*Mat. 24:33 33. Tak i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, tuż u drzwi.
Zbliżamy się do święta, które dla chrześcijan jestPamiątką najniezwyklejszego wydarzenia w historii dziejów świata, od momentu stworzenia, mianowicie chodzi o ZMARTWYCHWSTANIE naszego PANA, JEZUSA CHRYSTUSA.
Wielu chrześcijan jest przekonanych, że znajdujemy się przy tym, w szczególnym momencie historii, ze względu na obserwowalne na całym świecie, zapowiadane przez Pana Jezusa, znaki zwiastujące Jego drugie przyjście, a dzieją się one zarówno na ziemi, jak i na niebie.
Pamiętając znamienne słowa Pana: Mat. 25:13 13. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie. – starajmy się czuwać, co oznacza wzmożoną uwagę, stan gotowości, oraz niebagatelizowanie zjawisk, które trudno zaliczyć do naturalnych.
Prezentowałam już na moim blogu fotografie dziwnego 'obiektu’, nazywanego też drugim słońcem, który jest fotografowany w różnych miejscach na ziemi.
Wczoraj natomiast natrafiłam na nowe zdjęcia, oto one:
Jest to zdjęcie zrobione w Cornwall, Wielka Brytania.
’Angel Wings’. (Anielskie Skrzydła) Niewiarygodne rzadkie i spektakularne zjawisko pojawiło się na niebie podczas zachodu słońca, wzdłuż wybrzeża w Punkcie Piotra w Kornwalii w Wielkiej Brytanii w dniu 17 marca 2016 r. Ian Warne szedł wzdłuż wybrzeża w Kornwalii i zrobił kilka zdjęć z zachodem słońca. Nie zauważył niczego, dopóki nie wrócił do domu, gdy wrzucił zdjęcia do swojego komputera zobaczył, że słońce ma skrzydła. – Wygląda jak anioł. Eksperci twierdzą, że „Angel Wings” jest tak rzadkim zjawiskiem, że nie ma oficjalnej nazwy. (źródło)
To nie wszystko, gdyż tego samego dnia, czyli 13 stycznia 2016, w godzinach rannych r Mechaele Loraffe, w drodze do pracy, była świadkiem rzadkiego zjawiska: wiązka światła tworzyła ogromny krzyż na niebie!
Materiał, który podaje linki do powyższych wiadomości, prezentuje bardzo ciekawe fakty dotyczące zakodowanych info w Torze, a którymi podzielił się specjalista w ich odczytywaniu rabin Matityahu Glazerson z Richardem Shaw’em, producentem / reżyserem filmu „Kody Tory: Koniec Ciemności”.
Ze strony źródłowej dowiadujemy się, że : Coś znaczącego jest zapowiadane na święto Purim – co może mieć odniesienie do środy wieczorem, dnia 23 marca ( to dzisiaj), lub w Suzie Purim, które jest obchodzone w Jerozolimie począwszy najbliższy piątek, 25. 2016. (więcej wiadomości na temat tradycji obchodzenia tego święta tutaj) – a w wersji biblijnej cała historia jest opisana w Księdze Estery.
W materiale na stronie źródłowej znajdujemy powyższe zdjęcia zestawione razem :
Od siebie dodam, że w zeszłym tygodniu, z czwartku na piątek, przebudziłam się o świcie i zobaczyłam, że moje białe zasłony w pokoju są spowite w czerwonej poświacie, odsłoniłam okno i zobaczyłam krwiste odbicie światła wschodzącego słońca na budynku..
Czy ktoś z Gości mojego bloga też zauważył to zjawisko?
Wkrótce będzie można obejrzeć kolejną część filmu pod tytułem: Bóg nie umarł 2; i wygląda na to, że część druga będzie nie mniej pasjonująca, niż część pierwsza.
Z chęcią podzieliłabym się z Gośćmimojego bloga linkiem do wersji on-line, ale niestety , (po przeszukaniu netu), zdaje się, że trzeba poczekać przynajmniej do seansu przedpremierowego, który w naszym mieście odbędzie się 2 i 3 kwietnia (info na stronie filmu).
Bóg nie umarł 2″ to pasjonująca opowieść o próbie odpowiedzi na najważniejsze pytania wyłącznie przy pomocy argumentów prawnych. Druga część filmu, który poruszył serca i sumienia ponad 140 tysięcy polskich widzów.
Grace jest nauczycielką historii w liceum. Podczas prowadzenia lekcji odpowiada na pytanie uczennicy wspominając przy tym działalność Jezusa Chrystusa. Dyrekcja szkoły zarzuca jej złamanie przepisu o świeckości instytucji państwowej. Jeśli Grace przeprosi sprawa zostanie rozstrzygnięta polubownie i zachowa pracę. Jeśli nie, sprawa trafi do sądu i wówczas kobieta może stracić wszystko łącznie z prawem do wykonywania zawodu. Rozpoczyna się pasjonujący sądowy spór. Konflikt, który miał być lekcją pokory dla ludzi wierzących przeradza się w niezwykłą dysputę o wolności sumienia, istnieniu Boga i jego obecności w przestrzeni publicznej…’( źródło)
.. jak się okazuje jest to pytanie zasadnicze w kwestiach zaliczanych do fundamentalnych, a odpowiedź na nie jest jednym z najszybszych testów na to, jakiej teorii zwolennikiem jest odpowiadający.
I oto chciałabym zaprosić Gości mojego bloga na kolejny bardzo ciekawy film pt.: Sprawa wiary ( A Matter of Faith – 2014)
Rzecz się rozpoczyna w jednym z małych amerykańskich miasteczek, gdzie pewna chrześcijańska rodzina wysyła córkę na studia o profilu biologicznym. Wykładowca biologii, pan profesor Marcus Kaman jest zdecydowanym zwolennikiem teorii ewolucji. Jak się więc można domyślić, – a w treści filmu będzie to temat wiodący, uczelnia na której rozpoczyna studia główna bohaterka filmu : Rachel, jest miejscem, gdzie kreacjonizm nie jest popularny.
Napięcie narasta, gdy w sprawę obrony wartości chrześcijańskich, których jednym z filarów jest kreacjonistyczny początek świata wkracza ojciecRachel, a profesor Kaman nakłania go do wzięcia udziału w uczelnianej debacie pt.: kreacjonizm vs ewolucja.
Wielka szkoda, że ten zwyczaj prowadzenia uczelnianych debat nie jest popularny po tej stronie Wielkiej Wody, bo z pewnością miałoby to zbawienny wpływ na rozpowszechnianie prawdy o stworzeniu.
Zapewniam, że oprócz samej debaty, pozostałe wątki tego filmu są równie interesujące, a zakończenie może niejednego widza zaskoczyć.
(Film dostępny w sieci z lektorem).
********************************
Przy tej okazji przypomnę, że o jajkach, a właściwie jajach i to kosmicznych, była już mowa na moim blogu, w temacie pt.: Kosmiczne Pisanki..’, i pozostaje mi mieć nadzieję, że nawet jeśli do tej pory nie miała jeszcze miejsca żadna debata , czy to w prawdziwym życiu, czy filmowa, dotycząca fundamentalnej prawdy o niebie i ziemi , których stworzenie zostało objawione ludzkości przez samego Stwórcęi zachowane wJego Słowie, a także możliwe do obserwacji gołym okiem w każdej epoce, a więc i w naszych czasach, które mimo, że są najmniej sprzyjającymi dla obserwatorów tego, co widać naprawdę, to pozostawiają ciągle możliwości do weryfikacji, dla tych najdociekliwszych.
.. nierówny – a dlaczego? Zapraszam na felieton pod takim właśnie tytułem ( do zakładki Felietony), w którym omawiam info na temat książki prof. Macieja Giertycha pt. Ewolucja.Dewolucja.Nauka.
Hollywoodzka impreza z Oskarami za nami, ale nie o zwycięskich produkcjach będzie mowa, lecz o filmie, który z pewnością, warto będzie obejrzeć i to już za kilka dni, bo w kinach polska premiera została zapowiedziana na 4 marca.
Poniżej recenzja ( cytuję za źródłem):
Hollywood nakręcił poważny film biblijny, który nie jest antychrześcijański, co w ostatnich czasach jest nie lada wyczynem. Amerykański badacz starożytności, biblista, pastor i ufolog L.A. Marzulli znając towarzystwo artystów USA nie ma wątpliwości, że panuje w nim atmosfera zastraszenia. Naciska się by wszyscy zostali wyznawcami anioła opozycjonisty, stąd coraz więcej produkcji bardziej truje niż pomaga. Coś się jednak wydarzyło, ktoś przełamał tą duchową zmowę. Na ekrany wchodzi właśnie mocny chrześcijański film, zatytułowany„Risen” – „Zmartwychwstały”.
Film przedstawia historię widzianą z perspektywy rzymskiego oficera, który zetkną się z cudem zmartwychwstania. Poncjusz Piłat wysyła setnika, by ten rozpoczął śledztwo w sprawie zniknięcia ciała żydowskiego Mesjasza. Ma to powstrzymać powstanie, do którego w 40 dni po zmartwychwstaniu Chrystusa, dochodzi pośród ludu Jeruzalem. Film ma charakter kryminalistycznego dochodzenia, prowadzonego przez rzymskiego sceptyka.(..) Najbardziej szanowany chrześcijańskich krytyk Ted Baehr uznał film za niezwykle dramatyczną opowieść, którą powinni zobaczyć wszyscy wyznawcy Chrystusa. Inni pastorzy wypowiadają się w podobnym tonie. Po hollywoodzkim bełkocie Darrena Aronofskyego pt.: „Noah”, jak go okrzyknęli niektórzy znamienitsi chrześcijanie, z roku 2014, mamy wreszcie coś co można uznać za produkcję wysokich lotów, przynajmniej wiele na to wskazuje.(..)
Oto jeden z trailerów:
Chętnie już bym zobaczyła ten film!, (ale w sieci niestety nie jest jeszcze dostępny, no chyba, że na portalach , na których trzeba zostawić nr telefonu).
