Pan Samochodzik by się zdziwił..

Komu podobają się włoskie auta? Zwłaszcza te o kobiecych nazwach, i w kolorze bieli? Mnie bardzo i swego czasu będąc fanką pewnej włoskiej marki, żałowałam nawet, że te modele nie występują w kolorze jasnego błękitu. Mój entuzjazm nieco zmalał, gdy wzięłam pod lupę znaczek firmowy tej marki. I co my tam widzimy? Czerwony krzyż, ale to nam po tej stronie Bosforu nie przeszkadza, aczkolwiek bynajmniej nie chodzi tu o odniesienia do organizacji niosącej humanitarną pomocy bliźnim, natomiast druga część znaczka jawi się już bardziej zagadkowo i zdecydowanie tajemniczo. Tak, chodzi o zielonego węża, który trzymając w paszczy człowieka, zaraz go połknie.. albo wypluje.  Ten zielony albo szmaragdowy, jak kto woli wąż, zwany jest biscione, co się wykłada jako vipera ( viper = żmija, albo.. zdrajca), lub biscia z włoskiego, a utworzony z łacińskiego bestia, to godło Viscontich z XI wieku, godło Mediolanu i rodu Sforza. A skoro drzewiej i w  naszym kraju ród Sforza nam jaśnie panował w osobie królowej Bony, stąd obecność szmaragdowego węża również w herbie miasta Sanok i miasta Prużana na Białorusi, w obwodzie brzeskim. A jako że kiedyś te tereny należały do Polski, więc  panowali tutaj polscy władcy i w 1588 roku, córka królowej Bony nadała miejscowości Prużana prawa miejskie i herb, tym razem herbowy wąż ma kolor niebieski, w bardzo podobnym ( przynajmniej na fotografii ) odcieniu, w jakim są kopuły cerkwi prawosławnej z II połowy XIX w..
Owa bestia pożerająca, albo też..rodząca człowieka(sic!) ma również swoje podobieństwa do Queltzacoatl’a – azteckiego bożka węża, który już bez wątpliwości pożera człowieka. Wąż ten zwany jest również pierzastym, czyli posiadającym pióra.. a może skrzydła? Całkiem niewykluczone, że to ten sam osobnik, którego Biblia nazywa wężem starodawnym!: Obj. 12:9
9. I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie.

A teraz popatrzmy , porównajmy i podumajmy:

Logo marki Alfa Romeo:

logo-alfa1

sforza1 sforza2ab

Herb rodziny Sforza

herb-sanoka.1

Herb Sanoka

herb-Prużana1

Herb Prużany

HerbVisconti-c  herb-viscontichab

Herb rodu Viscontich protoplastów Sforzów

pierzasty-wąz-a

Pierzasty wąż Quetzalcoatl

Jak widać z powyższego gadzie geny od dawien dawna, ciągle gdzieś przewijały się w historii ludzkości, i tak się jakoś składa, że w większości u rodów panujących.

 

Trueworld Show

Zachęcona poniższą krótką składanką z filmów i zdjęć*, niosącą konkretne przesłanie, obejrzałam następnie film pod tytułem Truman Show, który niezmiernie mnie zaskoczył, pod względem błyskotliwych odniesień do tematu prawdziwego świata, w którym żyjemy, a który jest ukrywany przed nami tak, jak prawdziwy świat jest ukrywany przed bohaterem filmu.  Tym, którzy już wiedzą na co zwracać uwagę, będzie trudno się oderwać, więc rozsiądźcie się wygodnie. Nie zabraknie gadżetów o bezpośrednim odniesieniu do modelu płaskiej ziemi w miniaturze, jak i w planie rzeczywistym, oraz aluzji do inżynierii pogodowej, a nawet manipulowania  światłami  na nieboskłonie (sic!). Film bardzo udany, i to pod wieloma względami, polecam.
A teraz zapraszam na składankę*, a film Truman Show jest dostępny w necie.

MATRIX

Wczoraj, od rana dzień zapowiadałby się taki, jak Pan Bóg go stworzył, czyli piękny,
gdyby już od świtu chemtrails nie brudziły nieboskłonu swymi odchodami, czyli
szykowała się sztuczna zmiana pogody. No i dzisiaj zmiana jest.
I jak tu wychodzić z domu, na powietrze ( celowo nie napisałam słowa świeże, ),
bo przy takich opryskach, trzeba byłoby mieć kombinezony wyjściowe,
a’la te wymyślone onegdaj przez S.Kubrick’a.

Jeśli ktoś myśli, że to jedyny nasz problem, z którymi  musimy zmagać się w
ostatecznych czasach, to oczywiście jest w błędzie. Matrix jest bardziej złożony

Musimy radzić sobie między innymi z przytłaczającym poczuciem, że nasze marzenia o
doprowadzeniu się do spokojnej przystani, w  jesieni naszego życia, mogą w większości się
nie ziścić, o ile nie będzie nas stać na bilet gdzies do raju, w którym życie jest tanie,
można jeść to, co rośnie i spada z drzewa, a macki złego i chciwego matrixa tam nie sięgają.
Podobno coraz mniej jest takich  miejsc na świecie, głównie dlatego, że matrix się zacieśnia i uszczelnia, bo jego twórcy są coraz bardziej chciwi, i nie chodzi im o kasę, (oni ją mają w ilościach dowolnych), ale o nasze dusze.

Pamiętajmy o tym, gdy będą omamiać nas widokami luksusowego życia, które sami prowadzą, ale innym wieść nie dają.
Nie dajmy się ogłupiać ułudą, że jeśli tylko więcej i coraz więcej będziemy pracować, tym  lepiej i coraz więcej będziemy mogli zarabiać na to, czym nam machają przed oczami, jak marchewką na kiju. Tak nie jest, bo to nie jest dla wszystkich, ale dla wyodrębnionej 'kasty’. My mamy tego  pragnąć, mamy o to zabiegać, dwoić się i troić, w poczuciu, że kiedyś na to 'zapracujemy’. Mamy wstawać bladym świtem, pracować coraz dłużej, a najlepiej aż do śmierci i nie narzekać, gdy nam zły i chciwy matrix grzebie po kieszeniach, mamy udawać, że wiemy na czym polega współczesna demokracja i że system feudalny to przeżytek poprzednich ciemnych epok. A przecież nie chodzi nam o to, że praca jest zła sama w sobie, ale zło jest wtedy, gdy ktoś sobie coś zasadzi, wyhoduje, nazbiera, wybuduje, wypracuje na jakikolwiek  sposób, a potem matrix  zabiera ludziom to, co sobie cieżką pracą wypracowali, zupełnie jak za czasów Robin Hooda.

Przypomnijmy sobie teraz kilka kluczowych scen z filmu pod tytułem MATRIX, bo przesłanie tego filmu jest ciągle aktualne: będzie to scena,  ukazująca , o co tak naprawdę chodzi w życiu.
http://www.youtube.com/watch?v=XlD1PDacqYc&

Zacytuję końcowy komentarz do powyższego fragmentu filmu:
Ta stawka jest większa niż życie. Tu chodzi o nasze życie wieczne.
Przyjęcie Jezusa Chrystusa do naszego serca nie gwarantuje nam życia tu na ziemi, wypełnionego dobrami materialnymi, tak jak my to widzimy i chcielibyśmy, aby było.
Wiara polega na zaufaniu, bo Bóg nie jest lampą Aladyna.Kiedy w Niego uwierzymy, to On nam pokaże zwiedzenie i zaopiekuje się nami, da nam wszystko, czego potrzebujemy!

Dlaczego wierzący mogą ufać, że Bóg będzie się nimi opiekował?
Oto jedna z cudownych obietnic Boga dla Jego dzieci, które nie są pozostawione na pastwę tego 'świata’!

Mat. 6:25-34
25. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie?
26. Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one?
27. A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć?
28. A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą.
29. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich.
30. Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni?
31. Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać?
32. Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
33. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
34. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.

 

Naszywka prawdę Ci powie..

Pozostając w klimacie  tematu  poprzedniego, a także dzisiejszego dnia, którego wigilia, od jakiegoś czasu przychodzi do  do nas już nie w atmosferze mickiewiczowskich 'Dziadów’, ale ubrana w otoczkę Halloween, chciałabym zwrócić uwagę na symbolikę, która może zaskakiwać i zaskakuje, zważywszy na projekty – swą tajemną pomrocznością, chciałoby się rzec – im bardziej – wydawałoby się: 'naukowo-kosmiczny projekt’, tym większą owiany tajemnicą, a spowity przy tym sentencjami, których nie powstydziłaby się sam Dante, gdyby musiał tworzyć w naszych czasach, i nie miałby przy tym żadnych problemów, gdyż owe sentencje są, jak na tajemne sprawy przystało; w języku łacińskim.

