Co jeśli?.. część 2.

Kontynuacja poprzedniego tematu, pt. Co jeśli?..

Prelegentka jest przekonana, że jako wierzący, możemy znaleźć się w obliczu tego, co w sposób obrazowy przedstawia owa ilustracja. To powinno nas przynaglić do bardzo uważnego zastanowienia się nad powyższymi, predyktywnymi zapowiedziami o czasach, w jakich żyjemy obecnie. (..)

Na tym zakończę streszczenie wspomnianego wykładu, ale zachęcam do dalszego, samodzielnego wysłuchania, ( wykład w j. angielskim, jest też translator), bo jest ciekawy, przez to, że pewne kwestie, te dotyczące przetrwania w ewentualnie zaistniałych trudnych warunkach, się nie zdezaktualizowały, a wręcz można dedukować, że zintensyfikowały z uwagi na to, że obecnie pokolenia żyją w większym oderwaniu od natury i samowystarczalności, niż w czasach, gdy pisywała E.G.White, a wielu, zwłaszcza z młodszego pokolenia, jest już przyrośniętych mentalnie i uzależnionych od technologicznych gadżetów ‘must have’, bez których, obudziwszy się któregoś dnia, nie wiedzieliby co począć, gdyby ich nagle zabrakło, albo przestałyby działać.

Dla starszego pokolenia takimi gadżetami ‘must have’ może być prozaiczna lodówka , odkurzacz, czy pralka, bez których jakże trudno byłoby wyobrazić sobie funkcjonowanie gospodarstwa domowego. A ich ewentualne nie działanie to dopiero początek boleści, bo sprawy mogą przybrać jeszcze gorszy obrót, gdyby okazało się, że to wszystko, trzeba by było zostawić i szukać jedzenia, ziół leczniczych*, i ewentualnego schronienia gdzieś w lesie..

( * w wykładzie zostały wymienione niektóre z ziół leczniczych, o spektakularnym wręcz działaniu).

Tego sobie przecież nie wyobrażamy, bo to przerasta każdego współczesnego mieszczucha, i nie tylko, bo na wsiach, nawet u nas, też sporo się zmieniło od czasów, sprzed ponad 100 lat.

Dla wielu, ta ponad denominacyjna, nieszczęsna, dziejowa przepowiednia, wizjonerki zza oceanu, spełniła się kilkadziesiąt lat temu, i ciągle gdzieś się spełnia, w dosłowny sposób, gdy rozpętuje się zawierucha wojenna, która dotyka zwykłych ludzi, którym przecież wojny nie w głowie.

Zwykli ludzie, chcą żyć normalnie, mieć swój komfort i swoją rutynę każdego dnia. Nikt nie zakłada ‘najgorszych scenariuszy’, bo nauczono nas myśleć, że takie rozgrywają się jedynie na filmach.

Większość z pokolenia naszych dziadków i rodziców, nie spodziewała się, że któregoś dnia, albo nocy, coś ich z tej rutyny brutalnie wyszarpie, i od tego momentu ich życie dramatycznie się zmieni , a oni zostaną wyrwani ze swych wygodnych domostw, od rodzinnych korzeni , będą musieli to wszystko, co posiadali zostawić, a wielu z nich, nawykłych do spokojnego i ustabilizowanego komfortu życia, po prostu takiego wstrząsu nie przetrwa.

Jeszcze do niedawna nikt z naszego pokolenia, które zawieruchy dziejowe poznawało z opowiadań rodziców, albo z filmów, nie rozmyślał o takim ewentualnym zatoczeniu koła przez historię, i póki co żyjemy sobie z dnia na dzień swoim życiem, w miarę codziennej rutyny, ale co jeśli ta przepowiednia sprzed ponad 100 lat, ( poza przepowiedniami biblijnymi, są jeszcze inne, zgodne z jej przekazem ), zechce współczesnym okazać swój ponadczasowy charakter?

Dlatego przyrastanie do materialnej egzystencji, można potraktować jako coś, co może usidlać, chociaż to, co materialne, zwłaszcza jeśli chodzi o naturę stworzona przez Stwórcę, ciągle jest piękne i przydatne, mimo niszczących ten świat działań, aczkolwiek wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że istnieje złowrogi dla ludzkości byt, który zagarnia grabieżczymi szponami to wszystko, co najpiękniejsze i dobre dla ludzi, będąc dla rodzaju ludzkiego, zmorą i nieuleczalną, na tym planie, gangreną.

Jako wierząca w przekaz biblijny o nowym niebie i nowej ziemi, gdzie śmierci, zła, trudu i łez już nie będzie, wiem, że w końcu nadejdzie ten moment, gdy obudzę się w tym pięknym świecie, spotkam ze Stwórcą, i poznam poprzednie pokolenia, i odtąd będzie już tylko cudownie i pięknie!

Przypuszczam, że większość z nas wolałaby, aby sposób przejścia do tego wiecznie niezniszczalnego i cudownego świata, był w miarę bezstresowy, lecz niezależnie od tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, gdy już dotrzemy do punktu naszej przeprawy na drugą stronę, my którzy wierzymy, mamy zapewnienie od naszego Zbawiciela, że nawet włos z naszej głowy nie zginie – wszystko jest ewidencjonowane/ mierzone, w celu odtworzenia naszych zmartwychwstałych ciał, – i zapewnienie, żeby nie bać się tych, którzy zabijają ciało, bo – i to jest bardzo istotna wiadomość – potem nie mają już nic do zrobienia:

Łuk. 12:4
4. Powiadam zaś wam, przyjaciołom moim, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia.

To daje pewność wierzącemu, że gdy jego dusza opuszcza ciało, jest bezpieczna w ręku Stwórcy, jak również jego ciało posiada swój niebiański zapis, tak, by mogło zmartwychwstać przemienione, do stanu nieskazitelności i życia wiecznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *