Archiwum kategorii: Bez kategorii

Przebudzator w teatralno-filmowym klimacie..

Przebudzator, który w formie obrazkowej znajduje się tutaj

dotyczy pewnej zaskakującej koincydencji, zmariażowanych z sobą osób, noszących obecnie takie same nazwiska historyczne, przy czym mężczyzna jest również fizycznie podobny do owej postaci historycznej, a portret postaci historycznej kobiety zachował się tylko w formie mało wyraźnego szkicu*.

Poniżej moja propozycja do przemyśleń nad w/w przebudzatorem, w formie retorycznej ankiety:

1. Oh, to musi być przypadek.

2. Młyn na wodę dla teoretyków teorii nienaukowych.

3. Qrcze, co tu jest grane?..

4. Hm, trochę to dziwne.

5. Tak, to dziwne.

6. Mnie już nic nie dziwi.

7. Ewidentnie matriks puszcza do nas oczko.

Notatka:
*Jedyny zachowany obraz, który może przedstawiać Anne Hathaway (1555/56 – 6 sierpnia 1623), żonę Williama Szekspira, to rysunek portretowy wykonany przez sir Nathaniela Curzona w 1708 r., określany jako „małżonka Szekspira”. Został narysowany na odwrocie oryginalnej strony tytułowej w Trzecim Folio (1663) dzieł Szekspira znajdujących się w Colgate University Libraries, Special Collection and University Archives, Hamilton, NY.

źródło notatki: podpis pod powiększeniem rysunku na wikipedii

Znośna ciężkość bytu, czyli.. część 6.

Do kolejnych przemyśleń skłoniło mnie to, co usłyszałam lata temu, od pewnego człowieka, z okolic regionu azjatyckiego, gdy rozmawialiśmy o zwyczajach panujących w miejscu, skąd on pochodził. Otóż stwierdził on, że w jego kraju, jeśli mężczyzna nie ożeni się do czterdziestki, to jest głupcem.

Zapytałam wtedy – dlaczego?

On odpowiedział ,że taki mężczyzna za wszystkie usługi, które wykonuje żona za darmo, musiałby płacić, a to byłoby bardzo drogo.

Myślę, że prawda zawarta w tym zwyczaju jest bardziej uniwersalna, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, i dotyczy pozycji kobiet praktycznie wszędzie.

Również w naszej, tak zwanej cywilizacji. Przecież tutaj to kobiety najczęściej pracują przy pracach domowych, i do tego często jeszcze zarobkowo. W domu, wykonując prace domowe, za które, gdyby mężczyzna nie był żonaty, a sam by ich nie wykonywał, musiałby płacić osobie dochodzącej. A gdyby jeszcze miał zapotrzebowanie na usługi, które również świadczy żona, w majestacie związku małżeńskiego, jak już wszystko posprząta i dzieci pójdą spać, to nie wiadomo jak często by to mogło być, bo z tego jakie legendy w tym temacie krążą, to kosztuje najwięcej.

Jakiś czas temu słuchałam wypowiedzi pewnej pani doktor, która posiada sporą wiedzę medyczną o niekonwencjonalnym charakterze.
Poniższą informacją, w której zawarte jest doświadczenie życiowe osób, z którymi pani doktor się stykała, w moim odczuciu warto się podzielić..

Częściowo sparafrazowałam tę wypowiedź , bo ten materiał nie jest już dostępny: Od dzieciństwa jesteśmy przyuczani do trybu nakazowego (hierarchicznego). Wtedy zachodzi taka relacja, że ten ktoś nakazujący, traktuje tego kogoś pod sobą (podwładnego), niższego w hierarchii, jako mniej wartościowego, a przecież jako ludzie nie różnimy się ważnością, chociaż ten system nas tak nauczył. Według prawa naturalnego jesteśmy równo wartościowymi ludźmi. Nie w oparciu o pieniądz, tylko w oparciu o zasady naturalne., że wszystkie istoty ludzkie są równe.(..)

Tam, gdzie kobieta jest postrzegana jako ”podległa mężczyźnie’ , i gdzie nie jest brane pod uwagę objawienie, że w Chrystusie nie ma kobiety, ani mężczyzny*, to wtedy jest to nieuzasadniona kontynuacja podejścia do kobiety na wzór pierwszego przymierza, a w tym kontynuacja prawa medo-perskiego ( Księga Estery), sprawowania władzy nad kobietą przez mężczyznę, i to czasami wręcz absolutnej,

W większości w takich sytuacjach kobiety bywają bardziej poszkodowane. Zwłaszcza jeśli z czasem mąż, w majestacie związku małżeńskiego, okazuje się być tyranem, bije ją, przymusza do czegoś, czego ona nie chce, albo pije, lub jest hazardzistą. Słyszałam o takich przypadkach, w środowiskach, o których się zwykło myśleć, że takie ekscesy nie powinny mieć miejsca.

Gdy uda się kobiecie wyrwać z takiego niefortunnego związku, to najczęściej zostaje ona z bagażem lat, dziećmi na utrzymaniu, problemami finansowymi, bywa też, że z długami. Są miejsca, gdzie kobieta może stosunkowo szybko odbudować swoją niezależność finansową i znaleźć nowe miejsce do życia., ale niestety, nie wszędzie to jest możliwe.

Oczywiście świat sobie radzi, gdy okaże się po czasie, że ludzie są pod jakimiś względami 'niedobrani’, ale w środowisku wierzących, zwłaszcza o 'tradycjach’ , tęskniących za czasami, gdy żona mówiła do męża per 'panie’, już z tym bywa inaczej,

Generalnie sytuacja kobiety od zarania ludzkości jest trudna, tym trudniejsza, że wąż nienawidzi kobiety bardziej, gdyż to z niej właśnie miał się narodzić Zbawiciel, i to bez udziału mężczyzny. Jak wiadomo, Stwórca w tej sprawie sam zaingerował bezpośrednio, wypełniając tym samym obietnicę ratunku dla rodzaju ludzkiego.

Podsumowując:

Kluczowe, ważne i podsumowujące, w moim odczuciu, są słowa Pana Jezusa:
Łuk. 20:34-34. I rzekł do nich Jezus: Synowie tego świata żenią się i za mąż wychodzą,
35. Lecz ci, którzy zostają uznani za godnych dostąpienia tamtego świata i zmartwychwstania, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą.
36. Gdyż już nie mogą umrzeć, są bowiem równi aniołom, a jako uczestnicy zmartwychwstania są synami Bożymi.

W moim odczuciu, jest to tak niezwykle informacyjnie głęboki przekaz i wstrząsowy pod każdym względem, że myślę, iż gdyby docierał do wierzących naprawdę, to musiałoby to wstrząsać podstawami w planach na całe życie doczesne, mimo całej tej machiny zwiedzenia, roztaczanego przed ludźmi kalejdoskopu różnych przyjemności, bądź ich atrap, oraz różności ’masthewów’, i mimo wabienia do angażowania się w aktywności, pochłaniających czas i energię od rana do wieczora, pobudzających złudne nadzieje na urzeczywistnianie marzeń o egzystencji, która nie jest pisana w życiu doczesnym każdemu i wszędzie.
                                                                               ***


*Gal. 3:23-29
23. Zanim zaś przyszła wiara, byliśmy wspólnie zamknięci i trzymani pod strażą zakonu, dopóki wiara nie została objawiona.
24. Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni.
25. A gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod opieką przewodnika,
26. Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
27. Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa,
28. Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie.
29. A jeśli jesteście Chrystusowi, tedy jesteście potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy.

Znośna ciężkość bytu, czyli.. część 5.

Ps. 15:4
4. Sam czuje się wzgardzony i niegodny, A czci tych, którzy boją się Pana. Choćby złożył przysięgę na własną szkodę, nie zmieni jej.

Zagłębiając się w wyżej nadmienioną materię, doszłam z czasem do konkluzji, iż ci, którzy są naprawdę świadomi czym jest przysięga jako taka, będą mieli obawę przed konsekwencjami jej zerwania, tak więc najczęściej sami jej nie składają, ale jeśli w nieświadomości ją złożyli, to będą starali się jej dotrzymać, nawet ze szkodą dla siebie.

Pan Jezus miał zdecydowany pogląd w temacie składania przysiąg:
Mat. 5:33-37
33. Słyszeliście także, że powiedziano przodkom; Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich.
34. A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga,
35. Ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla;
36. Ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym.*
37. Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak – tak, nie – nie, bo co ponadto jest, to jest od złego.

*Co prawda, zmiany koloru włosów ponoć już dokonywano w Egipcie , i przypuszczam, że Panu Jezusowi było o tym wiadomo ale być może w czasach i miejscu, gdy i gdzie Pan Jezus nauczał, nikt nie stosował takich zabiegów, a zmiana koloru włosów dokonywała się jedynie w sposób naturalny, z upływem lat. Wtedy ta sugestia zawarta w/w w. 36, nabiera sensu, z perspektywy naszych czasów..

Wobec powyższego, mogą się nasuwać kolejne refleksje; tworzące rysy zwątpienia w słuszność tradycji, w środowisku ludzi wierzących, które narzucają formuły i przysięgi, 'aż do śmierci’ , i to przed Bogiem.

Skąd zatem wziął się zwyczaj składania tak zwanej przysięgi małżeńskiej? Wiadomo, że w zależności od regionu, kulturowo różnie wygląda to oznajmienie światu, iż dwoje ma się ku sobie, i to zupełnie naturalne, że z tej okazji jest specjalna uroczystość, z udziałem obu rodzin i zaproszonych gości. To uroczyste i radosne wydarzenie, na które oczekuje sama młoda para, ich najbliżsi, oraz przyjaciele.
Z czym zatem mógłby wiązać się jakiś potencjalny problem?

I tu wyłania się kwestia, całkiem możliwe, iż stara niemal jak świat, która może,( aczkolwiek nie musi w każdym przypadku), generować narastające problemy.
Bo czemu tak się dzieje, że dwoje ludzi, którzy aktem wolnej woli decydują iść z sobą przez dalsze życie, nie może tak po prostu radośnie oznajmić światu , tego faktu, oczywiście w/w uroczystej atmosferze i przed obecnymi rodziną i przyjaciółmi, ale musi przy tym złożyć wzajemne zaprzysiężenie się, z którego uwaga: – bo tu jest clue problemu – nie można się już samemu zwolnić, w razie, gdyby taka była wolna wola obu?

I to jest historia prawdziwie owiana nimbem tajemniczości.
Cofając się jednak w czasie najdalej, jak można, badając fenomen wzajemnego zaprzysiężania się, idąc w tym śladami objawienia Księgi Henocha, można dojść do konkluzji, iż przysięga , którą związali się aniołowie, a która dotyczyła związków z kobietami rodzaju ludzkiego, poza tym, że nie była czymś dobrym, wręcz przeciwnie, bo doprowadziła do takich wydarzeń, które spowodowały w czasie późniejszym gniew Stwórcy, który potopem zakończył to tworzenie hybryd i chimer, to jeszcze zawierała w sobie czynnik przekleństwa, z którym ta przysięga była nierozerwalnie związana.

Cytat z Księgi Henocha:
Grzech aniołów
6.
1 Kiedy ludzie rozmnożyli się, urodziły im się w owych dniach ładne i piękne córki.
2 Ujrzeli je synowie nieba, aniołowie, i zapragnęli ich. Jeden drugiemu powiedział: „Chodźmy, wybierzmy
sobie żony z córek ludzkich i spłodźmy sobie dzieci”.
3 Szemihaza, który był ich dowódcą, powiedział do nich: „Obawiam się, że może nie zechcecie tego zrobić i
że tylko ja sam poniosę karę za ten wielki grzech”.
4 Wszyscy odpowiadając mu rzekli: „Przysięgnijmy wszyscy i zwiążmy się przekleństwami, że nie zmienimy
tego planu, ale doprowadzimy zamiar do skutku”.
5 Następnie wszyscy razem przysięgli i związali się wzajemnie przekleństwami.
6 Był o ich wszystkich dwustu. Zstąpili na Ardis, szczyt góry Hermon. Nazwali ją górą Hermon, albowiem na
niej przysięgali i związali się wzajemnie przekleństwami

Czyżby zatem zwyczaj związywania wzajemnego przysięgami, praktykowany przez rodzaj ludzki, mógł być jakąś reminiscencją tej niechlubnej anielskiej praktyki parzenia się z kobietami , poprzedzonego wzajemnym przysięganiem i związywaniem się wzajemnie przekleństwami, skoro jak to wynika z treści tej Księgi, do ludzkości zostały wprowadzone przez rodzaj anielski, różne praktyki?

Wzajemna decyzja o byciu razem, to w kulturze wielu narodów coś pozytywnie szczególnego i dobrego. W założeniach i oczekiwaniach taki związek, gdyby miał być udany i uszczęśliwiał obojga wybranków, jest jak najbardziej oczekiwany.
Lecz w wielu przypadkach, dopiero z czasem okazuje się, że ceremonia wzajemnej przysięgi niekoniecznie ma moc do utrzymania stanu szczęśliwości, a jak trudno się wyrwać z mocy tej przysięgi, gdy zachodzi taka nieszczęśliwa konieczność, a jeszcze trudniej wyrwać się kobiecie, o ile w ogóle jest to możliwe.

Czyżby coś padało tu cieniem zaprzeszłych przysiąg i równoczesnych wzajemnych przekleństw, których pierwowzór został objawiony w Księdze Henocha, która z wielu względów pozostaje wstrząsowa, gdyż ujawnia sprawy wstrząsające podstawami tego, co o świecie winniśmy wiedzieć, a co sekretnie było przez wieki ukrywane?

Czyżby te zwyczaje i tradycje, których konsekwencje, w sytuacjach awaryjnych, okazują się dla ludzi niekorzystne, miały jakiś związek z ciążącymi na nich przekleństwami, o których wiedza zaginęła w mroku dziejów?

Myślę, że dobrze by było przyjrzeć się uważniej, zawiłościom zwyczajów o starożytnym pochodzeniu, w dalszej treści Księgi Henocha i ogólnie, bo to, co my dzisiaj uważamy za zupełnie normalne, albo nie łączymy tego ze źródłem pochodzenia, okazuje się zostało wprowadzone do ludzkości przez upadły rodzaj anielski, i ciągle ma miejsce, intensyfikując tylko ludzkie cierpienia.

c.d.n.

p.s. Moje rozważania mają na celu zachęcenie do przemyśleń w poruszanej materii, jeśli ktoś z tym się nie zgadza, nie musi.

Przerywnik o różnorodności, czyli..


Podczas gdy na yutubowym niwersytecie jest nam dana możliwość współ relaksowania , poprzez zatapianie się we vlogmasowy, nie zmącony burzami, tornadami, i powodziami, bajkowy świat ,pełen koloru różowego, wypieków, ustrojonych drzewek, ( niektóre są strojone już od listopada), prezentacji kolorowych i pachnących kontentów i wszelkich dóbr, jakich można byłoby sobie zapragnąć, zwłaszcza w okresie świątecznym, okazuje się, że są takie miejsca na obliczu ziemi, w których dzieje się zgoła inaczej. Jest tak, jakbyśmy oglądali właśnie kadry z kultowych filmów z gatunku sf, i są to tak straszne widoki, że  wszyscy wolelibyśmy, aby to nie działo się naprawdę, a my moglibyśmy widzieć wokół siebie tylko takie momenty, jakie roztaczają na portalu youtube, uśmiechnięci i szczęśliwi vlogmasujący.

Niestety nie wszędzie jest tak, jakbyśmy to sobie i innym życzyli. (Liczbą mnogą określam ogół ludzi tak zwanej dobrej woli, lub o podobnych gustach).

Straszne katastrofy, dzieją się, w różnych miejscach świata, w tym również na nieboskłonie, bez względu na dobrą wolę, tych którzy ją przejawiają, i wbrew najlepszym życzeniom świąteczno/ noworocznym..

Polecam w tym temacie najnowszy materiał, pod tytułem:

Something Very Strange Is Happening !!! Part 36.

Znośna ciężkość bytu, czyli.. część 4.

Zdaję sobie sprawę, jak drażliwe i niepopularne może być poruszanie tematów obwarowanych różnego rodzaju tabu, przerabiałam to już niemal od zarania mego pobytu na różnych forach dyskusyjnych, ale to mnie nauczyło odporności na krytykę, czy też bany, które mi wlepiano, jako personie non grata.
To doświadczenie umożliwia mi również swego rodzaju weryfikację trendów, które są lansowane przez matriks, w celach popularyzacyjnych określonych postaw i dążeń, z ukierunkowaniem na człowieka wierzącego, czyli tego, wokół którego cała diaboliczna machina zarzuca, i oplata sieć zwiedzenia.

Tego żałuję, i jak przypuszczam jest to uczucie dominujące u każdego niezależnego badacza rzeczywistości, że o wielu sprawach nie wiedziałam wcześniej., bo proces docierania do prawdy w każdej materii wymaga sporo czasu i wysiłku, ale to też jest swoistym samo-zobrazowaniem, tego zakłamanego i zepsutego do szpiku kości, upadłego świata.

Szczery badacz rzeczywistości zaczyna z czasem zauważać, iż większość, o ile nie wszystko* to, co zwykliśmy uważać za 'normalne życie , w tym życie chrześcijańskie’, zostało zhakowane, odpowiednio i na tyle wcześniej, aby nikomu nie przychodziło nawet do głowy kwestionowanie utartych schematów 'prawidłowych/ wierzeń i postaw, oraz stylu życia, wzmacnianych przez uznawane autorytety, postawione na straży tych 'prawidłowości’.

*Jakiś czas temu , natknęłam się na analizę pewnego badacza rzeczywistości ,(to był schemat funkcjonowania w obrębie tak zwanego porządku cywilizacyjnego), gdzie konkluzją tego badacza była sentencja, iż on, w obliczu tej wiedzy, musi kwestionować już wszystko.

Koronnym tego przykładem jest kwestia, poruszana często na moim blogu: kształtu ziemi, czy rozpowszechniana szerzej, w niektórych środowiskach chrześcijańskich, kwestia teorii ewolucji vs stworzenie. O ile kwestia kreacji ma dość sporo zwolenników w/w środowiskach, to jednak oficjalnie , zarówno kosmologia według Georgesa-Henri Lemaitre **, jak ewolucja zostały zabetonowane w tak zwanym zsekularyzowanym świecie.

Kwestia kształtu ziemi została 'ustabilizowana’ jeszcze wcześniej, i ciągle jest zbyt wstrząsowa dla wielu chrześcijan, którzy się z ta kwestią zetknęli, zwłaszcza tych, którzy nie wiedzą , gdzie szukać rzetelnych info w tym temacie. Co prawda po bliższej analizie tekstów biblijnych , po zdystansowaniu się (po analizie dowodowej), do obowiązujących trendów kosmologicznych, które są oficjalnie przyjęte jako 'teoria naukowa’, wszystko zaczyna być jasne, plus obserwacje i doświadczenia w świecie rzeczywistym, potwierdzające, że teoria ziemi-kuli jest fałszywa, ale boją się dzielić z innymi, ewentualnymi wątpliwościami, by nie zostać uznanymi za dziwaków, szurów, itd.

** cytuję za wikipedią: Georges-Henri Lemaître (ur. 17 lipca 1894 w Charleroi, zm. 20 czerwca 1966 w Leuven) – belgijski astronom, astrofizyk teoretyczny i prezbiter katolicki; jeden ze współtwórców XX-wiecznej kosmologii relatywistycznej, obok Alberta Einsteina i Aleksandra Friedmana. Lemaître jako pierwszy zastosował w kosmologii fizykę kwantową. Wysunął hipotezę Wielkiego Wybuchu[a] i na jej podstawie przewidział istnienie promieniowania reliktowego, potwierdzonego w latach 60. przez Penziasa i Wilsona.

Hipotezy, teorie i tajemnicze, aczkolwiek coraz częściej spotykane w wypowiedziach różnych wykładowców na uniwersytecie youtube***, określenia, takie jak fizyka kwantowa, który to termin wnosi powiewu nowoczesności i naukowo kojarzącego się sznytu, ale mnie kojarzy się z trendem, z którym można się spotkać na w/w uniwersytecie, a który wywołuje paroksyzmy zachwytu u urzeczonej widowni, i uwesela jury, w których rękach jest dać zarobić najlepszemu z najlepszych uweselaczy, mianowicie magicy pokazują niezwykłe sztuczki i nieprawdopodobne wręcz sztuki magiczne, walcząc o milion dolarów. (Najwyraźnoej nawet najzdolniejszy z tych magów, nie jest w stanie tej sumy wygenerować samą magią).

Podzielam teorię , (nie zobowiązując nikogo doktrynalnie do wierzenia), że ci rzeczywiści magowie hajsu nie potrzebują, albo inaczej; oni go materializują, gdyż magowie o odpowiedniej randze, potrafią jak to wiemy z historii, nie tylko zamieniać kije w węże, ale dokonywać bardziej spektakularnych ruchów, ku uciesze gawiedzi, albo ku jej skłanianiu do określonych zachowań.

Spotkałam się jeszcze w youtubowych kuluarach, z teorią lansowaną przez prosperujących socjalnie youtuberów, nazywana siłą przyciągania ,( low of attraction), w kręgach chrześcijańskich znane pod terminem 'pozytywne wyznawanie’, i jest to dość popularny trend tu i tu, który sprawdza się również tu i tu, aczkolwiek wybiórczo.

*** uniwersytet youtube ma w moim rozumieniu znaczenie pozytywne, jeśli chodzi o dostęp do informacji z różnych dziedzin, gdyż tylu info, ile tam można zdobyć, nie oferuje żaden inny uniwersytet, dostępny dla maluczkich.

Oczywiście boleję nad tym, w jaki sposób niezależni badacze, są tam traktowani, ale po tym, w jaki sposób youtube potraktował moje skromne komentarze, i gdy po zhakowaniu mojego konta odmówiono mi przywrócenia możliwości komentowania, dochodzę do wniosku, że luminarze pozytywnego myślenia, mają tam głowy nie od parady, skoro wiedzą komu konto przywrócić, a komu na wszelki wypadek nie przywracać, bo to jednak 'za trudny przypadek’.

Ale póki co, mogę jeszcze wypowiadać się tutaj, co też robię, i obym mogła jak najdłużej, gdyż ciągle jeszcze ktoś tu zagląda, (mimo okresowych przestojów w pisywaniu, co mam nadzieję moi Goście wyrozumiale mi wybaczają,

c.d.n.

Znośna ciężkość bytu, czyli.. część 3.

..Ptaki są wolne!

Któż z wierzących nie słyszał przykładu, który dał Pan Jezus uczniom, o ptakach, co to nie sieją , nie żną, ani nie zbierają do gumien, a Ojciec Niebieski troszczy się o nie, a cóż dopiero o nas. Mat. 6:26
Jako wierzący mamy zapewnienie troski Boga Ojca o nas.
Jakże zatem, w świetle tego zapewnienia od Boga, zdumiewająca może być troska wielu wierzących, w zabieganiu o sprawy tego świata.

Jakiś czas temu obserwowaliśmy z mężem parę gołębi, i ze strony mojego męża padła uwaga, którą zaliczyłam w poczet tych błyskotliwych i wartych przytoczenia, zwłaszcza, że jest dobrą ilustracją do moich dalszych przemyśleń .

Gołębie przysiadły na parapecie i okazywały , że mają się ku sobie, a mój mąż po chwili powiedział: – To one tak bez ślubu?..

No właśnie, gdy spojrzymy na ptaki, natura radzi sobie bez ceremonii, kontraktów i przysiąg, co jak widać dotyczy wszystkich aspektów ptasiego życia.

Co prawda jako ludzie jesteśmy daleko zacniejsi niż ptaki, jak mówi werset 26, więc niektóre aspekty życia człowieka, też mogą wymagać zacniejszej oprawy, stosownej do zacności tego, czego dotyczą, i ja nie zamierzam umniejszać tej zacności ludziom, którzy mają się ku sobie, i pragną dawać temu odpowiedni wyraz i oprawę, ale postaram się wyjaśnić dalej, co mnie nurtuje w tej kwestii, i jakże zdumiewająca może być szczera naiwność i niewiedza wierzących, w sprawach, które gdyby były bardzie j oparte o wzorzec podany przez samego Pana Jezusa:Spójrzcie na ptaki (..)’, to z pewnością wniosłoby to więcej wolności, w wielu aspektach życia wierzących, bez zbędnych komplikacji, tudzież wikłania się we własne słowa przysiąg i przyrzeczeń, których wielu nie jest w stanie z czasem dotrzymać.

Co w temacie matrymonium było zalecane wierzącym, jako najoptymalniejsze wyjście, a co jakby umknęło percepcji pokoleń wierzących?:

1 Kor. 7:26-40
26. Sądzę więc, że w obliczu groźnego położenia dobrze jest człowiekowi pozostać takim, jakim jest.
27. Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony.
28. A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić.
29. A to powiadam, bracia, czas, który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli;
30. A ci, którzy płaczą, jakby nie płakali; a ci, którzy się weselą, jakby się nie weselili; a ci, którzy kupują, jakby nic nie posiadali;
31. A ci, którzy używają tego świata, jakby go nie używali; przemija bowiem kształt tego świata.
32. Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by się Panu podobać;
33. A żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak by się podobać żonie,
34. I żyje w rozterce. Także kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy tego świata, jakby się podobać mężowi.
35. A to mówię dla własnego dobra waszego, nie aby sidła na was zarzucać, lecz abyście postępowali przystojnie i trwali przy Panu ustawicznie.
36. A jeśli ktoś uważa, że wobec swej panny zachowuje się niewłaściwie, bo już przekwitła, a powinna była wyjść za mąż, niech czyni, co chce, nie zgrzeszy, niech się pobiorą.
37. Kto jednak mocno postanowił w sercu swoim, bez przymusu, a panuje nad wolą swoją, i rozstrzygnął we własnym sercu, że zachowa swoją pannę w dziewictwie, dobrze uczyni.
38. Tak więc, kto poślubia pannę swoją, dobrze czyni, ale kto nie poślubia, lepiej czyni.
39. Żona związana jest tak długo, dopóki żyje jej mąż; a jeśli mąż umrze, wolno jej wyjść za mąż za kogo chce, byle w Panu.
40. Ale według mojego zdania jest szczęśliwsza, jeśli tak pozostanie; a sądzę, że i ja mam Ducha Bożego.

Osobiście nie spotkałam się z lansowaniem powyższego podejścia, (tego o czynieniu lepiej i byciu szcześliwszym w stanie wolnym),  w kręgach chrześcijańskich, z którymi miałam kontakt.
Egzystencja ludzi wierzących, w większości jest oparta o taki sam wzorzec, jak w tak zwanym świecie, dotyczy to zawierania małżeństw, jak podążania ścieżką edukacji i robienie kariery zawodowej w matriksie., ( o czym wspomniałam w poprzednich częściach).

Ktoś mógłby zapytać, a co w tym złego, gdy wierzący ludzie chcą żenić się i wydawać za mąż, podążać ścieżką edukacji i kariery zawodowej w matriksie?
Jak wyżej, nic złego chcieć tego, czy tamtego, bo chcieć można, i człowiek powinien móc realizować swoje pragnienia,, o ile mieszczą się w intencji dobra własnego i bliźniego, ale tu znowu pojawia się pytanie, ( podobnie jak w temacie o podróżach): czy to jest nadrzędnym celem wierzących?, – aby żyć na modłę tego świata/ matriksa, który jaki jest, każdy wnikliwy wierzący zaczyna z czasem dostrzegać, najpierw z dozą niedowierzania i powątpiewania, a potem już tylko ze zgrozą.

Oczywistym staje się, że to co wiadomo już było pierwszym wierzącym w Chrystusa, (a co zostało zalane błotem milczenia przez wieki ukryte, a następnie wykręcone przez matriksowe omamy, tak zwanego cywilizacyjnego postępu), – nie ma wystarczającej siły przebicia , by konkurować z tym cywilizacyjnym blichtrem, proponowanym z szerokim rozmachem przez matriks, który łudzi blaskiem i oślepia, niczym disnejowska wróżka, machająca różdźką, zdolną zamienić każdego kopciuszka w księżniczkę, (przynajmniej na jeden dzień i noc), i któraż panna o tym nie marzy? (Owszem, są wyjątki, ale to naprawdę zdarza się sporadycznie, i bywa przyjmowane z niedowierzaniem).

Konkludując, ;wiele słyszałam w środowisku wierzących o wstrzemięźliwości wobec picia/ jedzenia, tudzież damskiego ubioru plus makijażu, ale nie słyszałam nawoływania do męskiej wstrzemięźliwości w materii panowania nad wolą swoją, no i damskiej roztropności, w odniesieniu do stanu bycia szczęśliwszą, w nawiązaniu do powyższego przekazu, zacytowanego z 1 Kor. 7:26-40 , oraz do kategorii zdrowo-rozsądkowych, z zastosowaniem wyobraźni przyczynowo-skutkowej, co również zakłada branie pod uwagę trudne dzieje ludzkości, które były i są udziałem rodzaju ludzkiego, i potencjalnie będą przed nami, póki nie nastąpi odnowienie wszechrzeczy.

cdn.

