– zapraszam na kontynuację materiału dokumentalnego, o Skamieniałych Tytanach i ich wizualnym świadectwie, potwierdzającym prawdziwość historii świata, objawionej przez Stwórcę w Jego Słowie -Biblii , oraz w źródłach takich, jak na przykład Księga Henocha, a także w przetrwałych do czasów współczesnych legendach ludów, które zamieszkiwały i zamieszkują tereny, gdzie znajdują się te gigantyczne artefakty. Lokalizacja jest podana na fotografiach.
Gdyby komuś zamarzyły się przygody w stylu John’a Carter’a, a nie zahaczyłby się w Hollywood, może aplikować do NASA, oczywiście spełniając wtedy nieco inne, określone kryteria.
Płace są tam równie gwiazdorskie, dostosowane do stopnia 'wtajemniczenia’, i determinacji w pójściu w zaparte. Taki rodzaj determinacji z hollywoodzkimi uśmiechami można oglądać na przykładzie pań, które nie wahają się niszczyć włosów tapirem na sztorc, a i z pewnością potrafiłyby powstrzymać strach nawet przed marsjańską gigantyczną myszą, ostatnio wygenerowaną 'na Marsie’. Co prawda graficy chyba nieco przesadzili ( za dużo whiskey, albo za mało cash’u, ale tego się pewnie z oficjalnych źródeł nie dowiemy).
Najprawdopodobniej NASA lepiej by na tym wyszła, gdyby zatrudniła kolejnego zdolnego malarza hiper-realistę, ale wszystko wskazuje na to, że pozycja naukowego światowego lidera, w lansowaniu 'prawidłowego’ obrazu tego, co pokazują zatrudnieni tam graficy, nie może zostać zagrożona, bez względu na to, co jest lub będzie pokazywane do wierzenia, w 'majestacie nauki’.
Tak więc nie ma takiej skuchy, która mogłaby zaszkodzić tej szacownej instytucji w jej naukowym parciu w ’otmęty kosmosu’, ani która mogłaby osłabić entuzjazm poprawnie zagorzałych pasjonatów matrix-mediów, którzy bez względu na kuriozum, które dla wszystkich jest jasne, (bo: – mysz jaka jest, każdy widzi), będą upatrywać pareidolli, ze strony każdego, kto zwątpi w NASA.
Wygląda na to, że szacowna instytucja od kreowania 'kosmicznych’ anturaży, będzie nas zaskakiwać dalej, bo jeśli NASA pokazuje na swoich obrazkach gigantyczną mysz, to logicznym jest, że następnie należy spodziewać się na Marsie gigantycznego kota.
W oczekiwaniu na podołanie temu 'kosmicznemu zadaniu’, zobaczmy, jak radzą sobie nasi bardzo zdolni malarze hiper-realiści, NASA może tylko zazdrościć. :
Oto przepiękny hiper-realistyczny kot i to nawet w marsjańskiej palecie barw!
Swoją drogą, to zastanawiające, że nabór do tak elitarnej i zamkniętej instytucji, odbywa się w tak otwarty sposób, czyżby wystąpił syndrom, podobny do tego, jaki trapi panujące dynastie, które od czasu do czasu muszą temu zaradzić, poprzez dopuszczanie do swego zamkniętego kręgu świeżej krwi?
Skąd nazwa Elisium w tytule?Jeśli ktoś oglądał film pt.: Elysjum, wie o co chodzi tym, którym już nie chodzi o pieniądze. Pierwszym Elizjum miał być zamorski kraj, o którym utarło się myśleć, że Kolumb go odkrył. Ten eksperyment nie do końca się udał, albo udał się, tylko nie z perspektywy zwykłego zjadacza chleba i jeśli tak, to jest on właśnie w toku.
Ten tok, jak zauważy uważny obserwator, odbywa się co najmniej dwutorowo i dwukierunkowo. Kierunek oficjalny – ponad ziemią i w 'bezkresną dal kosmosu’, a ten nieoficjalny, owiany nimbem tajemnicy; odbywa się w zgoła innym kierunku, bo
w dół.. Te dwa kierunku są wbrew pozorom z sobą ściśle powiązane i byłoby ekscytujące o tym tylko teoretyzować, gdyby nie fakt, że żyjemy 'pomiędzy’, a to jest takie położenie, o którym zwykło się mawiać, że jest się między młotem a kowadłem, a ci, którzy mają jeszcze dalej idące skojarzenia, z pewnością mogliby pomyśleć tu jeszcze o sierpie.
Po więcej szczegółów tej 'kosmicznej’ układanki zapraszam do powieści napisanej przez Toma i Nitę Horn, pt. Wrota Ahrimana. Co prawda Autorzy ciągle mają wizję 'wszechświata’, która jest narzucona człowiekowi współczesnemu, przez oficjalny naukowy establishment, ale w książce są wspomniane eksperymenty transgeniczne i obecnie występujące zjawiska, o których nie dowiemy się z matrix-mediów. Książka jest sprzedawana jako literatura SF, co nie dziwi, bo po zapoznaniu się z jej treścią, byłoby trudno wrócić do codziennych zajęć, mając świadomość, że to się dzieje naprawdę.. aczkolwiek Wydawca, w recenzji odważnie nadmienia: Wrota Ahrimana to fantastyka najwyższej próby, która tak na prawdę… nie jest już fantastyką. (podkreślenie moje)Tak właśnie sprawy wyglądają za kulisami wielkiej władzy, z dala od kamer, fleszy i nagłówków gazet, a zaangażowanych w ten tajny projekt jest wiele państw na całym świecie
Polecam, do przeczytania w jeden lub dwa wieczory.
No a jeśli wiadomości z tej ksiażki połączymy z takimi znaleziskami jakich dokonano w mrocznych i tajemniczych rumuńskich górach Bucegi, gdzie nota bene, obok skał przypominających głowy olbrzymów znaleziono również szkielety gigantów.
A po relacji o odkryciu egipskich i innych artefaktów w Wielkim Kanionie, mieszkańcom większych miast pozostaje napić się wody z wkładką, po obejrzeniu materiału ze Śpiącym Jaromirem z Iranu, taka woda może już nie wystarczyć, aczkolwiek na pewno pozwoli przeczekać, aż schłodzi się jakieś mocniejsze lekarstwo..
Anglicy zapewne nie chcą być gorsi od Francuzów, w propagowaniu kultu rozumu, i ubóstwianiu bogini tegoż, ale przy okazji powinni przypomnieć sobie, jak skończyli zwolennicy tego kultu.
Ale o co chodzi?
Wczoraj znalazłam info o tym, że rząd brytyjski zakazał nauczania kreacjonizmu w szkołach tutaj.
Przy tej okazji chciałam się wypowiedzieć w komentarzach i co się okazuje? – ano to, że jeśli się nie jest zarejestrowanym w globalnym matrixie zwanym FB, to nie można się wypowiadać, taka kara albo karma, jak kto woli. Jeśli nie jesteś w odpowidniej szufladzie i rejestrze, bo nie chcesz podawać wszystkich swoich danych, z wiekiem włącznie, to nie masz akcesu i już.
Wracając do artykułu:
– cytuję za źródłem: ’Kreacjoniści nie traktują Księgi Rodzaju jako metafory – biorą ją bardzo dosłownie. Wierzą, że Bóg stworzył świat w siedem dni.’
A czy Wszechmocny Bóg, nie mógł sobie na to pozwolić, na co nie mogą sobie pozwalać zwolennicy bogini ewolucji? Ale dlaczego tak się złościć z tego powodu na Boga i tych, którzy Mu wierzą?
Cóż, niektórzy z Bogiem się nie zgadzają i nie zamierzają wierzyć dosłownie w nic, co On objawił, ale to przecież nic nowego pod słońcem.
Dla nich najlepiej gdyby wierzący w ogóle zniknęli z powierzchni ziemi, albo z miejsc publicznych, taka akcja pozbywania się niewygodnych wierzących jest bardzo trendy.
To nie koniec zarzutów pod adresem zwolenników kreacjonizmu, gdyż dalej czytamy, że: ’kreacjonizm jest niezgodny ze stanowiskiem środowisk naukowych, nie stosuje także naukowych metod, i jako taki nie powinien być prezentowany uczniom jako teoria naukowa.
Kreacjonizm jest niezgodny z teorią ewolucji, ponieważ teoria ewolucji jest niezgodna z faktami, a kreacjoniści powinni mieć prawo do dyskusji i prezentowania materiału, którym dysponują, aby to móc udowadniać. Zapraszam na strony Towarzystwa Kreacjonistycznego.Tych narastających niezgodności od czasów Darwina mnoży się tyle, że sam Darwin byłby zawstydzony, ale zwolennicy jego niepotwierdzonej teorii nie mają ani wstydu, ani zamiaru, za bardzo im ta teoria przypadła do gustu, bo skoro Boga dla nich 'nie ma’, to hulaj dusza, bo piekła też 'nie ma’, więc mniejsza o fakty.
A jakiej naukowej metody używają ewolucjoniści, aby stwierdzać : świat powstał z wielkiego wybuchu tyle to, a tyle miliaaardów lat temu! To ma być stwierdzenie naukowe? Jak oni to badają? Doświadczalnie? Cofają się w czasie do wielkiego wybuchu? W zderzaczu hadronów? Drogie te ich gadżety do podróży w czasie.
A co na przykład jest nienaukowego w odkrywaniu faktów potwierdzających, że Biblia mówi prawdę o stworzeniu, o historii i o innych dziedzinach życia?
Co na przykład jest nienaukowego w odkryciu szkieletów gigantów?
Dlaczego ma to być odkrycie nienaukowe, że oficjalny system edukacyjny nie przewiduje dla nich miejsca? Owszem, aby eksponować te gigantyczne szkielety, trzeba dużo miejsca, ale gdyby tak pousuwać trochę szympansów, którym nie pomoże żaden extreme makeover, aby upodobnić je do 'ogniw pośrednich’ pomiędzy małpą a człowiekiem,( zamiast na przykład usuwać szkielety ludzkie, które stały sobie porównawczo, obok szkieletu giganta.)
Biblia mówi, że takie istoty istniały i mówi, w jaki sposób powstawały. (1 ks. Mojż. 6;1-4)
Albo co jest nienaukowego w odkryciu, że dinozaury żyły wtedy, gdy żyli ludzie? Bo nie jest to zgodne z teorią jakoby one żyły, ale miliony lat przed ludźmi?
Albo co jest nienaukowego w odkryciach potwierdzających potop biblijny? Co jest nienukowego w znalezieniu Arki Noego na górze Ararat (ang), albo Arki Przymierza (pl), czy innych artefaktów biblijnych, że się zbywa te wydarzenia milczeniem, a odkrywcę tych dowodów biblijnych – Ron’a Wyatt’a dyskredytuje? Dlaczego nie uczyć o tym w szkołach i na uniwersytetach?
Kolejny cytat z/z źródła: ’Dla tych, którzy od lat walczą o usunięcie religii ze szkół, to ogromny sukces.’
Ale co ma 'religia’ do kreacjonizmu? – o tym czym jest religia tutaj.
A teraz clue: (..) to tylko połowiczny triumf, ponieważ wciąż jest wiele finansowanych przez rząd kreacjonistycznych żłobków czy prywatnych szkół.
A co to takiego: kreacjonistyczny żłobek? Na czym polega różnica pomiędzy złobkami kreacjonistycznymi, a ewolucjonistycznymi?… To ci dopiero 'naukowy’ sukces. 😉