Archiwum miesiąca: październik 2022

Trochę o kosmosie, trochę o włosie..

Do przedpołudniowej kawy, mój małżonek, który wie, jak podkręcić mi nastrój, i podnieść mi ciśnienie, nawet zanim jeszcze udelektuję się pierwszym jej łykiem, podesłał mi artykuł, pod elektryzującym tytułem: Pojedynczy włos niemal wstrzymał start rakiety SpaceX, zawierający opis zamieszania, do którego doszło, niemal tuż przed samym startem rakiety SpaceX.

Z artykułu wynika, że całemu temu kosmicznemu zamieszaniu był winien ludzki włos, znaleziony tuż przed odlotem rakiety SpaceX, cytuję za w/w info:

Włosy to FOD (ang. Foreign Object Debris) – inżynierski termin oznaczający szczątki ciał obcych. Ten jeden włos zgodnie z procedurą wymagał podjęcia pilnych działań jeszcze przed startem.’

’Ta sytuacja pokazała, że poważny wypadek w trakcie lotu może zostać wywołany przez nawet z pozoru najbardziej nieszkodliwe obiekty.’

Z różnych doświadczeń życiowych wiadomo, iż z pozoru najbardziej nieszkodliwe obiekty, takie, jak w/w ludzki włos, może stać się zarzewiem różnych poważnych wypadków, i to nie tylko, gdy zostanie znaleziony we włazie rakiety kosmicznej, ale również w prozaicznej ziemskiej egzystencji, przykładowo; gdyby tak uczepił się zupełnie przypadkiem i niechcący, potencjalnej klapy marynarki lub płaszcza zwykłego zjadacza chleba, i o zgrozo byłby to włos koloru blond, i następnie został tam znaleziony przez kogoś, kto posiada włos innego koloru!

Z artykułu wynika kolejna ciekawostka , cytuję za w/w artykułem:
'(..)załoga platformy SpaceX przygotowywała Crew Dragon Endurance do startu w rakiecie Falcon 9. Czterech astronautów z Crew-5 było już w kapsule, a właz został zamknięty. Wprawne oko jednego z uczestników misji dostrzegło pojedynczy ludzki włos w zamknięciu zatrzasku. Włosy to FOD (ang. Foreign Object Debris) – inżynierski termin oznaczający szczątki ciał obcych’.

Jestem pewna, że dociekliwi zauważą, iż określenie ludzkiego włosa terminem (nawet) inżynierskim, oznaczającym ’ szczątki ciał obcych’, może trochę dziwić, przy założeniu, że załogę stanowią przedstawiciele naszego gatunku, no ale ewentualnie wątpliwości, przynajmniej częściowo, może rozwiewać sama nazwa załogi, która w naszym ojczystym języku brzmi, jakby wyjęta z filmu z gatunku space-fantasy: Załoga Smoczej Wytrzymałości, albo Załoga Wytrzymałych Smoków.

Dalej cytuję za w/w artykułem:

’Po wejściu na orbitę mikrograwitacja może nagle spowodować niezauważone unoszenie się FOD, w tym włosów i kurzu. Posey powiedział, że systemy filtracji są zaprojektowane do radzenia sobie z tego rodzaju rzeczami, „ale nadal chcesz zapobiegać wszelkim potencjalnym problemom”.

Ludzkie włosy znalezione wewnątrz uszczelki włazu mogły, ale nie musiały przełożyć się na problemy podczas lotu Crew-5, ale to nie ma większego znaczenia. Liczy się bezpieczeństwo i eliminacja wszelkich potencjalnych zagrożeń dla życia i zdrowia załogi’.

W to, że siła tego czarodziejskiego kleju, nowożytnych magów z gwiezdnymi ambicjami, o niezwykłych właściwościach, w tym działających wybiórczo, zwana potocznie grawitacją, potrafi sobie radzić nie tylko z kurzem i włosami, ale masami oceanów i ziemi i wszystkim, co w morzach i na powierzchni ziemi się znajduje, i po niej chodzi i skacze i fruwa , jesteśmy wprowadzani odkąd w zasięgu naszego wzroku pojawił się pierwszy wirujący globus, a my na nim.

Ale chyba jeszcze nie wszyscy słyszeli, o takim szczególe, jak mikrograwitacja, jak dotąd, bo odtąd należałoby założyć, że gdy już grawitacja nie działa, czy też ma ona mniejszy wpływ na sprawy, to wtedy mamy do czynienia z mikrograwitacją. Tak czy owak, jedna z nich musi występować, bo coś musi trzymać zuzamen do kupy ten kosmiczno-kulisty cyrk, tudzież teatr, w którym jest wzniecany kurz i mogą latać, niechciane włosy.

Na koniec pozostaje jeszcze nieśmiałe pytanie, -czy to wszystko musi tyle kosztować?, – skoro, jak czytamy w/w artykule, cytuję za:
”FOD to problem w wielu branżach, a sam tylko przemysł lotniczy kosztuje według Boeinga 4 miliardy dolarów rocznie’.

Oczywiście zawsze i wszędzie zrozumiała jest troska o bezpieczeństwo załogi i sprzętu, ale czy nie lepsza i tańsza, byłaby metoda typu 'lepiej zapobiegać niż leczyć’?, przykładowo choćby w kwestii włosów, bo panowie przecież mogliby na czas lotu skracać fryzury do wymaganego minimum, zapobiegającego ewentualne gubienie jakiegokolwiek włosa, no a panie mają do wyboru cały arsenał środków stylizacyjnych, na przykład lakiery typu strong, a ufamy (my , którzy już mogliśmy podziwiać możliwości włosowo-stylizacyjne, prezentowane przez panie na stacji kosmicznej), że NASA , jako wiodąca ludzkość ku meandrom wszelkiej nauki i wynalazczości, na pewno jest w stanie poradzić sobie z takim naukowym wyzwaniem, jak formuła odpowiedniego produktu do włosów, tak, by nie tylko nadawała się do prezentacji fryzur w wyżej wymienionych warunkach, ale również nie powodowała kosztownego ich wypadania, w nieodpowiednich do tego miejscach.

Co jeśli?.. część 2.

Kontynuacja poprzedniego tematu, pt. Co jeśli?..

Prelegentka jest przekonana, że jako wierzący, możemy znaleźć się w obliczu tego, co w sposób obrazowy przedstawia owa ilustracja. To powinno nas przynaglić do bardzo uważnego zastanowienia się nad powyższymi, predyktywnymi zapowiedziami o czasach, w jakich żyjemy obecnie. (..)

Na tym zakończę streszczenie wspomnianego wykładu, ale zachęcam do dalszego, samodzielnego wysłuchania, ( wykład w j. angielskim, jest też translator), bo jest ciekawy, przez to, że pewne kwestie, te dotyczące przetrwania w ewentualnie zaistniałych trudnych warunkach, się nie zdezaktualizowały, a wręcz można dedukować, że zintensyfikowały z uwagi na to, że obecnie pokolenia żyją w większym oderwaniu od natury i samowystarczalności, niż w czasach, gdy pisywała E.G.White, a wielu, zwłaszcza z młodszego pokolenia, jest już przyrośniętych mentalnie i uzależnionych od technologicznych gadżetów 'must have’, bez których, obudziwszy się któregoś dnia, nie wiedzieliby co począć, gdyby ich nagle zabrakło, albo przestałyby działać.

Dla starszego pokolenia takimi gadżetami 'must have’ może być prozaiczna lodówka , odkurzacz, czy pralka, bez których jakże trudno byłoby wyobrazić sobie funkcjonowanie gospodarstwa domowego. A ich ewentualne nie działanie to dopiero początek boleści, bo sprawy mogą przybrać jeszcze gorszy obrót, gdyby okazało się, że to wszystko, trzeba by było zostawić i szukać jedzenia, ziół leczniczych*, i ewentualnego schronienia gdzieś w lesie..

( * w wykładzie zostały wymienione niektóre z ziół leczniczych, o spektakularnym wręcz działaniu).

Tego sobie przecież nie wyobrażamy, bo to przerasta każdego współczesnego mieszczucha, i nie tylko, bo na wsiach, nawet u nas, też sporo się zmieniło od czasów, sprzed ponad 100 lat.

Dla wielu, ta ponad denominacyjna, nieszczęsna, dziejowa przepowiednia, wizjonerki zza oceanu, spełniła się kilkadziesiąt lat temu, i ciągle gdzieś się spełnia, w dosłowny sposób, gdy rozpętuje się zawierucha wojenna, która dotyka zwykłych ludzi, którym przecież wojny nie w głowie.

Zwykli ludzie, chcą żyć normalnie, mieć swój komfort i swoją rutynę każdego dnia. Nikt nie zakłada 'najgorszych scenariuszy’, bo nauczono nas myśleć, że takie rozgrywają się jedynie na filmach.

Większość z pokolenia naszych dziadków i rodziców, nie spodziewała się, że któregoś dnia, albo nocy, coś ich z tej rutyny brutalnie wyszarpie, i od tego momentu ich życie dramatycznie się zmieni , a oni zostaną wyrwani ze swych wygodnych domostw, od rodzinnych korzeni , będą musieli to wszystko, co posiadali zostawić, a wielu z nich, nawykłych do spokojnego i ustabilizowanego komfortu życia, po prostu takiego wstrząsu nie przetrwa.

Jeszcze do niedawna nikt z naszego pokolenia, które zawieruchy dziejowe poznawało z opowiadań rodziców, albo z filmów, nie rozmyślał o takim ewentualnym zatoczeniu koła przez historię, i póki co żyjemy sobie z dnia na dzień swoim życiem, w miarę codziennej rutyny, ale co jeśli ta przepowiednia sprzed ponad 100 lat, ( poza przepowiedniami biblijnymi, są jeszcze inne, zgodne z jej przekazem ), zechce współczesnym okazać swój ponadczasowy charakter?

Dlatego przyrastanie do materialnej egzystencji, można potraktować jako coś, co może usidlać, chociaż to, co materialne, zwłaszcza jeśli chodzi o naturę stworzona przez Stwórcę, ciągle jest piękne i przydatne, mimo niszczących ten świat działań, aczkolwiek wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że istnieje złowrogi dla ludzkości byt, który zagarnia grabieżczymi szponami to wszystko, co najpiękniejsze i dobre dla ludzi, będąc dla rodzaju ludzkiego, zmorą i nieuleczalną, na tym planie, gangreną.

Jako wierząca w przekaz biblijny o nowym niebie i nowej ziemi, gdzie śmierci, zła, trudu i łez już nie będzie, wiem, że w końcu nadejdzie ten moment, gdy obudzę się w tym pięknym świecie, spotkam ze Stwórcą, i poznam poprzednie pokolenia, i odtąd będzie już tylko cudownie i pięknie!

Przypuszczam, że większość z nas wolałaby, aby sposób przejścia do tego wiecznie niezniszczalnego i cudownego świata, był w miarę bezstresowy, lecz niezależnie od tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, gdy już dotrzemy do punktu naszej przeprawy na drugą stronę, my którzy wierzymy, mamy zapewnienie od naszego Zbawiciela, że nawet włos z naszej głowy nie zginie – wszystko jest ewidencjonowane/ mierzone, w celu odtworzenia naszych zmartwychwstałych ciał, – i zapewnienie, żeby nie bać się tych, którzy zabijają ciało, bo – i to jest bardzo istotna wiadomość – potem nie mają już nic do zrobienia:

Łuk. 12:4
4. Powiadam zaś wam, przyjaciołom moim, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia.

To daje pewność wierzącemu, że gdy jego dusza opuszcza ciało, jest bezpieczna w ręku Stwórcy, jak również jego ciało posiada swój niebiański zapis, tak, by mogło zmartwychwstać przemienione, do stanu nieskazitelności i życia wiecznego!

Co jeśli?..

Naciskając sensor w czajniku, w którym woda na poranną kawę zagotowała się błyskawicznie, i zaparzając ten aromatyczny napój, którego przygotowywanie każdego poranka, a potem w ciągu dnia, jest czynnością szybką, łatwą i przyjemną, zaplanowałam sobie, że dokończę wysłuchanie pewnego wykładu*, który zaczęłam odsłuchiwać jakiś czas temu, a który będzie dobrą ilustracją dla rozmyślań nad zawirowaniami dziejowymi, i koniecznością dostosowywania się do zaistniałych zmian, czy jesteśmy na to przygotowani, czy nie, oraz będzie światełkiem ostrzegawczym, przed wyobrażeniowo – życzeniowym myśleniem, że tak szybko, łatwo i przyjemnie to teraz już powinno być zawsze, skoro żyjemy sobie w oświeconej technologicznie epoce , gdzie komfort jest w zasięgu ręki.

*Tytuł wykładu: Preparation for No Buy, No Sell, Revised

Wykład dotyczył czasów trudnych dla chrześcijan, o których pisywała w swych przekazach, żyjąca na przełomie wieków, ponad 100 lat temu, ceniona w kręgach adwentystycznych ; Ellen G. White, i mimo, iż nie jestem związana ani doktrynalnie, ani w żaden inny sposób z ruchem adwentystycznym, to uznałam ten materiał za ciekawy pod względem ponadczasowo predyktywnym na tyle, by wspomnieć o niektórych poruszonych w nim kwestiach.

Prelegentka wspomniała o możliwości zaistnienia sytuacji, w których potrzeba tak zwanego trzeźwego myślenia będzie jak najbardziej wskazana, zanim takowe sytuacje ewentualnie mogłyby nastąpić.

(Uwaga moja: takie podejście jest wskazane w każdej z możliwych sytuacji życiowych, a z moich obserwacji wynika, że szczególnie chrześcijanie zostali podstępnie wprzęgnięci w kołowrót tego świata, który nakłada na człowieka egzystencjalne pęta.)

Sytuacje te będą wymagały od każdego, kto potencjalnie by się w nich znalazł, przewartościowania podejścia do stylu życia, który prowadzi obecnie, i który jest mu znaną, i możliwą do wykonywania rutyną.

Po pierwsze, należałoby przyjąć do wiadomości i jednocześnie zaakceptować, jako sytuację nieodwracalną, że wszystko idzie ku coraz gorszemu, będzie coraz trudniej w każdej z możliwych dziedzin życia, i tak zwany 'świat’, nie będzie już oferował nam pomocy.

’Pomyśl o swoim dzisiejszym dniu. Pomyśl o codziennym wstawaniu, przygotowywaniu się do aktywności w danym dniu. Skąd zaczerpnąłeś wody? Czy zapaliłeś sobie światło, gdy po coś sięgałeś, przyciskając włacznik/wyłacznik? Lecz co zrobisz, gdyby to wszystko nagle okazało się niedostępne? ’

Przelegentka starała się zwrócić uwagę audytorium na to, że pewne rutynowe czynności, które wykonujemy codzienne, nawet nie zastanawiając się dłużej nad nimi, takimi jak zaczerpnięcie wody z kranu, albo nalanie jej do czajnika, albo zapalenie światła, coś co jest obecnie czymś zupełnie prozaicznym i dostępnym, nagle przestaje być dostępne. Co wtedy? ’Skąd weźmiecie wodę? Czy jesteście na taki wariant przygotowani? Czy wiecie, jak zdobędziecie wodę, gdy nie będziecie mogli zapłacić za nią rachunku? Czy wiecie jak będziecie troszczyć się o codzienną higienę, pranie, zmywanie, gdy nie będziecie mieli elektryczności? Musicie zacząć myśleć o tym, bo nie otrzymacie pomocy od 'świata’, wręcz przeciwnie, ;świat ’ będzie z was kpił.’ .

(Dygresja moja: Pamiętam okres, gdy w latach 70-tych, prowadzono w okolicy jakieś budowy, i przez dość długi okres, bardzo często nie było wody, dostarczano ją z beczkowozów, albo leciała z kranu cienką stróżką, i piecyk nie funkcjonował, trzeba było do mycia się, oraz naczyń, wodę podgrzewać na kuchence, co było to naprawdę ogromnym utrudnieniem w codziennej egzystencji.)

Kolejna sprawa o której wspomniała Prelegentka, to konieczność nauczenia się prostego życia. Ona wraz z mężem przeprowadzali się, odkąd są małżeństwem (od 2012 r.), 13 razy. To nauczyło ich pozbywać się tego, co niekonieczne, bo nie jest łatwo przeprowadzać się, gdy ma się dużo rzeczy. Można się bez nich obejść.

Prelegentka przywołała jedną z wizjonerskich ilustracji, przedstawiającą grupę ludzi z różnymi ładunkami, idących po wąskiej ścieżce skalnej, która kończy się uskokiem, i aby przedostać się dalej, ponad przepaścią, trzeba pozbyć się wszelkiego bagażu. : Oto ta ilustracja:

źródło w opisie filmu.

c.d.n.