Archiwum miesiąca: sierpień 2015

Za pięć dwunasta?..

.. czyli gorąco zapraszam na najnowszy materiał, skłaniający do poważnych przemyśleń, autorstwa jednego z Gości *mojego bloga, który w sposób skondensowany przedstawia kwestie, o których powinni dowiedzieć się zarówno wierzący, do których głównie jest skierowany, jak i niewierzący, bo z pewnością i ci tu zaglądają, gdyż sprawy poruszone w tym filmie, niewątpliwie dotyczą wszystkich mieszkańców ziemi..

* Autor filmu  umieścił swój komentarz w temacie: Do wierzących , że Biblia jest  objawionym  Słowem Boga.

 

 

Epic NASA..

..to temat pokazujący niektóre, z zapierających dech, zwykłemu zjadaczowi codziennego chleba, dokonania tej – jak to się  utarło myśleć:  naukowo-kosmicznej instytucji.
Niech poniższy materiał przemówi sam do naszych umysłów i zdrowego rozsądku, bo ponoć obraz potrafi przemawiać lepiej lepiej niż większość słów.

Co prawda dzieła NASA nie wytrzymują konkurencji hollywoodzkich produkcji SF oraz popularnych gier komputerowych, ale  być może  właśnie w tej skromności i prostocie naukowego designu należy upatrywać zarówno twórczy geniusz, jak i niepohamowaną brawurę, w przedstawianiu dokonań ’ inżynierów kosmosu ’ oraz wystąpień publicznych rzeczników prasowych NASA?

Autor filmu wygląda jednak na zwolennika bardziej wyrafinowanego obrazu i daje temu zdecydowany wyraz, a oto pokrótce, co zobaczymy na filmie:
Po serii animacyjnej kompozycji, która z pewnością wzbudzi u myślących kontrowersyjne odczucia, mamy tekst informujący, że  DSCOVR to satelita z programu NASA, który  nosił wcześniej nazwę Triana i była to propozycja A. Gore, z roku 1998. Celem miało być umożliwienie oglądania widoku Ziemi na żywo przez internet. Zaiste pomysł godny realizacji, lecz co dalej?.. Satelita wart ze 100 ml dol.  przeleżał sobie w magazynie dobrych kilka lat, ale wcale mu  nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie, gdyż NASA uzyskała kolejny instrument pomocny przy produkcji coraz to śmielszych kompozytów i animacji.
Na konferencji, ( godnej XX-wiecznym posiedzeniom plenarnym o wiodącej roli partii),  poświęconej dokonaniom satelity DSCOVR, rzecznik NASA zapewnia między innymi , że sprzęt jest po latach w bardzo dobrej formie i apgrejtowany.. (Słuchającym tych naukowych zapewnień pozostaje tylko życzyć sobie z wiekiem  tego samego, plus saportu ze strony odpowiedniej wysokości apgrejtu)..

Autor filmiku omawia kilka problemów, które zauważył, że nie zostały uwzględnione, gdyby ktoś chciał przypadkiem pomyśleć, że to prawdziwy obraz z satelity. Mianowicie, że przy takim ujęciu (oraz modelu 'Układu Słonecznego’, gdyby był rzeczywisty/prawdziwy), jak to zostało przez NASA zaprezentowane, słońce powinno znajdować się za kamerą umieszczoną w rzeczonym satelicie, co powinno spowodować cień wywołany przez księżyc. Kolejna uwaga: skoro widzimy księżyc cały czas z jednej strony, to w takim ujęciu powinno być widać jego zmianę pozycji względem ziemi wraz z sugerowanym obrotem ziemi.
Następnie niezmienny układ chmur na 'globie’ 'filmowany’ przez 5h oraz mapa pogody z chmurami, które się przez ten czas przemieściły. Kolejnym punktem jest niezgodność 'rozmiaru’ księżyca w stosunku do 'ziemi-globu’, czyli specjalistom w NASA nie udało się, względnie nie chciało ( bo jakiż Kowalski/Smith to sprawdzi?), trzymać rozmiarówki ustalonej dla 'Układu’.
Potem możemy podziwiać na schemacie wycinka 'Układu’,  sugerowane położenie satelity. Autor filmu określił je jako absurdalne – zważywszy na rezultaty, które zostały wygenerowane przez animatorów z NASA.

Kolejny mówca, ten w niebieskim krawacie (pomysłodawca Triany ), opowiada o wieloletniej pracy naukowców, w tym opartej o wolontariat – a to z kolei ma dać- parafrazując wypowiedź mówcy; codzienną możliwość, każdemu mężczyźnie, kobiecie i dziecku, jeśli sobie zażyczą,  oglądania  naszego domu-(ziemi-kuli)  w kontekście całościowo-kulistym, co określił obrazowo mówca  – poprzez odpowiednio kulisty gest.
Jest też klimatycznie, bo  mowa o pryncypiach określanych przez ziemski ekosystem, którego innym wymiarem jest wywoływanie zagrożeń takich, jakich wcześniej  nie było i politycy na całym świecie będą starali się z tym uporać, co ma być zbawienne dla przyszłości i co będzie ich misją, a rzeczony satelita ma w tym bardzo pomagać.

Można się spocić z wrażenia, zwłaszcza patrząc na potężną tapetę za mówcą, przedstawiającą olbrzymie słońce, buzujące niczym starożytny piec ognisty, ustawiony dla nieposłusznych innowierców na równinie Dura..

