Dziś pytanie – dziś odpowiedź, czyli..

Przy porannej kawie, zastanawiałam się nad meandrami różnych udziwnień w modzie, w czasach zwanych epoką wiktoriańską, – w ramach skojarzeń z epokową sesją zdjęciową*, w której miałam przyjemność uczestniczyć w sobotę, –  a która, nota bene, dotyczyła zapowiadanych już wcześniej na moim blogu, zdjęć studyjnych do postaci matki Cobb.

*w temacie pt.: Matka Cobb zwana świętą w perkalu.. i moja kolejna podróż w czasie. 🙂

I tutaj dochodzę do clue tego, o czym zasygnalizowałam w samym tytule: ’dziś pytanie, dziś odpowiedź’ , gdyż rozmyślając nad wspomnianymi, różnymi udziwnieniami w modzie, takimi, jak na przykład; ponadnormatywnie obszerne damskie krynoliny, o różnych kształtach, zaczęłam spontanicznie oglądać materiał na youtube, na kanale pani, która pracuje jako anastezjolożka w szpitalu, a jej jeszcze inną pasją, jest szycie sobie kostiumów historycznych, a następnie uwiecznianie się w nich na sesjach fotograficznych.

Otóż w w/w filmiku, ku memu zaskoczeniu, zauważyłam, zgodność w skojarzeniach, które miała owa pani , z moimi skojarzeniami, jeśli chodzi o kształt krynoliny:
Jak to zostało pokazane jako ilustracja w w/w materiale, zarówno jej, jak i mnie, taki kształt krynoliny skojarzył się z kształtem istoty zwanej centaurem, mającej część z człowieka a tylną część jakby tułowia końskiego.

No i bingo! W tym miejscu moje dociekania, podążając za tymi wiadomościami, do których już zdołałam dotrzeć, przywiodły mnie do takiej konkluzji, że być może właśnie, pewne modowe ponadnormatywne udziwnienia, były/ są spowodowane chęcią ukrycia cech, które niezależni badacze określają jako hybrydzie?

W naszych czasach, też stosuje się różne zabiegi stylizacyjne, gdy ktoś chce ukryć mankamenty sylwetki, albo uwypuklić jej atuty, aczkolwiek mają one zawsze na celu poprawę wizerunku, a nie jego zniekształcenie, jak to ma miejsce, gdy mowa o udziwnieniach.

To by tłumaczyło wiele, w materii, więcej niż ekscentrycznych udziwnień modowych, które przewijały się przez różne okresy, jak na przykład bardzo wysokie nakrycia głowy, które mogłyby skrywać długie czaszki, albo bardzo szerokie krynoliny, nie tylko te z częścią tylną, ale również z ekstremalnie rozłożystymi częściami po bokach, przypominających kształtem wielkie, prostokątne pudło. Co też one ewentualnie mogłyby skrywać?
Jakaż kobieta chciałaby chodzić w czymś tak mało upiększającym i niewygodnym, jeśliby naprawdę nie musiała? Tutaj wyobraźnia skłania do przypomnienia sobie mitycznych hybryd, o wyglądzie jakby ośmiornic w części dolnej, albo ogona rybiego, czy wężowego? (Meluzyna).

Albo zwyczaj zakładania kobietom obręczy na szyję w pewnym plemieniu gdzieś z okolic Tajlandii. Podobno nie wiadomo nawet dokładnie skąd się wziął, już pięcioletnim dziewczynkom zakłada się te obręcze i z czasem dokłada. W ten sposób szyja, poprzez obniżony obojczyk, wygląda na nienaturalnie wydłużoną.
Czy nie przypomina to widoku istot, z długimi szyjami, zwanymi szarakami?

Albo taki jeszcze całkiem niedawno stosowany, okrutny zwyczaj krępowania stóp w pewnych rejonach Azji, oficjalna legenda głosiła, że jakaś księżniczka chciała mieć małe stopy i zaczęła je obwiązywać i potem z tego zrobiła się taka 'moda’, ale to nie jest prawdopodobne, aby kobiety, zwłaszcza takie, niższego stanu, które musiały pracować, chciały takiego okaleczenia dobrowolnie, i chciały znosić ciągły ból, bo taka była moda.
W moim odczuciu kryła się za tym okrutnym zwyczajem, jakaś mroczna tajemnica, na przykład o stopach dziwnego kształtu, przypominających hybrydzie faunie kopyta.

Misjonarka Gladys Aylward, która została mianowana Inspektorem Stóp, przez mandaryna chińskiej prowincji, w której zamieszkała, wspominała, że te okaleczone obwiązywaniem od wczesnych lat dziecięcych, stopy kobiet, przypominały końskie kopyta, na których kuśtykały, nie mogąc normalnie się poruszać. Zadaniem Gladys, jako Inspektora Stóp, miało być wyrugowanie tego okrutnego zwyczaju.

Polecam niniejszym książkę, która przedstawia misjonarkę Gladys Aylward i jej wkład w zniesienie okaleczania stóp kobiet w rejonie Chin, do których przybyła.
Książka nosi tytuł: Gladys Aylward, Przygoda całego życia. Można wysłuchać w formie audio, w kilkunastu częściach, na youtube

Bardzo polecam zapoznanie się z w/w życiorysem książkowym, gdyż hollywoodzki film, który został nakręcony na kanwie postaci i misji Gladys Aylward, z Ingrid Bergman w roli głównej, odbiega znacznie od do tego, co w rzeczywistości przeżyła Gladys Aylward.
Książka ujawnia wstrząsowe wręcz szczegóły z jej życiorysu, pełnego nieprzewidzianych zwrotów akcji i wydarzeń, tej niestrudzonej i niezłomnej w walce ze złem, bohaterki wiary w Chrystusa.

Ta skromna kobieta, postrzegana w jej środowisku, jako bez 'kwalifikacji’ i 'stosownego wykształcenia’, by jechać na misję do Chin, została potężnym narzędziem, w rękach Stwórcy, który nie potrzebuje zaświadczeń o ukończonych szkołach, uniwersytetach, tytułach i stopniach w hierarchii. ale wspiera ducha ochoczo chcącego Mu służyć. I to jest aktualne w każdych czasach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *