Podczas, gdy naukowcy poszukują 'cegiełek życia’ na mknącej, jak sami twierdzą: ’65 tys km/h komecie, która w każdej sekundzie wyrzuca tony gazu i pyłu’, przyjrzyjmy się nieco tej kosmicznej Misji Impossible, dziejącej się ’miliony, miliony’ kilometrów stąd, ( całkiem podobnie do tych milionów razy miliony lat teorii ewolucji..)
Jak to jest, gdy planuje się przedsięwzięcie na 30 lat do przodu? Rzecz jasna; 'musi się udać’, zwłaszcza gdy stawką jest 'reputacja uczonych z elity europejskiej agencji kosmicznej’, oraz miliardowe koszty, a wiadomo, że koszty to zawsze sprawa drażliwa, więc lepiej, aby ludzie myśleli, że zostały 'dobrze wydane’. Tak więc jeśli kolejna misja kosmiczna się nie uda, to będzie koniec kosmicznych misji, a na to w przededniu planowanego lądowania ochotników na Marsie, nikt nie może sobie pozwolić. Nadto, udane lądowanie na komecie pozwoliłoby nareszcie zapomnieć o 'lądowaniu na Księżycu’, o którym już wiadomo wszem i wobec, że było to lądowanie nieudane, albo mówiąc prościej; ani udane, ani nieudane, skoro jak twierdzą różne osoby znające się na rzeczy, bo kiedyś pracujące przy programie kosmicznym: nie odbyło się wcale. (więcej na ten temat w temacie: Naukowe aksjomaty wiary). Może też być tak, że oczekujemy na 'nieuniknione’ lądowanie 'Gości’ z odległych miliony,miliony lat rubieży kosmosu, no i byłoby nienaukowo, gdyby okazało się, że takie Misje Impossible są po prostu niemożliwe.
Wracając do Misji Rosetta, o której mowa powyżej, a która zakończyła się stuprocentowym medialnym sukcesem, nakręconym w konwencji thrillera, zobaczmy tez inne prezentacje tegoż wydarzenia, na przykład fascynującą – z punktu wiedzenia nauki – 'trójkątną lewitację sondy’ wokół komety, która może celowo kreślić te kształty przypominające piramidę Cheopsa, skoro, jak ( podaję za źródłem) W połowie października (sonda) sfotografowała grupę skał na powierzchni komety, a największa z nich otrzymała nazwę „Cheops”!
Hipnotyzujące, prawda? Oczywiście , co inteligentniejsza widownia wie, że to jest animacja komputerowa, ale niestety ten fakt już tylko niewielu widzom daje do myślenia.
Kolejne info, na które się natknęłam w związku z kosmicznymi dokonaniami ostatnich dni, (a właściwie dziesięcioleci), to te, z którego wynika, że gdzie diabeł nie może (posłać przysłowiowej baby), pośle Polaka, bo cytuję za źródłem: Artur Bartek Chmielewski pracuje w Jet Propulsion Labs (Laboratorium Napędu Odrzutowego), które jest jednym z centrum badań NASA. Pracował przy projekcie Rosetta jako menadżer amerykańskiego zespołu i jest współodpowiedzialny za pierwsze w historii ludzkości lądowanie na komecie.
Przypomnijmy sobie, kto był założycielem Propulsion Lab, choć niektórzy Goście może zapamiętali, gdyż napisałam o tym w temacie 'Kosmiczny uczeń czarnoksiężnika’, lecz przypomnę jeszcze raz: Jack Parsons, amerykański inżynier rakietowy , inżynier chemik , wynalazca i okultysta Thelemy. Parsons był związany z California Institute of Technology (Caltech) i był jednym z głównych założycieli zarówno Jet Propulsion Laboratory (JPL) i Aerojet Engineering Corporation . Był pionierem zaawansowanie obu paliw rakietowych na paliwo ciekłe i stałe, i skonstruował pierwszy lej kompozytowy rakiety na paliwo stałe.
A kim jest ABC? -Artur Bartek Chmielewski? To przecież syn Papcia Chmiela, którego komiksy Tytus-Romek-i Atomek, pamiętają Goście, zbliżeni do mojego rocznika. 🙂
Dla Gości, którzy nie wiedzą jak wspaniałe pomysły miewał Papcio Chmiel przypomnę kultowy odkurzaczo wannolot, w którym bohaterowie komiksu wybierali się w świat!
Czyż nasa nie mogłaby czerpać inspiracji prosto z komiksów Papcia Chmiela? A może już to robi? Powższy model spokojnie jest w stanie spenetrować kilka galaktyk, o naszym 'układzie słonecznym’ nie wspominając; zwłaszcza gdy mamy do czynienia, z moim zdaniem, bardzo udaną rozmiarowo propozycją T.Bagińskiego w jego filmie pod tytułem: Ambition. Tak sobie myślę, że albo T.Bagiński ma niezwykła intuicję, albo po prostu wie małe co nieco..
A teraz proponuję kilka zapierających dech fotek komet, o kształtach, których Fidiasz by się nie powstydził, pierwsza fotkę zatytułowałam: Zaginione Popiersie Apolla, albo Myśliciel, drugie to Kosmiczna Wiewiórka i Piesek Chau-Chau, albo Trójpalczasty Przyczajony Lew Hybryda. Trzecia fotka ma tytuł: Pies Orzeł Wąż.