Archiwum miesiąca: grudzień 2023

Pozytywnie inaczej, czyli.. autokołczing niekompatybilny.

Jeśli ktoś oglądał serial Niezgodna, to wie, że główna bohaterka, poprzez jej cechy i zdolności, odkryte dopiero z czasem, zaliczona została do kategorii niekompatybilnych do świata, w którym każdy, w ramach dojścia do dojrzałości, musiał określić swoje miejsce przynależności do społeczeństwa, bez możliwości zmiany później.

W sposób metaforyczny odzwierciedlony został społeczny podział na role, którym się jest przypisanym przez cywilizacyjny system edukacyjny i zawodowy.

Bohaterka ma krótki czas do wyboru swojego miejsca, po czym odkrywa, że jej osobowość charakteryzuje niezgodność z obowiązującym systemem, więc nie przynależy nigdzie, co więcej; jest naznaczona statusem persony non grata poprzez swoją nieprzewidywalność a dalsze wydarzenia stopniowo prowadzą ją, do odkrywania prawdy o świecie, do którego nie przynależy, oraz jej rzeczywistego przeznaczenia.

Przywołałam w związku z dzisiejszym tematem ten właśnie serial, bo jakże trafną , w moim odczuciu parafrazą jest on tego, jak może czuć ktoś, kto zda sobie sprawę, jak nie pasuje do tego świata, lub świat nie pasuje do niego, a co w końcu nie jest niczym nowym pod słońcem, jeśli mowa o tych, którzy poprzez akt wiary w Stwórcę, zostali wywołani ze świata materii, chociaż jeszcze fizycznie na nim egzystują.

Tak więc trwając ciągle na planie materii, ale będąc już myślami i duchem w miejscu, o którym jest napisane, że nie jest stąd, jako wierzący w obietnice wieczności, przebywamy niejako w dwóch, niekompatybilnych z sobą obszarach, co może wprowadzać w stan dysonansu i zawieszenia pomiędzy tymi światami, a także do 'konfliktu interesów’, w sytuacji, gdy wierzący stoi w obliczu wyborów , które opierają się o kompromisy pomiędzy tymi rzeczywistościami.

Jednakże człowiek wierzący Stwórcy, ma niezachwiane oparcie w Jego działaniu, w obszarach niemożliwych do penetracji umysłem i logiką, w tym również w obszarze materii, poprzez rodzaj wiary, która jest pewnością, że cokolwiek Stwórca zapowiedział, wypełniło się, czy wypełnia na różne sposoby nadal, dając nam poczucie, że niezależnie od tego, co się dzieje, to finalnie zdążamy do naszego wiecznego przeznaczenia, będąc dziedzicami obietnic niebiańskich.

Ta świadomość uspokaja, pozwala uchwycić się obietnicy, o której czytamy w Ewangelii Jana 14;27 bez względu na sytuacje, na które nie mamy wpływu, z którymi, póki co, musimy zmagać się w materii. aczkolwiek nie musimy czuć się obarczeni ciężarem konieczności akceptowania tego, czego nie chcemy zaakceptować, aby pozostawać w zgodzie z własnym sumieniem, odrodzonym do uczestnictwa w sprawach Królestwa , które nie jest z tego świata.

Zatem, nie przejawiając przesadnego optymizmu i entuzjazmu egzystencjalnego, skoro tak się mają sprawy ziemskie, jak się mają, oraz bez konieczności wzbudzania w sobie, tak coraz szerzej lansowanej wiary w siebie, skoro już właściwie ukierunkowaliśmy naszą wiarę w Tego, który jest jej sprawcą i dokończycielem, nawet w chwilach przygnębienia i wątpliwości gdy zaczynamy opadać z sił w naszej ziemskiej wędrówce, mamy tę pewność, że skoro budzimy się do kolejnego dnia, to znaczy, że nasz Ojciec w Niebie, przewidział dla nas jeszcze zadania do wykonania na tym planie, a skoro tak, to otrzymujemy od Niego pomoc w stosownej porze.

Przedświąteczna kawa z Bianką, czyli.. o ciałokształtach w teorii i praktyce.

