Opowiadania

Opowiadanie I (oparte na faktach)

21 maja roku Pańskiego 1559. W jednym z domów kogoś niższego stanu dla niepoznaki. Właśnie odbywa się tajne spotkanie grupy chrześcijan.Pochylone głowy zebranych, słychać modlitwę wymawianą półgłosem.Jeszcze nie wiedzą, że doniesiono o tym świętemu Oficjum, które każde wyłamanie się spod jedynej prawowiernej władzy nad duszami ludzkimi karało śmiercią.Nagle, nabożną atmosferę modlitewnego skupienia zakłócił odgłos jakiejś szarpaniny przy drzwiach i wtargnięcie oficjeli kościelnych w asyście straży.- Przerwać to! – duchowny w szkarłacie dał znak i rośli zakonnicy przystąpili do kilku zebranych przy stole osób. Jedną z nich była młoda kobieta.Jej strojna suknia, wskazująca na to, że nosi ją osoba wysokiego rodu nie ukrywała już stanu w jakim była. Ciąża musiała być co najmniej sześciomiesięczna.
Mężczyzna stojący obok kobiety, chciał osłonić ją ramieniem, gdy jeden z zakonników brutalnie odepchnął go w kierunku strażników. Kobieta zachwiała się i upadła.
Podbiegła do niej służąca , krzycząc przez łzy:- Zostawcie ją! To donna Izabella, ona jest kuzynka króla Filipa!.. miejcie litość! Ona nosi w sobie dziecko!..Duchowny w szkarłacie, o stalowym spojrzeniu i kamiennym obliczu, wskazał ręką w kierunku usiłującej się podnieść kobiety, dając jednocześnie jakieś znaki strażnikom.
Gdy krępowano wszystkim ręce, rzucił z pogardą:- Kiedy jest się heretyczką, to nie jest się ani księżniczką, ani królową.. .Bóg nie będzie bronił dziecka heretyczki – rzucił przez zęby – bo też mogłoby zostać heretykiem. Zabrać ją stąd!.****Ponura sala w której odbywał się sąd  współgrała z nastrojem i wyglądem Oficjum , w którego rękach i na sumieniach spoczywał teraz los stojącej przed nim kobiety.
Donna Izabella, odziana jedynie w podartą koszulę stała ze spuszczonym wzrokiem i rękami spoczywającymi na jej wystającym brzuchu. Jej usta były sinego koloru i drżały.  W sali panował nieprzyjemny chłód, taki sam jak w lochu, w którym spędziła dwie doby bez jedzenia i picia, nie licząc zatęchłej wody, którą podano jej w jakimś brudnym naczyniu drugiego dnia.

Przewodniczący Oficjum skinął głową.
Śledczy zbliżył się do kobiety, która w dalszym ciągu stała ze spuszczonym wzrokiem, modląc się bezgłośnie. Jej ciało drżało z zimna.

– Heretyczko, czy odwołasz to, co powiedziałaś? Czy będziesz pokutować i zmienisz swoje myślenie?.
Donna Izabella podniosła wzrok i patrząc prosto w oczy śledczemu powiedziała ochrypłym głosem:
– Nie.. jakże mogłabym wyrzec się mojego Zbawiciela? Jakże mogłabym wyrzec się tego, który umarł na krzyżu za moje grzechy, dał mi życie wieczne, nadzieję na zmartwychwstanie! Pan Jezus Chrystus powiedział: Ja jestem droga, prawda i żywot i nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie!..(ew. Jan 14;6)

– Podniesiony głos śledczego przeciął powietrze świdrującym tembrem :

– Milcz heretyczko!

Donna Izabella skuliła się w sobie i ucichła.

Śledczy rzucił w jej kierunku pogardliwe spojrzenie i wyskandował:

– To powiedziała dziewica Maryja! .. ty oszustko.. to święta Matka powiedziała, a nie
Jezus! Ona jest ta Drogą.. Nie Jezus!..- Nie!.. ja nie kłamię!.. Nagle kobieta zrobiła krok w kierunku śledczego, który cofnął się nieznacznie, dając znak strażnikowi, ruszającemu z miejsca, by się zatrzymał.- Pozwólmy jej mówić.. dodał z wyrazem przebiegłości na surowej, pokrytej bliznami twarzy.- Chcecie poznać prawdę? – ciągnęła donna Izabella, jakby nie zwracając uwagi na to co się wokół niej działo – Modlę się do Boga, abyście poznali mego Pana Jezusa Chrystusa, bo to On jest Prawdą! On!..Zza pleców śledczego rozległy się syki:

To wiedźma, uciszyć ją! Ona kłamie!  Zabrać ją!

– Chcecie mnie zamordować..i moje dziecko?.. ja nie kłamię!

Głos donny Izabelli, wyprowadzanej przez strażnika brzmiał jeszcze kilka sekund odbijając się echem od ponurych ścian.

****

Otworzyła zapuchnięte oczy. Zobaczyła nad sobą szpetną twarz kata, wykrzywioną w sadystycznym grymasie. Zakonnik stojący obok, nabożnym gestem wykonał
krzyż w powietrzu i spytał ponownie cichym głosem:

– Czy ciągle odmawiasz zaparcia się swojej heretyckiej wiary, moje dziecko?…

Donna Izabella nie mogła już mówić, gdyż w jej usta włożona była szmata o ostrych brzegach, a woda kapiąca kropla po kropli wpychała tę szmatę przez przełyk do żołądka, skąd wyszarpywana nagle, rozcinała wnętrzności. Była to rutynowa tortura stosowana w przypadku szczególnie opornych heretyków, zapierających się powrotu na łono jedynego zbawczego kościoła. Drewniane imadło ściskające skronie nie pozwalało ruszyć głową, a stalowe kleszcze rozwierające usta uniemożliwiały ich ruch więc donna Izabella mogła
tylko ponownie poruszyć powiekami. Z jej poszarpanej ostrymi końcami szmaty krtani i krwawiących ust wydobył się rzężący jęk.

Zakonnik nachylił się, by lepiej słyszeć. Kat skłoniwszy się usłużnie chwycił za sterczący z gardła kobiety szmaciany kikut i wyszarpnął. Krew bluznęła plamiąc bury habit i padając na twarz zakonnika.

– Oooo!.. głuchy jęk ponownie wypełnił te miejsce nieludzkich tortur.

– Tak, moje dziecko?.. wycierając zbryzganą krwią twarz, zakonnik nachylił się ponownie nad donna Izabellą.

– Nnieeeee!.. tym razem głos, który wydobył się z poranionego gardła wbił się jak igła w uszy zakonnika.

****

Tłum złożony z pospólstwa zebrał się już wcześniej, przyglądając budowie stosów. Dzisiaj czekał ich widok szczególny. Na egzekucje miał się bowiem zjechać również dwór królewski, wszak zatwardziała heretyczka, która miała za chwile spłonąć na stosie to kuzynka Filipa II*.

Umęczona kobieta, której dziecko zmarło podczas tortur, przywiązana teraz do drewnianego pala grubymi powrozami, sama też nie dawała oznak życia. Jej
skrwawiona i postrzępiona szata ledwo okrywała oszpecone torturami ciało.
Na dany znak, pomocnik kata podszedł z zapaloną pochodnią do stosu i podpalił go. Wysuszone słoma i drzewo zajęły się błyskawicznie. Z tłumu zaczęły dochodzić okrzyki i śmiechy:

– Wiedźma! płoń wiedźmo!.. Idziesz do swojego Pana!

Donna Izabella ocknęła się z odrętwienia, gdy gryzący dym doszedł do jej płuc. Łapiąc powietrze haustami wyszeptała:

– Słodki Jezu.. zabierz nas do domu..

