Przebudzator bez tytułu*. Część 2.

* (tymczasowo).

Jak już wiadomo moim Czytelnikom, interesuje mnie dociekanie prawdy w wielu obszarach, a wśród nich temat związany z wiarą chrześcijańską jest wiodący.

Jednym z tych złożonych tematów, który pragnę tu poniżej omówić, to nurtująca mnie od jakiegoś czasu koncepcja, oparta w moim odczuciu na całkiem sensownych przesłankach.

Zanim przejdę do meritum, zaznaczam, że moje przemyślenia, którymi dzielę się tutaj z Czytelnikami, są wynikiem moich osobistych poszukiwań, i jeśli ktoś nie podziela takiego zdania, nie musi. (Odkryłam przy okazji szukania info w w/w temacie, że są wierzący, którzy doszli do podobnych wniosków, o czym wzmiankuję w dalszej części).

O co zatem chodzi?
Gdy analizując przekaz bibkijny, zaczęłam zastanawiać się nad zasygnalizowanym tematem, z czasem natknęłam się na informacje, które dość mocno wstrząsają podstawą doktryny o powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa, w brzmieniu, które jest popularyzowane i przyjmowane w środowisku wierzących biblijnie, jako mające dopiero nastąpić, w bliżej nieokreślonej przyszłości, a wcześniej ma mieć miejsce okres siedmioletniego czasu ucisku i objawienie się antychrysta. (doktryna zwana darbynizmem.)

W konkluzji, zarówno czytając samą Biblię, bez nastawienia doktrynalnego, a także na podstawie wydarzeń, które dotrwały opisowo do czasów obecnych, a nie są upowszechniane, można wysnuć wniosek, że to największe i najważniejsze dla wierzących w Jezusa Chrystusa, a więc Jego powtórne, zapowiadane przez Niego samego i apostołów, przyjście po wierzących, było skierowane do wierzących ówczesnych i oczekiwane jeszcze za życia tamtego pokolenia, a nie jakichś późniejszych pokoleń, i co więcej, – i tu uwaga: może następować największy 'wstrząs doktrynalno-mentalny’już nastapiło, – i to w sposób widzialny*, czyli dokładnie tak, jak to zostało zapowiedziane w Biblii, dla tego konkretnego pokolenia, które słyszało te zapowiedzi i było naocznymi świadkami tych zapowiadanych wydarzeń.

* Są obecnie ugrupowania religijne, które lansują doktrynę, o powtórnym przyjściu Chrystusa, które już miało miejsce, – ale w sposób niewidzialny, co nie jest zgodne z zapowiedzią biblijną, ale oparte o próby wyliczeń, dokonywanych wbrew temu, co w tym temacie sugeruje Biblia.

Oczywiście rozumiem, jak wstrząsowo to może brzmieć – tak samo wstrząsowo, jak gdy po raz pierwszy ktoś zderza się z czymś zupełnie dla niego nowym, wręcz nieprawdopodobnym, w świetle jego dotychczasowych, ugruntowanych przez lata, przekonań.

Tak, jak przykładowo ma to miejsce, gdy ktoś zderza się z poglądem na kosmologię, odmiennym od doktryny heliocentrycznej, do której wszyscy byliśmy wdrażani w majestacie nauki, od wczesnego dzieciństwa.

Tak właśnie działa konkretne uwarunkowanie do wierzenia w coś, o czym mamy mieć konkretne i nienaruszalne przekonanie, że jest prawdziwe, na zasadzie zaufania różnorakim autorytetom i teoriom, czy doktrynom, o których myślimy, (bo tak nam powiedziano), że to już zbadano; i nie należy lub nie wypada podważać tego, co większość uznaje za prawdziwe.

Ale o ile kształt świata, na którym żyjemy może być badany empirycznie, i nawet już to, co możemy sami zaobserwować w świecie fizycznym, gdy już wiemy na co zwracać uwagę, może otwierać nasze oczy na prawdziwy kształt świata, to w kwestiach dotyczących wiary w przekaz piśmienny, pozostaje albo zaufać temu, co zostało spisane i zachowane, albo temu nie ufać.
Wybór w tej materii jest indywidualny.

Poza tym, tam dokąd da się docierać, i o czym przeczytać, w sposób naturalny, istnieje – i to ma nadrzędne i rozstrzygające znaczenie – czynnik nadnaturalny, dlatego dzięki temu darowi bezpośrednio od Stwórcy, dla każdego szczerze poszukującego odpowiedzi, jest możliwe, jak wierzę, podążanie, pod Jego prowadzeniem, we właściwym kierunku, jak po nitce do kłębka.

Okazuje się, że podobne zrozumienie biblijnego przekazu, co do przyjścia Jezusa Chrystusa, do pokolenia, któremu Jezus to zapowiedział, zwane jest preteryzmem**.

**Jednakże po zapoznałam się z założeniami preteryzmu, dostępnymi w sieci, w innych tematach, stwierdzam, że zbyt wiele jest rozbieżności pomiędzy w/w a moim rozumieniem, abym mogła się z tymi założeniami w pełni indentyfikować.

Po tym, w moim odczuciu koniecznym wstępie, w następnej części, przystąpię do omówienia zasygnalizowanego tematu, a wnioski, oraz konkluzje, które w związku z tymi informacjami naturalnie mogą się pojawiać, to początek drogi, na którą wkracza samodzielnie każdy badający i chcący docierać do prawdy, jakakolwiek by ona okazywała się wstrząsowa i burząca to wszystko, co do tej pory było wiadomo w w/w temacie, i o tym dziwnym świecie, na którym przyszło nam egzystować, i odkrywać, z pomocą Stwórcy, nasze indywidualne przeznaczenie.
(..)
c.d.n.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *