawia misjonarkę Gladys Aylward i jej wkład w zniesienie okaleczania stóp kobiet w rejonie Chin, do których przybyła.
Książka nosi tytuł: Gladys Aylward, Przygoda całego życia. Można wysłuchać w formie audio, w kilkunastu częściach, na youtube

Bardzo polecam zapoznanie się z w/w życiorysem książkowym, gdyż hollywoodzki film, który został nakręcony na kanwie postaci i misji Gladys Aylward, z Ingrid Bergman w roli głównej, odbiega znacznie od do tego, co w rzeczywistości przeżyła Gladys Aylward.
Książka ujawnia wstrząsowe wręcz szczegóły z jej życiorysu, pełnego nieprzewidzianych zwrotów akcji i wydarzeń, tej niestrudzonej i niezłomnej w walce ze złem, bohaterki wiary w Chrystusa.

Ta skromna kobieta, postrzegana w jej środowisku, jako bez 'kwalifikacji’ i 'stosownego wykształcenia’, by jechać na misję do Chin, została potężnym narzędziem, w rękach Stwórcy, który nie potrzebuje zaświadczeń o ukończonych szkołach, uniwersytetach, tytułach i stopniach w hierarchii. ale wspiera ducha ochoczo chcącego Mu służyć. I to jest aktualne w każdych czasach.