Gdy ogień lizał jej łachmany, osmalając ciało ona, przyobleczona w nieskazitelnie białą szatę stąpała po ulicy ze szczerego złota na spotkanie Tego, który pierwszy oddał za nią swe życie i Którego się nie zaparła. Czekało tam na nią też jej nienarodzone dziecko, zmarłe podczas tortur.
——————————————————————————————————————

*Filip II przybył, aby obejrzeć egzekucje donny Izabeli, ponieważ była ona jego kuzynką.
Egzekucja bardzo mu się podobała.

—————————————————————————————————————–
Napisane na podstawie informacji zawartych w broszurze pt.  Alberto cz.I , obejmujące ostatnie dni z  życia donny Izabelli, postaci historycznej, kuzynki Filipa II, którą ujęto
 na tajnym spotkaniu chrześcijańskim, poddano przesłuchaniu, następnie torturom i egzekucji.

Opowiadanie II  ( Oparte na faktach)

Hong-sau

Dzień był dżdżysty i nieprzyjemny, ale Hong-sau było to bez różnicy. Raz w tygodniu, bez względu na pogodę, musiała wyruszać ze swojej samotni w górach, do wioski leżącej w
dolinie, by zakupić jedzenie dla siebie i męża. Od kiedy przestała trudnić się zajęciem, które narzuciło jej taki odludny sposób życia, mieszkała w tej chacie za wsią, by piętno jej grzechu nie raziło innych. Jedynie jej mąż z nią został. Sama się temu dziwiła, bo przecież odkąd skóra na jej twarzy i rękach pokryła się czerwoną, odrażającą wysypką, będącą widocznym znakiem hańbiącego rzemiosła, którym się trudniła wcześniej, nie zbliżali się do siebie jak mąż i żona. Zresztą, teraz było jej już wszystko jedno, skoro wiedziała, że będzie musiała z piętnem tej hańbiącej choroby, żyć do końca.

Czasami w drodze do  wioski przystawała nad skrajem przepaści, która kusiła swą wysokością… lecz Hong- sau zbliżała się tylko do jej krawędzi i patrzyła w dół, nie ważąc się zrobić kroku naprzód, który mógłby skrócić jej pełne hańby życie.
Wreszcie utrudzona kobieta dotarła do wioski, zakryła szczelniej twarz chustą i ruszyła skrajem drogi, by dojść do miejsca, gdzie mogła zrobić zakupy. Już z oddali dobiegł do
niej jakiś głos. Podniosła głowę i dojrzała sylwetkę młodego człowieka, który przemawiał do zgromadzonych wokół niego mieszkańców wioski.

Hong-sau szła przed siebie pchana jakimś nieprzepartym  pragnieniem usłyszenia, o czym mówi ten człowiek… Podeszła na tyle blisko, by słyszeć każde słowo.

– Bóg przez wszystkie wieki puszczał płazem czasy niewiedzy, ale teraz wzywa wszystkich do nawrócenia, do porzucenia grzechu! *Jego zbawienie jest za darmo przez wiarę w Jego
Syna, Jezusa Chrystusa, który ma moc oczyścić nas z grzechów, przemienić życie człowieka już tu na ziemi, a potem wskrzesić do życia wiecznego w Niebie, gdzie chorób i śmierci
już nie będzie! Każdy, kto zapragnie, może doświadczyć mocy Zbawiciela. Nikt nie będzie przymuszony siłą by za Nim pójść…**
Hong-sau nie mogła oderwać wzroku od tego cudzoziemskiego kaznodziei, który nie przestawał mówić:

– Przyszedł Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło! (Mat. 18:11)

Poselstwo Ewangelii ciągle rozbrzmiewało, gdy Hong-sau, która najpierw stała nieporuszona, jak posąg, po chwili zaczęła przeciskać się przez tłum mieszkańców wioski, by zbliżyć się do kaznodziei.
Ludzie widząc, że to 'ta’ kobieta , sami  zaczęli odsuwać się z obrzydzeniem, ale Hong-sau zaabsorbowana swoimi myślami, nie zwracała uwagi na pełne pogardy spojrzenia i głosy
mówiące z wyrzutem:

– Dlaczego ona tak bezwstydnie pcha się do przodu? Dlaczego przynosi nam wstyd przed tym cudzoziemcem?…

Niektórzy zaczęli przyglądać się tej scenie z zaciekawieniem, czekając na reakcję cudzoziemskiego kaznodziei… Co teraz uczyni? Czy odsunie się od niej ze wstrętem? Zignoruje? Czy ten Chrystus, którego głosi umarł również za takie grzesznice?
Hong-sau, nie bacząc na tłum przystąpiła do kaznodziei i spytała drżącym głosem:

– Czy można mi pomóc, czy mogę jeszcze wyzdrowieć?…

Kaznodzieja popatrzył na odrażającą wysypkę pokrywającą młodą twarz i ręce kobiety i po chwili odpowiedział głosem pełnym współczucia:

– Nie uzdrowienie jest dla ciebie ważne, przeciwnie, jest ono niebezpieczne, bowiem wtedy byłabyś narażona na pokusę dalszego życia w grzechu…

Hong-sau opuściła głowę, ale zaraz podniosła ją wpatrując się prosto w oczy kaznodziei i odpowiedziała zdecydowanym głosem:

– Nie chcę dłużej żyć w grzechu!.. chcę zacząć nowe życie… Wszystko mi obrzydło. Nie wytrzymam już tego brudu. Czy… czy… nie mogłabym wyzdrowieć?…

Kaznodzieja dał znak i Hong-sau została umieszczona na liście tych, którzy zdecydowali się przyjąć chrzest.

****

Nadeszła oczekiwana niedziela, wyznaczona na chrzest.
Hong-sau przez cały czas przygotowań do tego wydarzenia żyła w oczekiwaniu … Co tydzień, przez dwa lata, cierpliwie , bez względu na pogodę, udawała się na chrześcijańskie
spotkania, robiąc przy okazji zakupy. Mieszkańcy wioski przyzwyczaili się już do widoku Hong-sau, która ze spotkania na spotkanie radośniała i nawet zaczęła się uśmiechać.
Ludzie we wsi przyglądali się jej teraz uważniej. Jakie to zmiany uczyniła ta cudzoziemska nauka w takiej grzesznicy? Czy są trwałe?… Jej życie stało się wręcz dla mieszkańców
wioski kamieniem probierczym nauki chrześcijańskiej. Mimo wyostrzonej czujności; ani katechumeni, ani pozostali mieszkańcy wioski, i nawet jej mąż, nie zauważyli niczego
podejrzanego w zachowaniu Hong-sau.
Tylko jedna sprawa pozostawała niezmienna przez cały ten czas. Mimo opieki lekarskiej, która została udzielona kobiecie, jej owrzodzenia nie zniknęły, ale wręcz się bardziej
rozprzestrzeniły.

Hong-sau jednak nie dała się tym zniechęcić. Nosiła w sobie nadzieję i głębokie przekonanie, że Bóg uzdrowi ją, gdy tylko zostanie ochrzczona. Ciągle miała w pamięci wersety, które dodawały jej sił i sprawiały, że jej wiara umacniała się mimo tego, co widziały jej oczy…

Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. (Izaj. 53:5)
On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was.(1 Piotr. 2:24)

Kiedyś podzieliła się swoją nadzieją na uzdrowienie z kaznodzieją, ale on potrząsnął tylko głową i powiedział:

– Najważniejsze jest, abyśmy wierzyli w Chrystusa. Biblia nie daje nam obietnicy, że wszyscy będą uzdrowieni z każdej choroby.