Znośna ciężkość bytu, czyli.. część 2.

Jeśli wierzący nie ma przed oczami celu nadrzędnego, może po drodze wikłać się w niepotrzebne mu sprawy tego świata.
Dlatego dobrze jest zatrzymać się na chwilę, zanim podejmie się jakieś wiążące decyzje, zanim wejdzie się na ścieżkę, z której trudno będzie zawrócić, albo stanie się to z różnych przyczyn już niemożliwe.

Czasami jeden werset może stać się tym światełkiem ostrzegawczym w tunelu. Jak w pewnej prawdziwej historii o kimś, kto mógł pojechać w podróż dookoła świata, mógł zwiedzić wszystkie te kraje, o których kiedyś marzył, żeby do nich pojechać, z wycieczką na Antarktydę włącznie. Ale gdy stało się to zbiegiem niezwykłych okoliczności możliwe do zrealizowania, przypomniał sobie jeden werset, który zaświecił mu się czerwonym światełkiem ostrzegawczym:
Mar. 8:36. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?

Ten ktoś wziął sobie to ostrzeżenie głęboko do serca i pozostał na miejscu,

i najprawdopodobniej dobrze zrobił, bo już stare legendy mówią, że aby dotrzeć do różnych tajemnic nie trzeba podróżować, a wystarczy odkryć tę prawdę, jaką odkrył legendarny sir Albert, który w poszukiwaniu rozwiązania pewnej tajemnicy, długo podróżował, bez oczekiwanego efektu, a po powrocie odkrył, że gdyby czekał cierpliwie w domu, jak mądry człowiek, wszystko byłoby znane.

Z ludzkiego punktu widzenia była to strata okazji do zobaczenia wielu pięknych miejsc,  zakładając, że ta podróż marzeń, zakończyłaby się szczęśliwym powrotem do domu, z bagażem pięknych wspomnień, lecz z punktu widzenia wieczności, gdyby coś po drodze, poszło nieprzewidywalnym torem, prowadząc na różnorakie manowce zwiedzenia, których świat ma bez liku, mogłoby to mieć nieobliczalne w straty skutki.

Oczywiście nie znaczy to, że każdy wierzący powinien powstrzymywać się od podróży marzeń, ale dobrze jest wtedy, jeśli tym marzeniem dla wierzącego jest przede wszystkim chęć wypełnienia konkretnej woli Boga , co do jego życia.  Nietrudno byłoby bowiem wyruszyć w podróż dookoła świata mając na to środki, można nawet byłoby sobie perswadować; – mam środki, to znaczy, że Bóg chce, abym zwiedzał świat.  Tylko czy aby na pewno celem wierzącego jest zwiedzanie świata?

Dlatego dobrze jest umieć zadać sobie właściwe pytania, we właściwym czasie i rozejrzeć się, czy gdzieś na horyzoncie zdarzeń, nie zapala się światełko ostrzegania, które przyświeca wierzącym, jak to czytamy w Psalmie 119:105. Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim.

Historia życia Petroneli uchyla również rąbka tajemnicy życia tych wierzących, którzy mogą być trapieni różnymi chorobami i dolegliwościami, a które to niekoniecznie muszą być wynikiem ich grzechów.
Tak, jak to jest to wyjaśnione przez samego Pana Jezusa tutaj:

Jan. 9:1-3. A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia.
2. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, ze się ślepym urodził?
3. Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże.

c.d.n.

Znośna ciężkość bytu, czyli..

Rozmyślania na czas dobry i zły.

Zwykle bywa tak, że większość ludzi ma jakieś plany życiowe, przynajmniej na najbliższą przyszłość.
Te plany zostają osadzone w oparciu o rzeczywistości, którą znamy od lat, która ma w sobie czynnik powtarzalności i stabilności, niosąc dzięki temu poczucie bezpieczeństwa, kontynuacji, o w miarę przewidywalnych konsekwencjach.

Czy wierzący człowiek powinien znajdować się w pozycji zaskoczenia, jeśli nagle zauważa, że wokół niego dzieje się coś zaskakującego, *
do czego nie był przygotowany, o czym w ogóle o tym nie myślał i czego nie zakładał , planując przyszłość, na krótszy lub dłuższy okres?

Czy w ogóle braliśmy pod uwagę, że cokolwiek wytrąci nas z tej powszechnej rutyny życia , którą nasiąkaliśmy od dziecka, takiej jak edukacja, kariera zawodowa, rodzina? Czy ktoś się zastanawiał na poważnie, czy taki model życia jest normatywny dla wierzących?

Nie mam tu na myśli tych, którzy uwierzyli w jakimś konkretnym punkcie życia, nie sprzyjający niektórym zmianom, na przykład mając już rodzinę, bo jeśli masz rodzinę, to po pierwsze; będziesz starał się, by zapewniać jej dach nad głową i byt.
Wierzący nie ma tu praktycznie innego pola manewru, które byłoby w zgodzie z dewizą 'dbania o swoich’, jak to czytamy :
1 Tym. 5:8. A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego.

Aczkolwiek zestawiając powyższą informację, z tym, co jest zacytowane poniżej, mamy do czynienia z pewną rozbieżnością w obu przekazach. Bo czyż jedno nie wyklucza drugie? :
(Istnieją pewne sugestie co do tego listu, które w tym przypadku mogą być pomocne w zrozumieniu, skąd ewentualne rozbieżności, w kwstii różnych zaleceń ogólnych, co do funkcjonowania wierzących w tamtym okresie i umiejscowieniu, w zestawieniu z tekstem zacytowanym poniżej:

Mar. 10:28-28. I począł Piotr mówić do niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą.
29. Jezus odpowiedział: Zaprawdę powiadam wam, nie ma takiego, kto by opuścił dom albo braci, albo siostry, albo matkę, albo ojca, albo dzieci, albo pola dla mnie i dla ewangelii,
30. Który by nie otrzymał stokrotnie, teraz, w doczesnym życiu domów i braci, i sióstr, i matek, i dzieci, i pól, choć wśród prześladowań, a w nadchodzącym czasie żywota wiecznego.

No i tu się rodzi pytanie:
Co w sytuacji, gdy wierząca osoba decyduje, że chce opuścić rodzinę dla głoszenia ewangelii? Czy wobec sugestii z 1 Tym, 5;8 staje się kimś wyrodnym, nie dbającym o swoich, czy wręcz przeciwnie, będzie traktowana jak ap. Piotr, który jak wiadomo miał żonę, i  córkę, oraz miał pracę, ale opuścił wszystko?
Z przekazów pozabiblijnych, które są dostępne wynika, że żona apostoła Piotra Perpetua, przybyła za swoim mężem apostołem Piotrem do Rzymu, gdzie poniosła śmierć męczeńską.
Krótka wzmianka o niej tutaj

(Nie natrafiłam na więcej informacji o żonie Piotra, w necie).

Natomiast więcej informacji jest dostępnych o córce apostoła Piotra : Petroneli  tutaj

Dowiadujemy się z w/w źródła o tym, co w dzisiejszych czasach, w większości środowisk chrześcijańskich, z pewnością zostałoby przyjęte z dużym dystansem i niedowierzaniem, a mianowicie, że Petronela nie marzyła o zamążpójściu, wręcz przeciwnie, i to nie dlatego, że nie znalazł się kandydat do ożenku, bo znalazł się i to bardzo majętny i wpływowy, do którego doszła wieść o niezwykłej urodzie córki apostoła Piotra.. Również choroba Petroneli nie stanowiła przeszkody, w tym, aby mogła wyjść za mąż.
Intrygujące jest również podejście apostoła Piotra do uzdrowienia córki.

Czy gdyby Petronela żyła w późniejszych czasach i miejscu, w którym kierowano się zaleceniami z 1 listu do Tymoteusza, zostałaby pochwalona za taki niepopularny stan umysłu, czy raczej zacytowano by jej, z 1 Tym. 2:15. Lecz dostąpi zbawienia przez macierzyństwo, jeśli trwać będzie w wierze i w miłości, i w świętobliwości, i w skromności. ? ( Omówiłam już na blogu, inne tłumaczenie tego konkretnego wersetu).

Wygląda na to, że model życia dla wierzących był sukcesywnie nakierowywany na konkretne tory, i z czasem główny cel, wytyczony przez przekaz ewangeliczny, był zatracany, aż do czasów współczesnych, gdzie życie chrześcijan jest wprzęgnięte w matriks w sposób, który ma wpływ praktycznie na każdą dziedzinę zarówno w funkcjonowaniu, jak i w większości w kształtowaniu poglądów.

Jak się zakończyła ta inspirująca i zaskakująca historia życia pięknej córki apostoła Piotra Petroneli, powinno dawać do myślenia współczesnym wierzącym, którzy dają się porywać wirowi życia na modłę tego świata i zatracają z oczu to, co powinno być kwintesencją i celem ziemskiej egzystencji ,dla wierzących.
Zwłaszcza tym pannom i młodzieńcom , którym tęskno do zaślubin, i którzy mają najczęściej odrealnione wyobrażenia w tym temacie, gdyż zwykle młodzi w stanie zakochania i uczuciowego uniesienia, tudzież zaprogramowani hollywoodzko-harleqinowskim mirażem, nie myślą o sprawach, o których powinni rozmyślać i chcieć się informować, na długo przedtem zanim w ogóle się poznali.
Dotyczy to szczególnie wierzących, gdyż przebiegłość synów tego świata czyni egzystencje na tyn padole krwi, potu i łez dla nich jeszcze trudniejszym.
Jak w tej przypowieści o nieuczciwym zarządcy: Łuk. 16:8. I pochwalił pan nieuczciwego zarządcę, że przebiegle postąpił, bo synowie tego świata są przebieglejsi w rodzaju swoim od synów światłości.


*1 Piotr. 4:12. Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu,
13. Ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili.
14. Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was.
15. A niech nikt z was nie cierpi jako zabójca albo złodziej, albo złoczyńca, albo jako człowiek, który się wtrąca do cudzych spraw.
16. Wszakże jeśli cierpi jako chrześcijanin, niech tego nie uważa za hańbę, niech raczej tym imieniem wielbi Boga.
17. Nadszedł bowiem czas, aby się rozpoczął sąd od domu Bożego; a jeśli zaczyna się od nas, to jakiż koniec czeka tych, którzy nie wierzą ewangelii Bożej?
18. A jeśli sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą?
19. Przeto i ci, którzy cierpią według woli Bożej, niech dobrze czyniąc powierzą wiernemu Stwórcy dusze swoje,

c.d.n.

Gabinet osobliwości, czyli..

Anatomia dla zaawansowanych

Zapraszam do zapoznania się z materiałami wizualnymi, wybranymi przeze mnie z różnych miejsc, które udało mi się wirtualnie odwiedzić i umieścić w moim blogowym gabinecie osobliwości.

Centaur – źródło podane w opisie filmu.

pegaz – źródło w opisie filmu.

skrzydlato-szponiasty  –  źródło podane w opisie filmu

W starożytności jedna z popularnych bogiń była portretowana jako skrzydlata postać ze szponami zamiast stóp.

Współcześnie pokazano podobną  istotę w filmie z gatunku sf, pt. Eon Flux, jedna z postaci imieniem Sithandra miała zamiast stóp przeszczepione dłonie.

Sithandra -postać z filmu Eon Flux. Zdjęcie z portalu pinterest.

syrena – źródło podane w opisie filmu.

Szkielet syreny:

źródło w opisie filmu.

słonioręki – źródło podane w opisie filmu.

Podobna postać była również inspiracją dla pewnego dyktatora mody, nazwałam to : wielorękogłowy:

źródło podane w opisie filmu.

Taurus – źródło podane w opisie filmu.

Polecam  niniejszym materiał pt. Hybrydy w Biblii, z portalu Prawda ma znaczenie. Wykład Waldemara Dalewskiego.

Żródło w opisie filmu:

Niedzielne rozważania, czyli..

..tłumaczenie ma znaczenie.

W dniu dzisiejszym, podczas czytania fragmentu z Księgi Daniela, zaczęłam zastanawiać się nad tym, do jakich konkluzji może doprowadzać konkretne tłumaczenie jakiegoś tekstu. ( i czy ewentualnie takie , a nie inne tłumaczenie, mogłoby być intencjonalne).

Oto przykład, z Księgi Daniela , gdy czytamy w tłumaczeniu Biblii Warszawskiej:

Dan. 6:6-7
6. Wtedy rzekli owi mężowie: Nie znajdziemy u tego Daniela żadnego pozoru do skargi, chyba że znajdziemy przeciwko niemu coś na punkcie jego religii.
7. Wówczas owi satrapowie i ministrowie wpadli do króla i tak odezwali się do niego: Żyj wiecznie, królu Dariuszu!

8. Wszyscy ministrowie królestwa, namiestnicy, satrapowie, zwierzchnicy i doradcy doradzają, aby król wydał zarządzenie i nadał mu moc obowiązującą: Kto w ciągu trzydziestu dni o cokolwiek będzie się modlił do jakiegokolwiek boga albo człowieka oprócz ciebie, królu, będzie wrzucony do lwiej jamy.
9. Teraz więc królu, wydaj to zarządzenie i każ sporządzić pismo, które według niewzruszonego prawa Medów i Persów nie może być cofnięte.
10. Wobec tego król kazał sporządzić pismo z tym zarządzeniem

To, co najpierw rzuciło mi się w oczy, i skłoniło do wyobrażenia sobie tej sceny, było stwierdzenie: satrapowie i ministrowie wpadli do króla.
Zaczęłam zastanawiać się, jakby mogła wyglądać owa scena; nagły tumult u drzwi, następnie energiczne i z impetem, który naturalnie sugeruje samo słowo wpadli wtargnięcie -wpadnięcie, grupy wzburzonych poddanych-urzędników, do komnaty króla, który zaskoczony patrzy na wpadających, z pytającym wzrokiem, jakby chciał zapytać: – Co się stało panowie?..

I tu pojawiło się w mojej głowie pytanie, a raczej seria pytań. Gdyż czy do króla można było sobie tak wpadać, nawet jeśli to była grupa wysokich oficjelów królestwa?
Prawem, opisanym w Księdze Estery, było prawo, że jeśli król Achaszwerosz nie wyciągnął berła w kierunku osoby, gdyby ona pojawiała się w jego obecności, to taka osoba miała zginąć, i nawet królowa Estera ryzykowała, gdy pojawiła się u króla nieproszona. (Est.4;11) Czy coś się zmieniło pod tym względem w prawie medo-perskim, tylko nie ma o tym wzmianki, i można  było za panowania Dariusza wpadać do króla?

Postanowiłam sprawdzić w innych tłumaczeniach, no i okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła, bo owszem, brzmią one nieco inaczej, mianowicie:

Biblia Króla Jakuba:

Dan 6;5 Wtedy powiedzieli ci mężowie: Nie znajdziemy żadnej sposobności przeciwko temu Danielowi, chyba że ją znajdziemy przeciwko niemu w prawie Boga jego.

6 Wtedy ci prezydenci i książęta zebrali się przed królem i powiedzieli mu: Królu Dariuszu, żyj na wieki.

7 Wszyscy prezydenci królestwa, namiestnicy i książęta, doradcy i dowódcy naradzili się wspólnie, aby ustanowić statut królewski i wydać stanowczy dekret, aby każdy, kto prosi o nią jakiegokolwiek Boga lub człowieka, trzydzieści dni, z wyjątkiem ciebie, królu, zostanie wrzucony do jaskini lwów.

8 Teraz, królu, ustal dekret i podpisz pismo, aby się nie zmieniło, zgodnie z prawem Medów i Persów, które nie zmienia.

9 Dlatego król Dariusz podpisał pismo i dekret.*

*miejsca inaczej  tłumaczone wyszczególnione  kolorem

Przyjrzyjmy się teraz tekstowi z wersetu 19.

Dan. 6:19
19. Potem udał się król do swojego pałacu i spędził noc na poście, nie dopuścił do siebie nałożnic, a sen go odbiegł.
(BW – Biblia Warszawska)

(W wersji KJV – Króla Jakuba, mamy przesunięcie o jeden werset wstecz).

KJV
18 Potem król udał się do swego pałacu i spędził noc na poście; nie przyniesiono mu też instrumentów muzycznych, a sen jego odszedł od niego.

Dan. 6:18
18. Potem odszedł król na pałac swój, i przenocował nic nie jadłszy, i nic nie przypuścił przed się, coby go uweselić mogło, tak, że i sen jego odstąpił od niego.
(BG- Biblia Gdańska)

W moim odczuciu pomiędzy instrumentami muzycznymi a nałożnicami, istnieje różnica, aczkolwiek, być może powiedzenie, o traktowaniu kogoś instrumentalnie, mogło powstać na kanwie takiego skojarzenia.
Zbadałam również wersję hebrajską, no i w tekście ogólnym mamy ’instrumenty muzyczne’, a w opisie znaczenia słów wdług Stronga, zostały wyszczególnione obok instrumentów muzycznych, słowa: tancerki, konkubiny, muzyka.

Oczywiście można założyć, że każda królewska impreza uweselająca, mogła odbywać się zarówno w w oprawie instrumentów muzycznych , jak i jednocześnie z udziałem tancerek, konkubin i muzyki, no ale jednak musiałoby to przebiegać nieco inaczej, niż gdy mamy w tłumaczeniu li tylko samo słowo ’nałożnice’.

Takich niuansów można znaleźć więcej, zainteresowanych odkrywaniem różnic w tłumaczeniach, zachęcam do samodzielnych badań nad tekstem.