Przyjrzyjmy się najmroczniejszym i najbardziej niepokojącym emblematom i naszywkom, które ( podaję za źródłem): ’używane są przez wojsko i inne organizacje. Służą do identyfikacji misji i jej członków. Opisują i symbolizują założenia i cele.(..) W 1965 roku, NASA zaczęła używać naszywek do identyfikacji wszystkich swoich misji. Naszywki miały przedstawiać główne cele każdej z misji i identyfikować jej załogę. Każda misja posiadała naszywkę zaprojektowaną przez członków jej załogi wraz z oficjalnym zespołem artystów – projektantów. Naszywki były dumnie prezentowane na sprzęcie i wyposażeniu, a także noszone przez samych astronautów i cały personel powiązany z konkretną załogową czy bezzałogową misją.(..)Od tamtego czasu liczne organizacje zaangażowane w podróże kosmiczne i tajne operacje zaczęły stosować własne naszywki, w szczególności dotyczy to organizacji zaangażowanych w tzw. wojnę psychologiczną.(..)Co wspólnego z wojną psychologiczną mają podróże kosmiczne?’

Ano właśnie! Czy to nie jest, oprócz skubania społeczeństwa na bardzo poważne kwoty, próba dominacji nad przestrzenią, która jest zmonopolizowana w konkretnych celach? (przy tej okazji przypomnę, że program kosmiczny, związany z 'lądowaniem na księżycu’ kosztował 40 miliardów dolarów, nie mówiąc o ofiarach z ludzi, bo zginęło przy nim kilku kosmonautów i osoby związane z programem, które mogły go wstrzymać, z powodu braku realnych możliwości do jego przeprowadzenia).

A jakie możliwości daje monopol, to każdy wie. W omawianym przypadku, jedną z nich jest kreowanie 'obrazków z kosmosu’, według filozofii i trendu 'zaprzysiężonych w wiedzy tajemnej’.
Bo po co ta 'tajemnica’, w sprawach, które przynależą do całej ludzkości? Oni powinni  informować społeczeństwo krok po kroku, o każdym  kosmicznym przedsięwzięciu, a nie utajniać. Po co robić takie rzeczy w imię nauki? No chyba, że mamy do czynienia z wiedzą tajemną, ale to wtedy jest magia, okultyzm a nie nauka!
Przyjrzyjmy się teraz kilku naszywkom z tych  'naukowych’ (czytaj: okultystyczno-magiczno-psychologicznych) przedsięwzięć:

Pierwsza plakietka, pokazuje nam, kto rządzi w cyberprzestrzeni: rycerz z mieczem ubrany jest w strój Templariusza – starożytnej grupy krzyżowców, która stała się tajnym okultystycznym stowarzyszeniem. Rycerz reprezentuje potomków Templariuszy, współczesnych Iluminatów.’ (..) Defenders of the Domain – (..). Są to prawdziwi liderzy w cyberświecie, innymi słowy monitorują oni światową cyberprzestrzeń z wykorzystaniem najnowszych technologii.
Rycerz na plakietce stoi na straży globusa uwięzionego w żelaznej klatce. To ostrzeżenie przed próbą wydostania się z matrixa, za co grozi ucięcie głow, bardzo wymowne, prawda?

znak1

Zastanówmy się teraz, co w programie kosmicznym może robić minotaur. ’Minotaury są stworzeniami o głowach byków pochodzące z mitologii greckiej. Są to istoty złe, brutalne i bezlitosne. Minotaur ma wiele podobieństw do blisko-wschodniego Bóstwa – Molocha. Był to bóg z głową byka i ciałem człowieka, któremu składano krwawe ofiary’.

zbak7

Naszywka kolejna pokazuje nam podsumowująco*, gdzie jest miejsce wszystkich pozostałych.
Procul Este Profani – Trzymajcie się z daleka – Wy, którzy nie jesteście wtajemniczeni.
Biorąc pod uwagę, jak wyraźna jest konotacja na naszywce, wiemy również z kim mamy do czynienia i nie jest to bynajmniej ekipa mająca swoje korzenie w akademickich środowiskach, no chyba , że będziemy mieli do czynienia z Akademią, która popiera te jaszczurowate stwory i nie ma nic przeciwko temu, aby je chrzcić, gdy się już objawią światu.

znak10

podsumowująco*: zapraszam na kontynuację opisu pozostałych naszywek tutaj.

Kosmiczny uczeń czarnoksiężnika..

Czy nauka i nasa mają z sobą coś wspólnego, oprócz wspólnej pierwszej litery, w naszym ojczystym języku? Większość ludzi kojarzy tę instytucję z lotami 'w kosmos’, rakietami, kosmonautami, lądowaniem na Księżycu i przygotowywaniami do wypraw, na przykład na Marsa; czyli z oczywistymi dla nowoczesnego człowieka – naukowymi konotacjami.
Tymczasem niewiele osób zna historię powstania tej agencji, której pełna oficjalna nazwa brzmi:National Aeronautics and Space Administration – Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej, a nieoficjalna, ale bardziej pasująca do działalności tej agencji nazwa to: National Arts and Science Association where Art and Science come together to fool the public. Dlaczego?
Nasa jest organizacją okultystyczną, związaną ściśle z masonerią i satanizmem, jej założycielem był Jack Parson, który oprócz tego, że był chemikiem i wynalazcą paliwa używanego jako napęd rakietowy, pełnił funkcję arcykapłana szatańskiego kościoła, któremu przewodził, satanistyczny lider Alister Crowley.
Parson zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, niedługo po próbie spłodzenia z jedną z uczennic magii, potomka z nasienia węża. Na ile mu się to  udało, nie wiadomo, sprawy zostały, jak zawsze w takich wypadkach – objęte tajemnicą. Po śmierci Parson’a, agencja nasa nazwała jego nazwiskiem jeden z kraterów, po ciemnej stronie księżyca.
Verner von Braun, który został przetransportowany z nazistowskich  Niemiec do Ameryki, i został zatrudniony w 'programie kosmicznym’, twierdził : ’Stoimy w obliczu mocy i sił, których podstawy działań, są nam obecnie nieznane’. Nie wykluczone, że miał na myśli operacje, o których debatowano na obradach nasa, a które były 'przesycone masońskim okultyzmem, pozaziemskimi manifestacjami i magicznymi związkami astronautów’. Tak więc  z czymkolwiek może się kojarzyć agencja nasa, to potoczne skojarzenia z nauką, są tu mocno przesadzone. (na podstawie źródła)

A teraz pytanie, związane z doświadczeniami robionymi podczas 'misji wahadłowców’; a konkretnie  chodzi o: misję na promie STS-58, podczas której dr Martin Fettman pierwszy lekarz weterynarii ( w tym miejscu), przeprowadził eksperyment, odcinając głowy szczurom..za pomocą specjalnie wybudowanej miniaturowej gilotyny, jak podaje zdumiewający raport nasa.
W jakim celu obcinano tym nieszczęsnym zwierzętom głowy?.. To przecież brzmi, jak scenariusz do niskobudżetowego horroru..Czyżby to były jakieś ćwiczenia wstępne do masowego obcinania głów ludziom, o których to nadchodzących wydarzeniach wspomina Biblia* ? – bo gilotyny są już przygotowane.. *Obj. 20:4
4. I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat.

A teraz proponuję chwilę refleksji nad poniżymi obrazkami, które znalazłam dzisiaj i po pierwszym skojarzeniu powstał taki oto kolaż:
kosmo-farao1a

źródło: 1, 

 źródło: 2

Wieści ze stratosfery..

No i doczekaliśmy kolejnego wyczynu, tym razem dokonanego przez śmiałego  57-latka, jeszcze bardziej spektakularnego niż skok Felixa B, aczkolwiek przeprowadzonego w sposób dyskretny – o czym donosi Gazeta Lubuska, gdzie między innymi czytamy:
’Skok Alana Eustace odbył się bez wielkiej oprawy medialnej i pomocy sponsorów, które towarzyszyły wyczynowi Feliksa Baumgartnera. Wiceszef Google’a, dzięki balonowi, wzniósł się dokładnie na wysokość 41.419 m i zaczął spadać. Minęły 4,5 minuty zanim otworzył spadochron.
To było niesamowite. Można zobaczyć ciemną głębię kosmosu i kolejne warstwy atmosfery – mówił po skoku Alan Eustace. Jak dodał 57-latek, nie słyszał jednak huku przy przekraczaniu bariery dźwięku – podaje Informacyjna Agencja Radiowa.
Alan Eustace postanowił, że skoczy w 2011 r.
57-letni informatyk Alan Eustace decyzję o skoku podjął co najmniej w 2011 r. Wtedy zaczął przygotowywać się do ekstremalnego wyzwania. 3 lata temu spotkał się z Taberem MacCallumem, którego firma – Paragon Space Development Corporation – była odpowiedzialna za przygotowanie systemu, dzięki któremu Eustace mógł oddychać tlenem podczas wznoszenia i skoku.
Eustace spadał z prędkością nawet 1.322 km na godz. Rekord Baumgartnera pobił w piątek 24 października, a swym balonem wystartował z lotniska w Roswell w Nowym Meksyku.

Przeanalizujmy, czego się właściwie dowiadujemy: otóż, jak się okazuje nie byle kto, bo wiceszef Google, już trzy lata temu, a więc na rok przed nagłośnionym skokiem w kapsule Felixa B, też miał plany, aby sobie skoczyć ze stratosfery. Powstaje przy tej okazji kilka pytań: Dlaczego panowie  nie spotkali się w międzyczasie, aby omówić szczegóły i wymienić się doświadczeniami w przygotowaniach, a następnie ze skoku, który już się odbył? Czy Felix B. wiedział, że  wiceszef Google planuje podróż do stratosfery bez kapsuły? Jako młodszy i doświadczony w lotnictwie Felix B. powinien być bardziej zainteresowany takim sposobem, niż skokiem z kapsuły, prawda?                                                                                                                                                        W każdym razie, ja bym tak zrobiła na pewno, zwłaszcza, że panowie skakali z tego samego miejsca, bo nomen-omen; z Roswell.

Nie wnikam w kwestie finansowe, bo wszyscy wiemy, że sytuacja  emerytów, lub osób w wieku przedemerytalnym tam, gdzie skoki się odbyły, pozwala na planowanie różnych przedsięwzięć, ale czy osoba 57 letnia, jest w stanie kondycyjnie sprostać wyzwaniu, z którym niejeden 30-latek, bez kilkuletniego treningu dla lotników, mógłby sobie nie poradzić? Patrząc na te migawki ze skoku, widzimy, że leciwy informatyk wiruje, jak kosmonauta w maszynce do wytwarzania przeciążeń, i może dlatego właśnie nie był on w stanie, jak podaje informacyjna Agencja Radiowa- usłyszeć huku przy przekraczaniu granicy dźwięku, bo nie wykluczone, że zemdlał, skoro zrobiło mu się czarno przed oczami, i nie było to od kosmosu, bo gdzie się podziały gwiazdy, których nie widział?.. No i znowu na filmiku ze skoku mamy ’czaga, czaga’ podczas skoku, a potem już tylko widzimy otwarty spadochron i szczęśliwego starszego pana, który gotuje się do wzorcowego lądowania. Za dużo pytań bez odpowiedzi.
Zobaczmy teraz jaki huk towarzyszy przy przekraczaniu bariery dźwięku samolotom:

Kolejne pytanie, to: czy mając taka niezwykłą okazję do pokazania tego, co widać z takiej wysokości – i to na okrętkę, nie można było porobić porządnych zdjęć? Ja bym na miejscu tych obu panów napstrykała zdjęć od groma, a na dodatek nakręciła, co widać w czasie rzeczywistym! No a nam znowu pokazali tyle, co nic, a reszta wylądowała w czyimś prywatnym albumie. Co to ma być?

To jakaś kpina. Bardzo, ale to bardzo nieładnie, oni mają nas wszystkich za idiotów, którym pokazują co chcą i niestety większość w to wierzy.

Zamiast bajek z kosmosu proponuję film, na którym zostało pokazane, dlaczego rzeczone zdjęcia z kosmosu, które nam pokazują są nieprawdziwe. Tekst opisowy jest w języku angielskim, dlatego krótkie  omówienie: proszę zwrócić uwagę na zdjęcia, które są nam pokazywane jako rzeczywiste, na których – gdyby były rzeczywiste – powinny występować zmiany kąta położenia, w czasie ruchu, względem siebie obserwowanych obiektów – chmur z wysokości – obserwowanych od strony obserwatora, tak, jak to zostało pokazane przy końcu filmu, podczas jazdy ulicą. Bardzo polecam!
http://www.youtube.com/watch?v=2zzYkc96WNo&feature=em-subs_digest

Zapraszam następnie do oglądnięcia kolejnego ciekawego filmu, pozostającego w temacie obrazków z kosmosu:

http://www.youtube.com/watch?v=Mc4JJEutP6E&list=TLazPXr-EGiUbAdN7EsyapVT0mgdFed51J

 

Zmarnowany czas*..

Jako dziecko oglądałam film radziecki, o powyższym tytule*, który przypomniał mi się przy okazji  dzisiejszej zmiany czasu na 'zimowy’, albo raczej na  normalny, czyli taki, jaki był dopóki nam go nie zaczęto podkradać. Niestety straty czasu nie da się nadrobić, bo jak tu zwrócić sen tym, którym go skrócono? Większość z myślących ludzi jest zgodna co do tego, że zabieg 'zmiany czasu’ jest nieopłacalny, a rzeczone oszczędności pozorne, jak to więc jest i dlaczego wszyscy się na to zgadzamy? Ludzie psioczą, ale stado prze w wyznaczonym kierunku..
Kilka miesięcy temu, przy zmianie czasu na 'letni’, ktoś napisał, cytuję za (źródłem)
’W ostatnią sobotę odbyliśmy wszyscy podróż w czasie, (..)na podstawie dyrektywy UE 2000/84/EC (..) Nastąpiła tak zwana zmiana czasu. Rytualne sprawdzenie, czy obywatele nadal robią dowolną durnotę, której chcą od nich ich władcy. Oficjalnie jest to dostosowanie się do pory roku i mityczne oszczędności, których nikt nie zna.
Dobrze znane są za to negatywne skutki manipulowania przy czasie. Pierwszym lepszym przykładem jest każdorazowy chaos na kolejach, zdezorientowani pasażerowie itd. Zwykli ludzie wstając rano w niedzielę nie byli pewni która właściwie jest godzina, bo ich urządzenie mogło się przecież nie przełączyć automatycznie.(..)
Są konkretne badania dowodzące, że zmiana czasu powoduje depresję, rozkojarzenie prowadzące do częstszych wypadków drogowych, oraz poważne choroby kardiologiczne związane z rozregulowaniem stylu życia, niedosypianiem i wczesnym wstawaniem. Podobno w okresie zmiany czasu jest o 1/4 więcej zawałów niż normalnie.
Po co zatem ludzie to robią? Otóż okazuje się, że wymyślili to amerykańscy masoni, a pierwszymi postępowcami, którzy to wprowadzili byli Niemcy i Austro-Węgry. Potem gdy wróciła Polska ten nienaturalny czas letni wprowadzono tylko raz, w 1919 roku, ale szybko z tego zrezygnowano.
Potem obowiązkowy czas letni dla tego co zostało z Polski wprowadził Adolf Hitler i jego innowacja trwa do dzisiaj. Wszyscy rytualnie zmieniają godziny, męczą się a nawet umierają, a wszystko to w imię stadnego ćwiczenia, złośliwego eksperymentu z przeszłości, który został zaimplementowany przez bezrefleksyjnych polityków, którzy narzucają to być może nawet nie wiedząc po co.
Na świecie coraz więcej krajów rezygnuje z czasu letniego, ale wciąż lista otumanionych, którzy rezygnują ze swojego normalnego czasu słonecznego jest całkiem spora.
 Zawsze po takiej operacji pozostaje spora ilość zegarów, które mozolnie się przestawia a potem gdy już wszystkie działają według jednego czasu nadchodzi kolejna zmiana i robota głupiego zaczyna się od nowa.

Czy wobec powyższego, nie byłoby najlepszym rozwiązaniem ponowne zaimplementowanie zegara słonecznego, przy którym nikt, oprócz  Pana Boga, nie potrafi manipulować? ..

Ziemia niczyja?..

Szukając ciekawostek z 'wszechświata’, natknęłam się dzisiaj na wiadomości o 'zmianie biegunowości ziemskiego pola magnetycznego’, co jak się okazuje jest zagadnieniem wywołującym liczne kontrowersje naukowe, a jakie? Cytuję fragment za źródłem:
(..)Nowe badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół włoskich, francuskich i amerykańskich ekspertów wykazały, że ostatnie odwrócenie biegunów magnetycznych, które wystąpiło około 786 tysięcy lat temu i nie trwało bynajmniej kilka tysięcy lat, jak wmawiali nam dotychczas naukowcy, ale stało się to bardzo szybko, w mniej niż sto lat. To znaczy, proces ten skraca się do czasu porównywalnego do ludzkiego życia.

To, że naukowcy lubią wmawiać nam różne aksjomaty; wiem już od jakiegoś czasu, i tą wiedzą między innymi, staram się dzielić , na moim blogu.
Zanim doczekamy się ewentualnych, kolejnych zmian w oficjalnych stanowiskach, na temat tego, co sie właściwie dzieje na 'biegunach’ – zwłaszcza 'południowym’, pozwólmy sobie na nieśmiałe retoryczne pytania, a na niektóre  z nich, być może, naukowcy będą gotowi do odpowiedzi, oczywiście, jeśli dostaną taki sygnał od swych mecenasów. Trzeba brać pod uwagę, że w skali naukowej, zmiany mogą nadejść nieprędko, a patrząc na zapowiedzi, nie zapowiadają się one wcale kolorowo, nie licząc zmian koloru chmur na przykład na cukierkowo różowy, podczas zachodów słońca, ale jak to mawia  stare przysłowie: miłe złego początki, bo te bajkowo-muminkowe obłoki, powstają z powodu oprysków smugami chemicznymi i w tym temacie  'oficjalna nauka’ też milczy.
Jeśli zapowiadane mutacje  mają iść w kierunku muminków, to pół biedy, ale chodzą słuchy o postaciach ze zgoła innych 'bajek’..
Dzisiaj  właśnie narysowałam szkic do nowego obrazu, na którym będzie błękitne niebo z chmurami, ale nie z takimi, jakie również dzisiaj zobaczyłam z okna; były to dwie grube żyły smug chemicznych, we  wściekle chemicznym pomarańczu, przechodzącym miejscami w czerwień, jednej z części ciała pawiana.

Poniżej zapraszam na film, który koresponduje z tematem 'biegunów’. Autorka filmu, w sposób skondensowany prezentuje  temat dotyczący 'skrawka’ , ziemi  tak zwanej ’niczyjej’, bo czyja ona  de facto jest, dowiemy się z filmu, na którym padają również, istotne pytania, które w większości pozostają  bez odpowiedzi, oczywiście, nie z winy Autorki filmu.

https://www.youtube.com/watch?v=kvL2J-q7wyE&feature=youtu.be

 

Recenzja, czyli najnowsze trendy w fantasy-fiction.