Niedawno przeczytałam frapujący artykuł, próbujący wyjść na przeciw poważnym dociekaniom, dotyczącym kulistego kształtu ciał niebieskich, które to obiekty, według teorii naukowych, są w taki właśnie sposób formowane podczas pędu i obrotów, przez różnego rodzaju siły, ulegając ściskaniu, i różnorakim deformacjom. Oczywiście wiodącą w przebiegu tychże deformujących, rozciągających i ściskających, jak również ścierających i kuliście kształtujących owe ciała sił, tudzież chemicznych i geologicznych procesów, jest ta najważniejsza siła, o której ciężarze, ( względnie ciążeniu) gatunkowym, zarówno w kosmicznych otmętach, jak i podczas ziemskiej egzystencji nie wypada zapominać, mianowicie tak zwana grawitacja.

W podsumowaniu padła sugestia, że taki prawie kulisty kształt ciał niebieskich, który jest spowodowany działaniem w/w wiodącej siły , jest wynikiem dążenia tejże siły do formowania ciał w sposób stabilny i korzystny energetycznie.

Czy to brzmi przekonująco z punktu widzenia wszystkich ciał?

To zależy, gdyż nawet niespecjalnie przejmując się naukowymi fantasmagoriami o formowaniu ciał niebieskich, gdybyśmy nie uwzględniali realnych i namacalnych sił działających na ciała ziemskie, i przykładowo; sięgalibyśmy raz po raz, po kolejne przedświąteczne ciasteczko, a potem w czasie świąt, naukowo eksperymentalnie sobie folgowali, dociążając grunt pod naszymi stopami, to mogłoby się okazać, że nawet jeśli do tej pory, wszelka magiczna siła nas omijała w formowaniu do kształtu jaki dla ciał niebieskich jest kosmicznie najbardziej stabilny i korzystny energetycznie, to nie wiadomo ile trzeba by było potem zrobić obrotów i piruetów, i ile wygenerować pędu, aby te kosmiczne siły sprowadzone do pionu i poziomu, udowodniły, że ciało w ruchu się nie zaokrągla ale szczupleje, i aby wszystko wróciło do normy, czyli by krągło kształtna magiczna siła , działała sobie jak do tej pory, czyli teoretycznie, gdyż praktyka udowadnia, iż cała przyczyna i wina krągłych kształtów, leży po stronie ciasteczek, co zostało już wielokrotnie naukowo udowodnione, o czym przecież wszechświat wie.

W związku z powyższym, oraz nie tracąc z oczu, rzeczywistego powodu do nieprzerwanego świętowania podczas naszej ziemskiej wędrówki do Domu Ojca w Niebie,
z okazji zbliżającego się czasu, z różnych względów przyjemnego i pełnego świątecznych ciasteczek, czekoladowych pierniczków, torcików i innych pyszności, które w tym okresie potrafią szczególnie smakować, życzę Gościom mojego bloga, naukowego zdrowego rozsądku i dystansu, w eksperymentowaniu z siłami, na których najbardziej stabilne i korzystne efekty zaokrąglania kształtów ciał ziemskich, nie mamy niestety wpływu, lecz jedynie siłę woli realizowania postanowień koniec-rocznych oraz nowo-rocznych, względnie dużo ruchu.

Przy tej okazji, przypomniała mi się scena z jednego z filmów produkcji hiszpańskiej, która w sposób baśniowo-obrazowy pokazuje, jak mała dziewczynka trafia do komnaty, gdzie na stole potwora-fauna leżą przysmaki, które można dosłownie jeść oczyma, tak smakowicie wyglądają, ale jest jeden warunek, można tylko patrzeć, i nie ważne jak bardzo miałoby się ochotę na cokolwiek z tego co należy do tej potwornej istoty, nie wolno nic ruszyć z tego stołu.
To dziecko o tym wie bo zostało ostrzeżone ale mimo to, nie może oprzeć się temu, co widzi, sięga po owoc i zjada go, wtedy potwór rusza ze swojego miejsca..

Film jest niezwykle sugestywny, mroczny, pokazujący alegorycznie zło tego świata, w którym człowiek jest zagubiony, jak owa filmowa dziewczynka, która stara się wydostać z brutalnego świata dorosłych, którego nie rozumie, lecz trafia do kolejnego świata, w którym zło nie znika, ale materializuje się, przybierając formę potwora.

Powyższy film ma wielorakie przesłania, w odniesieniu do świata rzeczywistego, i pomimo, iż raczej nie oglądam i nie polecam filmów z kategorii horrorystycznej, to nieliczne produkcje tego gatunku, na które do tej pory wybiórczo trafiłam, mogę zaliczyć do kategorii filmu przesłania, lub częściowej odsłony tego, co niewidzialne dla nie przebudzonych oczu.