Jestem jeszcze pod wrażeniem serialu V Goście, sezon 1 i 2, który obejrzałam po latach ponownie, i stwierdzam, że przesłanie tego serialu, podobnie, jak w kultowym filmie ’Oni żyją’ jest ponadczasowe.
Co prawda, niemal na każdym filmie z gatunku sf należy brać poprawkę na to, że bez klimatów pokazujących sprawy z pozycji, która wzmacnia wiarę w tak zwany układ słoneczny i kosmiczne otmęty, raczej nie dałoby rady wyprodukować filmu tego gatunku.
Jak do tej pory, film, który w moim odczuciu najśmielej poszedł w awangardę ewentualnych dalszych śmiałych, w obchodzeniu takiej konieczności produkcji, z gatunku sf, to film ’Prey’, którego recenzję umieściłam na moim blogu jakiś czas temu.
Wracając do serialu V Goście, realizatorom serialu, trzeba przyznać, że rozumieją arkana tworzenia fabuły trzymającej widza w napięciu, gdyż już w pierwszym odcinku akcja rozpoczyna się trzęsieniem ziemi, a potem, zgodnie z maksymą pewnego klasyka thrillerów; napięcie już tylko narasta.
Ale o co chodzi z owym błogostanem, przedstawionym w serialu V-Goście?
To taki stan zadowolenia, graniczący z ekstazą, w który są cyklicznie wprowadzani wyznawcy jaszczurzej królowej, obleczonej w ludzką skórę, przybywającej do ludzkości, na pozór w celach pokojowych.
Oprócz wątków, które zostały ubrane w fabułę, jako prawdopodobne, w przypadku, gdyby taka inwazja 'z kosmosu’ nastąpiła, i oprócz efektów specjalnych, bez których taki film raczej nie mógłby się obejść, w moim odczuciu, przedstawiona idea błogostanu, który ogarnia niemal wszystkich, tylko z małymi wyjątkami, niesie z sobą szersze przesłanie, wykraczające poza ramy tego filmu.
Myślę, że w związku z powyższym, uważny widz powinien zostać pobudzony do różnych dociekań egzystencjonalnych, aczkolwiek rozumiem, że nie każdy gustuje w tego rodzaju produkcjach. Nie mniej jednak należy brać pod uwagę to, iż kinematografia futurystyczna nie daje widzom szczególnego wyboru, co do kierunku, w jakim są kształtowane wyobrażenia o przyszłości naszego gatunku.