Następnie widzimy na filmie ponownie animacje i pytania: co to za zielonkawy cień przy krawędzi księżyca? (7 min.27 sec.) Czemu w tle ( w kosmosie) nie ma gwiazd? Dlaczego księżyc nie ma poświaty jak ten prawdziwy? Dlaczego kamera NASA filmuje w taki sposób, jak widać w 9.58? Nasa tłumaczy to  wiekiem kamery, która ma 17 lat, stąd kompozyty generowanych imażów  i ich animacje tak właśnie wyglądają, a nie inaczej.
Lecz jakkolwiek naukowo brzmią w większości uszu słuchaczy, zapewnienia NASA, co do jej epickich produkcji z 'kosmosu’, Autor filmu chciałby oglądać  ZDJĘCIA RZECZYWISTE. My też..

Zapraszam na film:

Salar de Uyuni i łyżka Rembov’a..

W związku z naciskami jednego z częstych Gości mojego bloga, o nick’u: Rembov ( nawiasem mówiąc; którego regularność wizyt, z wyjątkiem okresu wakacyjnego, skłania mnie ku prywatnej spiskowej konkluzji, że może tu gościć nawet służbowo), na dokonanie doświadczenia za pomocą łyżki* ze – jak to sam określił Rembov–  Słońcem jako głównym bohaterem:** ,  chciałabym niniejszym zaprezentować takie doświadczenie w makro-skali; największej z możliwej do osiągnięcia w naturze, w jedynym, możliwym do przeprowadzenia tego doświadczenia miejscu, dostępnemu turystycznie, mianowicie w Boliwii, na jeziorze Salar de Uyuni, które rozciąga się jako lustrzana płaszczyzna na przestrzeni 10582 km kwadratowych, ma około 160 km długości i 135 km szerokości. Gdzieniegdzie na jeziorze rozsiane są niewielkie wzniesienia/wysepki, różnica  powierzchni wynosi niecałe 41 cm.

Owe jezioro jest doskonałym przykładem tego, co mówi nam widzenie w perspektywie, o obserwowanej powierzchni, czyli o jej kształcie, czy jest to powierzchnia płaska, czy zakrzywiona/wypukła, oczywiście słońce gra tu główna rolę, ale chmury też, na równi z samym jeziorem, które  odbija w swej tafli, dokładnie jak lustro: słońce i chmury.

Co zatem obserwujemy?
Zapraszam na film, w którym zostanie również zaprezentowany przykład z powierzchnia wypukłą za pomocą  rysunku , a  to jest podobnie  jak powierzchnia łyżki Rembov’a – tylko znacznie większa, która pokazuje, jakiego rodzaju zniekształcenie odbicia byłoby widoczne w jeziorze, gdyby ta powierzchnia była wypukła, czyli gdyby ziemia była kulą  – a skoro  widzimy to, co widzimy – czyli odbicie BEZ ZNIEKSZTAŁCENIA, to właśnie znaczy, że krzywizna nie występuje, a powierzchnia jest całkowicie i zupełnie PŁASKA.

https://www.youtube.com/watch?v=kJZiyRsBEyM&feature=em-subs_digest

* Komentarz  wysłany 14.04.2015 o 14:50, do tematu: Czeski film
** Komentarz wysłany 01.05.2015 o 21:27, do tematu : Czeski film.

p.s
chcących dokonywać doświadczenie Rembov’a zachęcam do zakładania  okularów ochronnych.

Igrzysk i chleba..

.. taki temat przyszedł mi do głowy, po tym, jak rodzimi liderzy kultury zafundowali nam dzisiejszej nocy ( słowo zafundowali to oczywiście oczywisty eufemizm)  koncert, w ramach doktryny szoku kulturowego.
Nie był to koncert byle jaki,  okraszony nie tylko samymi decybelami,  lecz i nimbem grozy i mrocznej tajemnicy, jako, że jednym z głównych wykonawców był zespół, którego nazwa kojarzy się, –  i słusznie, z wiodącymi klimatami z filmu Resident Evil, ale nie tylko, bo jak na skojarzenia z tym konkretnym tytułem  przystało, samo przesłanie muzyczne jest z rejonów, z których dźwięki nie są kojarzone stricte z muzyką klasyczną, natomiast z klasyką horroru z pewnością.

Do tego doszły jeszcze wibracje o iście 'kosmicznym’ charakterze, bo też i tego rodzaju 'produkcja artystyczna’ miała w godzinach nocnych miejsce, a rozchodzące się dźwięki przywodziły na myśl, ostatnimi czasy popularne, bo słyszalne w różnych częściach świata odgłosy,  co do których źródła naukowcy nie zdążyli  się jeszcze wypowiedzieć autorytatywnie.
Jednym słowem: strach się bać, bo ta zakrojona na 'ukulturalnianie’ dorosłych, dzieci oraz niemowląt, impreza, ma  się odbywać  w godzinach nocnych aż do bladego świtu, przez kolejne dwa dni; a przy tej okazji okazuje się prawdziwe powiedzenie, nieszczęścia chodzą parami, bo ci, na których spadło nieszczęście pozostania w mieście, spada lawina decybeli z piekła rodem, albo, mówiąc  naukowo : z  'wymiaru o charakterze kosmicznym’.

Przypuszczam, że mieszkańcy Jerycha musieli czuć się bardziej komfortowo słuchając dźwięku trąb, w które dęli kapłani izraelscy, potocznie zwanymi jerychońskimi. ( O tej historii można przeczytać w 6 rozdziale  Księgi Jozuego)

Aby nie pozostawić Gości mojego bloga w niepewności co do intencji i charakteru tego, co się kryje za fasadą tego, co w skrócie określam jak w tytule, – polecam gorąco, lecz  w ramach zmrożenia krwi w żyłach; naprawdę dotykającą jądra problemu wypowiedź Alana Watt’a ( proszę nie mylić z Alanem Watts’em!):