Ledwo przebrzmiały fanfary po Oskarze dla filmu 'Grawitacja’ , a tu inżynierowie od imaginacji, mają dla widzów kolejną odsłonę, oczywiście z kolejną sprawdzoną gwiazdą ( magnetyczną ). Nie byłam skłonna oglądać ten film, bo znając wcześniejsze produkcje reżysera, dedukowałam ( i słusznie), że będzie strzelanina, bieganina i demolka. Jednakże tak się złożyło, że wczoraj film obejrzałam, dzięki czemu mogę podzielić się z Gośćmi mojego bloga, krótką recenzją, uzasadniającą: dlaczego na ten film nie zapraszam, ani nie polecam nikomu, no chyba  tylko osobom, które chciałyby zobaczyć kolejne hollywoodzkie misterium przekazu podprogowo-sensorycznego, pt: 'wszystko czuję’ – wypowiadane przez gwiazdę; a tym 'wszystkim’ okazują się być sprawy niebagatelne i brzmiące naukowo.
Oczywiście, żeby to wszystko 'poczuć’, trzeba nieźle się ujarać i to pod przymusem*, dokładnie tak, jak bohaterka filmu, noszącym zagadkowy, a jednocześnie jakże symbolicznie koincydencjalny tytuł: 'Lucy’. Nie wiemy bowiem ( prawie do końca filmu), czy tytuł ten jest jedynie żeńską formą imienia reżysera, czy kryje w sobie głębsze przesłanie, które wyziera z kadru na kadr tego, kolejnego chyba pretendenta do Oscara, skoro jedno z wiodących przesłań XXI wieku, zostało widzowi przekazane i wzmocnione, tak, aby przypadkiem, po  latach nomen-omen przymusowej* edukacji, trafiając między innymi w takie miejsca, jak ten blog, nie zapomniał aksjomatów, za które aż dziw bierze, jeszcze nikt nie dostał Nobla.
Zobaczmy, co to za przesłanie w 34 min, 52 sek:   Lucy-ziemia2
Po tej promującej wielki wybuch i ewolucyjne fantasmagorie, kanonadzie efektów specjalnych, w których bogiem  jest czas, z którym ujarana blond bogini radzi sobie lepiej, niż zespół naukowców z Uniwersytetu, nadchodzi kluczowe spotkanie głównej blond gwiazdy z  jej bynajmniej nie blond; imienniczką. Jak wynika z filmu i teorii, w którą większości wypada wierzyć, a naukowcy muszą, jest to daleka ( w czasie) kuzynka z Afaru, albo jak kto woli Australopithecus afarensis. Następuje scena, która mogłaby zainspirować nawet samego Michała Anioła, gdyby malował fresk na zamówienie Smithsonian Institute.
Na szczęście film dobiega końca, bo po tym, gdy pada tekst, jakby żywcem wyjęty z innego filmu; pt: 'Adwokat diabła’, wszystko już zostało powiedziane.

A teraz czas na powrót do prawdy objawionej. W tym celu sięgnijmy jako antidotum na te kosmo-fantasy, do Biblii i zapoznajmy się z kilkoma fragmentami Bożego scenariusza, ( którego być może, reżyser filmu Lucy jeszcze nie czytał, a szkoda!)
Job. 38:4-6
4. Gdzie byłeś, gdy zakładałem ziemię? Powiedz, jeśli wiesz i rozumiesz.
5. Kto wyznaczył jej rozmiary? Czy wiesz? Albo kto rozciągnął nad nią sznur mierniczy?
6. Na czym są osadzone jej filary albo kto założył jej kamień węgielny?
Izaj. 40:21-22
21. Czy nie wiecie? Czy nie słyszeliście? Czy wam tego nie opowiadano od początku? Czy nie pojmujecie tego dzieła stworzenia ziemi?
22. Siedzi nad okręgiem ziemi, a jej mieszkańcy są jak szarańcze; rozpostarł niebo jak zasłonę i rozciąga je jak namiot mieszkalny.
Ps. 33:13-14
13. Pan spogląda z nieba, Widzi wszystkich ludzi.
14. Z miejsca, gdzie przebywa, Patrzy na wszystkich mieszkańców ziemi,
Ps. 93:1-5
1. Pan jest królem. Oblekł się w dostojność; Pan oblekł się i przepasał mocą, Utwierdził okrąg świata, tak że się nie zachwieje.
2. Mocno stoi twój tron od dawna, Tyś jest od wieczności.
3. Podnoszą rzeki, Panie, Podnoszą rzeki swój głos, Podnoszą rzeki swe wzburzone fale.
4. Nad szum wielkich wód, nad potężne fale morskie, Mocniejszy jest Pan na wysokości.
5. Świadectwa twoje są godne wiary, Ozdobą domu twego, Panie, jest świętość po wsze czasy.
Ps. 104:1-5
1. Błogosław, duszo moja, Panu! Panie, Boże mój, jesteś bardzo wielki! Przywdziałeś chwałę i majestat.
2. Przyodziewasz się światłością jak szatą, Niebiosa rozciągasz jak kobierzec.
3. Budujesz na wodach swoje górne komnaty; Czynisz obłoki rydwanem swoim, Suniesz na skrzydłach wiatru.
4. Czynisz wiatry posłańcami swymi, Ogień płonący sługami swymi.
5. Ugruntowałeś ziemię na stałych podstawach, By się nie zachwiała na wieki wieczne.