Ale Hong-sau nie zmieniła zdania. Chodziła radosna, a gdy ją pytano, jaki jest powód tej radości odpowiadała niezmiennie:

– Poprzez chrzest zostanę uzdrowiona, gdyż wtedy moje ciało zostanie oddane w śmierć!*

****

Na uroczystość chrztu zgłosiły się 62 osoby. Jak zwykle w takim przypadku chrzest odbywał się na oczach wielu ludzi, którzy przybyli z okolicznych wiosek.
Hong-sau odziana teraz w białą szatę cierpliwie czekała na swoją kolej, w lekkim oddaleniu od reszty czekających katechumenów. Była wyznaczona jako ostatnia. Wreszcie z wody
wyszła 61 osoba. Hong-sau zaczęła wchodzić do sadzawki, w której stał chiński kaznodzieja oraz cudzoziemski. Na widok twarzy i rąk kobiety, chiński ewangelista wyszedł z wody nie kryjąc swego obrzydzenia.Przestraszył sie, że mógłby się zarazić tą nieuleczalną wysypką… Kobieta spuściła wzrok i stanęła w miejscu. Kaznodzieja cudzoziemski dał znak by podeszła. Po chwili zapytał głośno wobec wszystkich zgromadzonych:

– Hong-sau, czy wyznajesz Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela?

Kobieta z radością na twarzy, głośno i wyraźnie wyznała:

– Wierzę w odpuszczenie grzechów przez Chrystusa, w oczyszczenie przez Jego krew. Wierzę, że teraz Pan mnie uzdrowi.

Wszyscy zamilkli… Wydawało się, jakby każdy wstrzymał oddech w oczekiwaniu na to, co się teraz wydarzy. Czy kobieta nie zostanie zawiedziona w swym bezgranicznym zaufaniu? Czy Bóg  n a p r a w d ę  odpowie na jej dziecięcą wiarę?…

Hong-sau została zanurzona w Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Gdy wyszła z sadzawki ociekając wodą, ludzie odsuwali się robiąc jej przejście, by mogła udać się do przebieralni.
Kobieta zamknęła za sobą drzwi, ściągnęła mokrą suknię i zaczęła wycierać twarz ręcznikiem. Na jasnej, bawełnianej materii ukazał się rdzawy ślad. Hong-sau przetarła twarz jeszcze raz, potem ciało i ręce…

Pierwszy usłyszał jej wołanie mąż, który czekał na nią pod drzwiami przebieralni. Wszedł i po chwili wybiegł krzycząc:

– Ludzieee!! Mam nowa żonę! Ludzieee! Ludziee!

Tłum zebrał się przy drzwiach przebieralni, w której ukazała się rozpromieniona Hong-sau… Skóra na jej twarzy i rękach była czysta, gładka i delikatna jak skóra małego
dziecka.
Hong-sau dołączyła do grona pozostałych ochrzczonych głośno wielbiąc Boga za doznany cud uzdrowienia, a wyraz niedowierzania i zdumienia nie schodził z twarzy zebranych, do końca uroczystości.

—————————————————————————————————————-

Historia chińskiej kobiety Hong-sau  została przekazana bezpośrednio przez misjonarza o nazwisku Russenberger, udzielającego jej chrztu.
Na postawie wspomnień dr. Kurt’a Koch’a „Jezus uzdrawia’.
—————————————————————————————————————

*Dz.Ap. 17:30-31
30. Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali,
31. Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych.

Dz.Ap. 4:10-12
10. To niech wam wszystkim i całemu ludowi izraelskiemu wiadome będzie, że stało się to w imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, którego wy ukrzyżowaliście, którego Bóg wzbudził z martwych; dzięki niemu ten oto stoi zdrów przed wami.
11. On to jest owym kamieniem odrzuconym przez was, budujących, On stał się kamieniem węgielnym.
12. I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.

**Efez. 2:8-9
8. Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar;
9. Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.

Rzym. 3:24-26
24. I są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie,
25. Którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów,
26. Dla okazania sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie, aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa.

Obj. 21:3-7
3. I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi,
4. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.
5. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe,
6. I rzekł do mnie: Stało się. Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota.
7. Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem.

***Rzym. 6:3-4
3. Czyż nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni?
4. Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *