..reminiscencje pofilmowe
W moim odczuciu, niektóre filmy, mają w sobie przesłania tak skonstruowane, że człowiek przebudzony do prawdy o świecie potrafi je wypatrzeć na pierwszy rzut oka, a człowiek , który jeszcze tkwi mentalnie w matriksowej kapsule, nie zauważy, że zostaje przez takie 'skonstruowane’ informacje jeszcze głębiej zindoktrynowany do określonego postrzegania świata.
Przykładowo, pewien film duńskiej produkcji, sprzed kilku lat, opowiadający o perypetiach na dworze królewskim, w 'osiemnastym wieku’*, gdzie mamy do czynienia z postacią pewnego lekarza, który wykorzystując swój wpływ na osobę niezrównoważonego króla, próbuje wprowadzić nowatorskie, jakby się wydawało na owe czasy, rozwiązania.
Tak się akurat składa, że te rozwiązania wpisują się z niezwykłą aktualnością w obecne czasy, zaskakując koincydencją dziejową, mogąc prowadzić widza przytomnego, do konkluzji, że wydarzenia te wyglądają jakby miały charakter cyklicznie zaplanowany, oraz, że sam reżyser należy do grona wizjonersko dobrze poinformowanych, albo przynajmniej posiadających intuicję, która pozwoliła wpisać mu się z konkretnym przesłaniem, w czasy wtedy jeszcze przyszłe.
Sama postać głównego bohatera, owego lekarza, jest przedstawiona w taki sposób, że wzbudza sympatię widza, który odbiera tę postać jako światłą jednostkę, próbująca działać dla dobra ogółu.
Temat romansu z królową, który jest już sugerowany w samym tytule filmu, wydaje się tu być banerem, mającym raczej przyciągnąć uwagę szerszej, widowni, ukierunkowanej na pikantne duńskie ciasteczka ale tak naprawdę tu chodzi o inne sprawy.
Widownia w większości polubi głównego bohatera, widząc w nim kogoś wykraczającego wiedzą i myślą, poza czasy, w których żyje.
Dlatego taka postać, może stać się autorytetem dla współczesnego odbiorcy. Cokolwiek zrobi , lub powie, będzie to przez widza ocenione jako właściwe. Nie podlegające krytyce, lub zakwestionowaniu.
Zabieg kształtowania opinii ogółu, za pomocą rożnych 'autorytetów’, bywa przeważnie skuteczny, i jest to zasada uniwersalna, o czym zdają się wiedzieć nie tylko reżyserzy filmowi, ale również ci, od innych spraw.
Gdyby to teatrum, w którym się znajdujemy, było tylko fikcyjną inscenizacją, zabawą, grą, z której moglibyśmy w każdej chwili wyjść, gdybyśmy zechcieli, to nie byłoby się czym przejmować, ale powinno nas pobudzać do myślenia, jeśli kiedykolwiek mieliśmy wrażenie, podobne do tego, jakie miał bohater filmu ’Truman show’, gdy zaczął zauważać wokół siebie różne 'anomalie’, które nie prowadzą do konkluzji, że żyjemy w rozwojowej cywilizacji, ukierunkowanej na troskę o nasz błogostan, a raczej znajdujemy się, czy to się nam podoba, czy nie; na arenie gladiatorów, obserwowani przez chimeryczny tłum, mający możliwość zlajkowania nas kciukami, w górę lub w dół, za przyzwoleniem panteonu wybrańców, uważających się za bogów, którzy rozdzielają wieńce laurowe według zasług, które wypracujesz sobie na tej arenie.
* Ciekawe spostrzeżenia na temat literackich postaci i przeniesień czasowych, można usłyszeć w tym materiale.
(Jeśli chodzi o materiały z kanału Aevar, a w tłumaczeniu polskim umieszczone na kanale Ewaranon.pl, to przychylam się do opinii w tych konkretnych materiałach, które już poleciłam na tym kanale, ( dotyczących kształtu ziemi).
Nie podzielam opinii wszystkich, na tym kanale prezentowanych.)