A oto notka w j. polskim, dotycząca tej 'kosmicznej aklamacji’: Amerykańska agencja kosmiczna – NASA, w opublikowanym przez siebie newsletter zabroniła pracownikom używania słowa „Jezus”. W proteście jaki wystosował amerykański Liberty Institute w obronie klubu modlitwy – Johnson Space Center Praise and Worship Club – czytamy, że NASA miała zmusić klub – przy pomocy swego departamentu prawnego – do usunięcia ogłoszenia, którego temat brzmiał: „Jezus jest naszym życiem”. Powodem do interwencji było – wg. NASA – wrażenie, jakoby ogłoszenie o spotkaniu członków klubu miało charakter „fanatyczny i wyznaniowy”. W odpowiedzi na to, klub zaproponował napisanie tekstu, w którym poglądy jego członków miały być wyraźnie zdystansowane od stanowiska NASA, ale tego rodzaju rozwiązanie, prawnicy agencji uznali za „niewystarczające”. W wywiadzie dla Fox News, inżynier technologii kosmicznych, Sophia Smith powiedziała: „To zajście jest dla nas szokujące i bardzo frustrujące. NASA cieszy się długą historią poszanowania wolności religijnych. Dlaczego więc nie pozwala nam na umieszczenie słowa „Jezus” w ogłoszeniu naszego klubu?”źródło
Jeśli jeszcze ktoś zastanawia się nad tym, co może tłumaczyć taki radykalny i stanowczy antagonizm, ze strony pretendentów do eksploracji terenów niedostępnych dla 'niewtajemniczonych’, którzy wiodą swój monopolistyczny prym w wyścigu do nawiązywania ’nieziemskich kontaktów pozaziemskich’ – to poniższe elektryzujące info (obok reszty pozostałego materiału, z którym można się spotkać na moim blogu oraz w necie) wiele w tej kwestii wyjaśnia!
Mamy tu potwierdzenie i to wręcz na pismie , która szacowna instytucja podjęła się swej naczelnej misji ZWODZENIA ŚWIATA.
Polecam cały materiał źródłowy do obejrzenia, ale jako, że jest w j. angielskim, streszczę jego treść pokrótce : Autor zachęca do zapoznania się , (wizualnie) z gadżetami, które z racji swego zastosowania, mogą kojarzyć się większości z tematem Star Wars, a jak się okazuje, ten kosmiczny design, był również znany w starożytnym Egipcie i związany z kultem rodem z podziemnego świata cieni.. Zbieg okoliczności’?
Autor zwraca uwagę na fabułę hollywoodzkich filmów zahaczających o 'rejony kosmiczne’, w których aż roi się od komiksowych super-man-womanowych postaci, obok których przemykają różnorakie kosmiczne byty, z którymi musi mierzyć się nowa generacja herosów.
W tym roku na przykład kroi się powtórka z ’Dnia Niepodległości – Odrodzenie’ – obcy wracają ze zdwojoną siłą i ludzkość zostanie zmuszona stawić im czoła, to jasny przekaz, ale taki scenariusz marzył się już onegdaj prezydentowi Ronaldowi Reagan’owi.
Oto ta wypowiedź (od miejsca url), z filmu, który prezentowałam na moim blogu wcześniej:
Wracając do poprzedniego wątku:
Jest zapowiedź 3 części Star Trek (Beyond).
Możemy być pewni, że w tym roku filmowym (oby tylko na filmie..), w 'kosmosie’ będzie się działo.
Usłyszymy również między innymi, info o prawdziwych Star Wars (kosztujących miliony dolarów, oczywiście wszystko w 'celach pokojowych’), czyli o postępującej militaryzacji przestrzeni nad ziemią, o której mówiła onegdaj Carol Rosin*, i jest to kolejny krok, zapowiedziany przez V. von Brauna. Wszystko idzie według tego scenariusza, mamy aktualnie spadające świetlne obiekty – asteroidy (cokolwiek to jest), a w różnych częściach świata ludzie fotografują dziwny obiekt, zwany potocznie Nibiru, planetą x, lub 'drugim słońcem’, a ponieważ wiemy, co jest końcowym aktem w tym kosmi-czeskim scenario, pozostaje nam tylko czekać na dalszy bieg wydarzeń.
* przypominam tę wypowiedź Carol Rosin (pl. od miejsca url)
Ponizej wzmianka o tajemniczej historii załogi challengera: materiał po polsku (od miejsca url):
https://youtu.be/ufenmFigMX0?t=3200
A tu zapierająca dech kreskówka ( nie mogłam się powstrzymać), produkcji (grafików komputerowych) NASA, ze słońcem w roli gwiazdy Układu, jako wprowadzenie do dalszych misteriów, którymi co jakiś czas jesteśmy raczeni, w majestacie 'nauki’, a o których mam zamiar wkrótce napisać.
Autor poniższego filmu nie posiada teleskopu i nigdy przez niego nie wpatrywał się w świecące gwiazdy, aż do czasu, gdy rozpoczął własne dociekania w temacie płaszczyzny ziemi, i chciał sprawdzić przy tej okazji możliwości dostępnych na rynku aparatów, o zbliżonych możliwościach obserwacyjnych dostępnych dla szerszego użytku, teleskopów. Sprzęt jakim się posłużył, aby sfotografować swój materiał, to Nikon P610 z optycznym zoomem x 60, na który wydał 250 funtów.
Autor filmu zachęca do wyrobienia sobie własnej opinii przy porównaniu tego co sfotografował, z tym, co podają oficjalne źródła i co utarło się być przyjęte za oficjalnie poprawne naukowo wieści na temat gwiazd, ( w tym słońca, bo przypominam, że nasze słońce, które na naszych współczesnych oczach, tak niestrudzenie każdego dnia, biegnie od wschodu na zachód, w naukowo Układzie Zamkniętym, jest lansowane jako ogromnych rozmiarów gwiazda, wokół której nasza ziemia w kształcie globusa/geoidy/elipsoidy (naukowcy mają tutaj różne, sprzeczne w tym temacie wyobrażenia)- wiruje i krąży z prędkością odrzutową, której tak się składa – nikt nie czuje, (będąc przy tym puchem marnym, niczym istoty płci żeńskiej, w kulturach i religiach, których przeciętny człowiek tez nie rozumie, ale jak najbardziej odczuwa), w niezmierzonych 'otmętach kosmosu’ z całym bagażem tego, w co naukowcy chcą wierzyć na ten temat, a czemu prawdziwi magicy oddają cześć o religijnych konotacjach, w praktykach przerastających wyobraźnię przeciętnego zjadacza chleba.
Zapraszam więc na to, co widział Nikon P610, w kolejności : Aldebaran, Vega, Elnath, Castor, Pollux, Betelguese, Kapella ( po prawej stronie, krótkie info, w jakich konstelacjach się te gwiazdy znajdują, oraz jako vs tego, co widać rzeczywiście, mainstreamowe info:, jako 'naukowe’ blabla, myślę, że tłumaczenie tu zbędne, wystarczy zaglądnąć do wikipedii).
Autor zachęca do zwrócenia uwagi na świecące punkty w centrum tych gwiazd, oraz ich przezroczyste segmenty, które przypominają pomarańczę w przekroju, zwróconą w kierunku ziemi. Padają też z jego strony, między innymi takie pytanie: czy to, co widać to płonące gazowe kule, czy raczej to, co widać wskazuje na ich charakter elektryczny? Czy w porównaniu z tym, co pokazują nam oficjalnie, na obrazkach, jako te gwiazdy, w rzeczywistości one są do nich podobne?
Autor nie twierdzi, że wie, czym są i skąd się tam wzięły. Ale na pewno wie, czy NIE SĄ; z pewnością nie wyglądają jak słońce. ( moja uwaga: słońce według objawienia Bibliinie jest gwiazdą, lecz światłem )
Myślę, że każdy, kto nie jest zobligowany tytułami naukowymi albo Noblem z dziedziny astronomii, czy też innej poważnej nauki, śmiało może się przyznać, ze to, co widzi skromny Nikon P610, w niczym nie przypomina opisu super-masywnych olbrzymów, na dodatek oddalonych kwadryliony mil ( można to przeliczać też na kilometry, albo najlepiej lata świetlne, bo wtedy jest to tak daleko, że nikomu, kto stara się prowadzić w miarę normalne życie, już nie chce się o tym rozmyślać).
A gdyby komuś przyszło do głowy, że przecież taki Nikon to za mały pikuś, bo prawdziwe widoki ma dopiero osławiony Hubble, to a jakże, bo okazuje się, że nawet gdyby mieć jakikolwiek teleskop na ziemi, to są 'tajemnice kosmosu’, które można zobaczyć jedynie przez Hubble’a , bo jak twierdzi jeden z oficjalnie uznawanych autorytetów naukowych w dziedzinie 'kosmosu’, kosmolog,filozof i teolog – ksiądz M.Heller : nie można tego, co pokazuje ten teleskop, zobaczyć przez ziemski teleskop, bo przez ziemski teleskop tam nic nie widać*. Sprytne, prawda?
No a skoro tak, to maluczkim nie pozostaje nic innego, jak wierzyć we wszystko, co opowiadają nam w majestacie 'nauki’ ci, którzy mają w swoim zasięgu instrumenty do widzenia, tego, czego inni nie mogą zobaczyć. Tak oto budowana jest świątynia Tajemnicy, tajemniczej niczym namiot wróżki, która sama jedna ma odpowiedni instrument – szklaną nomen-omen kulę, do odczytywania tego, co tylko ona sama tan widzi i czego nikt postronny i niepowołany tam nie zobaczy.
Rzecz jasna współcześni magowie, z racji tego, że zajmują się znacznie poważniejszymi zagadnieniami, muszą być wyposażeni w znacznie nowocześniejszy sprzęt, niż cyrkowe wróżki. Do latania tam, gdzie postronnym ciekawskim nie jest dane latać, też potrzebne są gadżety na miarę czasów, aczkolwiek te, których użyto na przykład do inscenizacji lotu na księżyc okazały się być za mało dopracowane, aby zwieść dociekliwych.
Te dziejowe skuchy dotyczą również kolejnych, po księżycowych wyprawach, podpuch-misji kosmicznych, o których też już wspomniałam na moim blogu.
* Na tym wykładzie o: Wielkim Wybuchu – stworzeniu Wszechświata, księdza profesora M. Hellera, którego przesłanie naukowe-filozoficzne- teologiczne zostało docenione przez przedostatniego papieża, listem gratulacyjnym, padają też inne i tak kuriozalne stwierdzenia, że niektóre poniżej przytoczę.
Według profesora wszechświat liczy sobie ok. 14 miliardów lat; które profesor streszcza, zarysowując scenariusz dziejów powstawania wszechświata, posiłkując się schematem, który ma pomóc umieścić się wyobraźnią w konkretnym miejscu, który wskazuje na schemacie strzałka wskazująca, że w tej chwili mamy erę kosmologiczną współczesną. Mamy 12 do 15 miliardów lat, ale rysunek jest przestarzały, bo teraz mamy dane z krążącego satelity i wiemy, że wiek wszechświata wynosi 13,7 miliardów lat. Jest to ogromne osiągnięcie, bo znamy wiek wszechświata z olbrzymią dokładnością , bo aż do 3% . Taki okres czasu dzieli nas od wielkiego wybuchu.
Dzisiaj wszechświat jest wypełniony galaktykami i gromadami galaktyk, dlatego ta era nazywa się galaktyczną, a pan profesor podczas wykładu stara się pokonać drogę od od ery galaktycznej do początków wszechświata, przesuwając zielona strzałkę wstecz, co pozwoli prześledzić cały ten scenariusz.
W ok.10 minucie wykładu, mamy przykłady galaktyk, o urozmaiconej morfologii, czyli kształtach, występujących w naszej galaktycznej erze. I tu ciekawe stwierdzenie profesora o jednej z galaktyk, że: ustawiła się z boku do nas.
(próbuję sobie wyobrazić z którego boku dla obserwatora, który byłby na kręcącej się i pędzącej kuli?..)
Następnie mamy obrazek galaktyki, która ma reprezentować naszą własną Galaktykę, pan profesor mówi, że naszej nie możemy zobaczyć z zewnątrz, bo w niej mieszkamy, – tak,jak to pokazuje obrazek w 12 minucie 21, bo znajdujemy się w jej środku, ale 'z grubsza’ nasza galaktyka jest podobna do tej z obrazka. Dowiadujemy się, ze słońce ,wraz z układem planetarnym znajduje się 'gdzieś’ w odległości 2/3 od jądra Galaktyki. i 'mniej więcej, powiedzmy gdzieś tu by było nasze słońce’, ale byłoby w skali ogromnej Galaktyki niezauważalne i tutaj pada stwierdzenie, zaskakujące jak na księdza i teologa, mianowicie profesor stwierdza: warto sobie uświadomić tę skalę, że nie jesteśmy tak strasznie ważni we wszechświecie, a od jednego końca galaktyki, do drugiego biegnie ok. 300 tys. lat.
Następnie dowiadujemy się, że: 'nauka powiada, że wszechświat się rozszerza, że galaktyki nawzajem od siebie uciekają z rosnącymi prędkościami.
'Gdzieś na początku ery galaktycznej galaktyki musiały powstać, i jesteśmy w tak dobrej sytuacji, że można to zobaczyć’ – powiada pan profesor, – dzięki teleskopowi, jest to teleskop Hubble’a – który 'krąży na orbicie’, i obserwuje wszechświat spoza atmosfery, dlatego – uwaga – ’może zajrzeć głębiej w przeszłość(sic!) wszechświata’.
Zatrzymam się na chwilę przy tym kuriozalnym stwierdzeniu , bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że mamy tu do czynienia z próbą przeforsowania idei, jakoby teleskop był instrumentem podobnym do wehikułu czasu, a czas ma tutaj podobnie magiczne znaczenie, jak w forsowaniu teorii ewolucji, w której to właśnie jest czynnikiem grającym niesłychanie istotną rolę w 'uwiarygodnianiu’ zmian ewolucyjnych, bo są one szyte na miarę przemiany żaby w księcia, więc aby były wiarygodne tego czasu musi być co najmniej tak dużo, jak jest gazylionów lat pomiędzy galaktykami.
Następnie profesor stwierdza ok.17 minuty, patrząc na prezentowany jako zrobiony przez teleskop Hubble’a obraz, że: tutaj po prostu widzimy naocznie 'początek galaktyki’.
–No ale co było przedtem? – zapytuje. – Czy potrafimy zobaczyć, co było przed erą galaktyczną? ’ Okazuje się, że poprzez cofanie się na obrazku ze schematem, potrafimy.
Następnie ( 18 minuta), pan profesor zachęca zasłuchaną widownię na auli, aby przyjrzała się kolejnemu obrazkowi – schematowi porównawczemu, i postawiła się w położeniu człowieka, który w pogodny dzień patrzy w chmury i widzi białe obłoki, niebo przykryte chmurami. Tutaj światło jest rozpraszane, świat jest nieprzezroczysty i dlatego widzimy chmury, które zasłaniają niebo..
To samo – twierdzi pan profesor dalej – jest w kosmologii, jeżeli obserwator astronomiczny obserwuje, to mu się struktura galaktyk zaciera ( uff.) i dochodzimy do momentu, w którym wszechświat był wypełniony gorącym promieniowaniem elektromagnetycznym.
Ciekawa rzecz, że teoretycy już w roku 1948, a więc zaraz po II wojnie światowej, odkryli, że młody wszechświat, był wypełniony gorącym promieniowaniem elektromagnetycznym, które – ponieważ wszechświat się rozszerza – dzisiaj powinniśmy obserwować jako promieniowanie bardzo chłodne – i właśnie do tego momentu świat jest przezroczysty i widzimy galaktyki, a (dalej) świat jest wypełniony promieniowaniem, fotony się rozpraszają i my tylko widzimy tę 'podstawę chmur’ i tu się zaczyna tak zwana 'era promienista’. Wszechświat jest wypełniony promieniowaniem elektromagnetycznym. Ten moment przejścia od ery galaktycznej do promienistej jest ok. 300 tysięcy lat po 'Wielkim Wybuchu’.
I tak dochodzimy do punktu wyjścia, czyli do punktu 'Wielkiego Wybuchu’, i dobrze, bo może reszta pójdzie szybciej, a jesteśmy dopiero w 19 minucie 51 sek. wykładu. Pan profesor następnie mówi; patrząc na prezentowany schemat, że 'stąd-dotąd jest prawie 10 miliardów lat, a tutaj jest dopiero 300 tysięcy lat od początku’.
Nie wiem, jak myśli widownia na wykładzie, ale te poważne liczby brzmią tak niewiarygodnie, jak przypadkowe wygrane na loterii.
Tutaj historia świata nabiera przyspieszenia – (nareszcie) – gdyż zbliża się do początku. Powstaje pytanie – Czy możemy zobaczyć – mimo wszystko – co się działo w erze promienistej? (to znaczy, czy coś widać przez to zachmurzenie, z którym zmaga się obserwator astronomiczny?) Otóż, przy pomocy fal optycznych nie – bo one nie przejdą przez tak zwaną powierzchnię ostatniego oddziaływania, ale mamy jeszcze radio-astronomię*, można obserwować w zakresie fal radiowych. Tutaj pan profesor mówi o ciekawym epizodzie z lat sześćdziesiątych: – rozpoczęła się era satelitów, i aby wyeliminować zaburzenia radiowe,skonstruowano antenę – radioteleskop, i okazało się, że zakłócenia nie pochodzą z naszej galaktyki, i nie wiedziano jak to wytłumaczyć. Ale inna grupa, tych którzy wiedzieli, że świat gdy był jeszcze młody, był wypełniony promieniowaniem, postanowiła to promieniowanie zarejestrować, a technika radioastronomiczna rozwinęła się i oni uważali, ze to się da zrobić. Skontaktowali się z tymi, którzy odkryli szumy i okazało się, że te szumy to resztka po 'Wielkim Wybuchu’. To promieniowanie tła, które się dzisiaj nazywa mikrofalowe. Pan profesor pokazuje wykres. No niestety nie można tego z bliska zobaczyć, ale mowa o widmie i kreskach.
Jak się można było tego spodziewać za to odkrycie panowie, którzy, jak się okazało nie wiedzieli co odkryli, dostali Nobla.
(Nic dziwnego, taki milowy krok wstecz, aż do 'Wielkiego Wybuchu’, nie mógł zostać nie nagrodzony, bo to bardzo ułatwiło kreowanie dalszych astronomicznych teorii. )
* radio -astronomia : ten termin przywodzi mi na myśl fenomen kontaktowania i przenoszenia informacji w wymiarze duchowym, które przez stronę o materialistycznym światopoglądzie została określona – zupełnie mylnie, ale z ewolucyjnym uporem – jako 'radio biologiczne’. Więcej na ten temat w znakomitej powieści Dave’a Hunt’a pt.: Plan Archontów.
W dalszej części wykładu ( w ok 20 minucie), dowiadujemy się, że: promieniowanie (tła ) okazuje się bardzo ważne, bo 'jest w nim zakodowana fizyka młodego wszechświata, i jeżeli ’fizyk uzbrojony w swoje teorie podchodzi do zanalizowania tego promieniowania, to może dużo powiedzieć na temat tego, co się we wszechświecie wtedy działo’.
Nic dziwnego, ze jakiś czas potem (zaiste) Nasa zdecydowała się wysłać specjalnego satelitę, którego zadaniem było dokonać dokładniejszych pomiarów promieniowania tła.
Badania tego tła obfitują we wręcz sensacyjne epizody, ale w tym miejscu pan profesor powiedział, że musi się streszczać do wyników.
W 24 minucie 11 sek. widzimy z grubsza 'mapę wszechświata’, jakim on był mniej więcej 300 tys. lat po wielkim wybuchu. Mamy ślady po tworzeniu się zagęszczeń materii, z której powstały galaktyki i gromady galaktyk, a to wiadomo z badań statystycznych tych plam. Zmierzył to promieniowanie satelita o ładnej nazwie Cosmic Background Explorer. Ta mapa to była sensacja w początku lat 80-tych, i była reprodukowana we wszystkich wielkich gazetach całego świata, bo udało się zobaczyć wszechświat jakim był 300 tys. lat po 'Wielkim Wybuchu’.
(Po przyjrzeniu się tej mapie, okiem uzbrojonym w doktrynę gospodyń domowych, dochodzę do zgoła innych wniosków, niż uzbrojeni w swoje doktryny fizycy, i jest to dowód na to, że nie ma znaczenia na co patrzysz, gdy patrzysz przez pryzmat doktryny, albo inaczej, że to nie doktryna powinna mieć znaczenie, gdy się czemuś przyglądasz, ale ta zasada jak widać nie ma zastosowania w fizyce.)
Naukowcom zależy aby z tej mapy jak najwięcej 'wycisnąć’, dlatego jest drugi satelita, też się jakoś nazywa, pan profesor stwierdził, że nie ważne, jak ale robi promieniowanie tła o wiele dokładniej, to widać, ponoć o ile więcej szczegółów jest tu 'wyciśnięte’. A są w przygotowaniu kolejne loty satelitarne, które mają jeszcze dokładniej to promieniowanie badać ( wykład z 2009 r., obecnie mamy Anno Domini 2016, więc jakiś kolejny satelita o ładnej nazwie powinien w końcu zrobić fotkę promieniowania z Godziny 0.) Pan profesor powiedział, że nasa i esa już współpracują w tym zakresie.
(No ja myślę, bo jak na razie ludzie dociekliwi nie mogą dojrzeć ani jednego z rzeczonych satelitów, a powinno ich być 'na orbicie’ multum, jeśli nie więcej).
No i bingo wykładu:
W 27 minucie 09 pada mocne i wymowne stwierdzenie:’Historię wszechświata można zobaczyć przy pomocy rozmaitych teoretycznych i obserwacyjnych tricków, proszę zwrócić uwagę, że teoria tutaj niezmiernie współpracuje z obserwacją, gdyby nie teoria, to byśmy nie mogli zobaczyć ’- (przejęzyczenie?), ’zaprojektować tych urządzeń, ani zinterpretować tego, co pokazują’.
W 27 minucie 34 sek. widzimy planszę z info, że dzięki sondzie WMAP dowiedzieliśmy się, że wszechświat: ma 13,7 mld lat
jest tylko w 4% wypełniony znaną nam materią: reszta to Zimna Ciemna Materia(23%)
jest płaski (sic! – ale pan profesor tego nie skomentował, więc nie wiemy, co to dla świata nauki oznacza)
pierwsze jego gwiazdy rozbłysły 200 mln lat po 'Wielkim Wybuchu’.
I tak dotrwaliśmy ( o ile Gościemojego bloga ze mną również), do 27 minuty i 34 sekundy wykładu, który trwa 1 godz. 05 minut.34 i jest jego pierwszą częścią, więc póki co na tym zakończę.
Na więcej zapraszam już tylko najwytrwalszych.
W drugiej części wykładu profesor przedstawia jak to wszystko się ma do doktryny teologiczno-filozoficznej stworzenia wszechświata.
Jeszcze nie miałam okazji posłuchać, ale zważywszy na część pierwszą wykładu nie spodziewam się usłyszeć niczego, co by choć w niewielkim zarysie nawiązywało treścią do pierwszego rozdział Księgi Rodzajuoraz innych miejsc w Biblii,w których jest mowa o kosmologii.
.. pasjonatom filmów z gatunku SF, ten tytuł skojarzy się najprawdopodobniej, z pewnym niskobudżetowym horrorem z lat 80-tych XX wieku, który trzymał w napięciu od początku do końca, co jest dowodem nie tylko na to, że nie potrzeba hollywoodzkiego blichtru okraszonego bankierskimi inkrustacjami, aby zrobić coś interesującego w swoim gatunku, ale tym, których doszły już słuchy, że coś nie bierze się z niczego, przypomniał o jeszcze jednej prawidłowości, mianowicie, iż nie ma nic nowego pod słońcem, o czym nie byłoby wiadomo starożytnym i uświadomionym współczesnym, i to, co pokazują nam na filmach, utalentowani ( w tym przypadku w straszeniu na maxa ) filmowcy, nie jest li tylko wynikiem przerostu ich zdolnej wyobraźni, lecz ma swoje mroczne konotacje z wymiarami, które zdolni i bystrzy badacze naszych trudnych do ogarnięcia czasów, potrafią dostrzegać również przy pomocy szkiełka i oka, oraz opatrywać konkluzjami, które z naukowego punktu widzenia są tym, dla naukowców oraz osób zainteresowanych, czyli ogólnie rzecz ujmując: całej rasy ludzkiej, czym dla pasjonatów filmów z gatunku horror/sf, jest produkcja, wychodząca na przeciw ich oczekiwaniom.
Po tym wstępie, który wbrew pozorom nie ma na celu wprowadzać Gości mojego bloga, w euforyczną atmosferę podobną do tej na rozdaniu Oskarów, lecz raczej pomóc uzmysłowić zainteresowanym, że to, o czym przeczytają dalej, nie ma nic wspólnego z czymkolwiek, co może się kojarzyć swojsko i przyjemnie, lecz wręcz przeciwnie, da przedsmak tego, co się tak naprawdę rozgrywa na scenie, czy też arenie tego świata, a wydaje się być tak nieprawdopodobne i tak dreszczo-wywołujące,że zwykłym śmiertelnikom, zajętym swoimi prozaicznymi sprawami dnia codziennego, nawet na myśl nie przyjdzie, że to ich też dotyczy i do jakiego stopnia..
Wymienię jeszcze kilka innych produkcji, które mają charakterystyczny wspólny mianownik: Żołnierze kosmosu, Maze(Labirynt) część pierwsza, oraz jedna z najnowszych z 1014 r. zTomem Cruizem, pt.: Na Skraju Jutra.. Jeśli ktoś z Gości mojego bloga widział te filmy, to pewnie już zaczyna mu świtać pewna idea, ale natychmiast włącza się racjonalizujący wentyl bezpieczeństwa, który pomaga odpędzić tę nieprawdopodobnie-niemożliwą myśl, jak najdalej od siebie..
W tym miejscu lojalnie uprzedzam, poniższy materiał nie polecam osobom o słabych nerwach, gdyż wrażenia, jakie po nim pozostaje nie da się przyćmić nawet najśmiesznieszym kabaretonem, charyzmatycznym sprawozdaniem z meczu, czy hipnotycznym serialem, bądź przepychankami pomiędzy frakcjami politycznymi.
Uważni Goście mojego bloga pamiętają zapewne temat chemtrails, czyli smug chemicznych, który został poruszony tu onegdaj. Poniższy wykład Harald’a Kautz Vella, który bezpośrednio badał to zjawisko, jest materiałem uzupełniającym te info, które jest już od jakiegoś czasu udostępniane w sieci przez innych badaczy, ale zawiera też inne szokujące szczegóły, o których nie śni się nikomu, oprócz filmowcom horrorów z gatunku sf..
Moje uwagi do wykładu H.K.Velli:1. jako chrześcijanka, której wiara opiera się na objawieniu Biblii,nie zgadzam się w wielu punktach ze światopoglądem, który wyznaje Harald Kautz Vella(słuchałam też inne jego wypowiedzi), natomiast te informacje, które podaje on w kwestii chemtrails i obcych technologii, są w moim odczuciu tak istotne, że mimo tych diametralnych różnic w postrzeganiu świata (- H.K.Vella porusza się w kosmologiczno- w ewolucyjnym modelu wszechświata, a to dzieli jego i moje zrozumienie tych spraw -,) uważam ten materiał omawiający smugi chemiczne i obce technologie za bardzo istotny, dlatego zdecydowałam się go zaprezentować. 2. H.Vella, przy całym swoim naukowo-badawczym zapleczu, które pomogło mu w przeprowadzaniu istotnych badań laboratoryjnych, nie potrafi jednak zdefiniować prawidłowo spraw w kategoriach duchowych, gdyż mimo, iż jest na te dziedzinę wyczulony, to nie rozróżnia z jakiego duchowego źródła czerpie skoro posiada informacje od osoby, która jest spirytystką, kontaktującą się z tak zwanymi duchami zmarłych, co z chrześcijańskiego punktu widzenia jest kontaktowaniem się z demonami, podszywającymi się pod duchy zmarłych i jest przez te duchy zwodniczo poinformowany, że obcy to 'kosmici’, podczas, gdy obcy to demony, podszywające się pod 'kosmitów’.
H.Vella dzieli się swoimi też teoriami niespójnymi z objawieniem biblijnym, np na temat reinkarnacji (poprzednich wcieleń), datowania, wspólnej pamięci ludzkości, o 'kochającej planecie’, którą też nazywa matką -ziemią, oraz przyczyn z powodu których ludzkość popadła w kłopoty, a także możliwość kreowania rzeczywistości poprzez 'myślenie’, podróżach 'w kosmosie’, oddzielaniu tak zwanej sztucznej inteligencji od źródła demonicznego, których osobiście nie podzielam.
Dodam że materiał ten nie powinien mieć osłabiającego wpływu na wiarę opartą o objawienie Biblii, a wręcz jest kolejnym puzzlem w układance, ujawniającej jeszcze wyraźniej te wrogie siły, których odwiecznym celem jest ich manifestacja poprzez niepojmowalne przez umysł ludzki zło, wobec rodzaju ludzkiego oraz chęć odarcia go z przygotowanego przez Stwórcę Wszechrzeczy dziedzictwa, a także wskazuje jedyny możliwy kierunek obrony i ochrony przed tym niewyobrażalnym złem, jaki Bóg Ojciec zagwarantował w Osobie Jego Syna; w Panu Jezusie Chrystusie.
Z wykładu H.Velli dowiadujemy się o archontach i praktykach ludzi z kręgu władzy z nimi współpracujących. Bibliaoczywiście o tym wszystkim wspomina i przestrzega*przed tym, aczkolwiek człowiek współczesny zdaje się potrzebować bardziej obrazowej i uwspółcześnionej prezentacji, aby dotarła do niego groza całej sytuacji, i to jak mniemam wykład H.Velli w tym temacie w zupełności zapewnia.
Ta wojna, 'pomiędzy koncepcjami biologicznymi’ – jak ją określa H.Vella, z pozycji bio-fizyki – to również ta, która się rozgrywa ’na powietrzu’ i w ’synach opornych’ i została opisana w Liście do Efezjan 2:1-2.
To, co H.Vella przedstawia jako stopniowane oddawanie odpowiedzialności, za konkretne profity, aż do 'sztucznej inteligencji’ na samym szczycie tej, jak to określa GRY – nie da się przerwać na poziomie ludzkim, bo to nie jest GRA, ale bezwzględna i krwiożercza walka mocy ciemności o każdą duszę, przy pomocy gadżetów przypisanych danej epoce. W naszej epoce te gadżety są na miarę technologii, które mają sprawiać wrażenie 'kosmicznych’. H.Vella sugeruje, że ludzkości udałoby się z tego uwolnić, ale to dlatego, że nie zapoznał się jeszcze z koncepcją biblijną, aczkolwiek wspomniał o Panu Jezusie, w kontekście liczby 12. Mam jednak nadzieję, że prędzej czy później taka okazja, do poznania tego, co Bóg objawił ludzkości, o losach tejże, będzie mu dana i będzie on mógł dokonać właściwego wyboru, gdyż z wypowiedzi H.Velli wynika, iż rozumie on, że konieczność dokonania wyboru jest tu rozstrzygającą kwestią.
Istota ludzka, bez bezpośredniej pomocy i ochrony Stwórcy, którą wierzący ma w Osobie Jezusa Chrystusa jestzupełnie i beznadziejnie zgubiona, a dotyczy to także wieczności, co jest ważniejsze niż nawet najdłuższe życie doczesne.
Poniżej pragnę przypomnieć zapewnienie pomocy ze strony Boga dla wierzących Słowu Bożemu:
*Efez. 6:10-18 10. W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. 11. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. 12. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. 13. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się, 14. Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości 15. I obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, 16. A przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego; 17. Weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże. 18. W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych.
Oraz:
Rzym. 8:35-39 35. Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? 36. Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, Uważają nas za owce ofiarne. 37. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. 38. Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, 39. Ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Nawet jeśli jeszcze takie widoki nie są obserwowane wszędzie w naszych rejonach (okazjonalnie już bywały)- dobrze jest być przygotowanym, na przykład poprzez zakup odpowiednich okularów do obserwacji słońca (ja już je zakupilam).
Oto te widoki, które cokolwiek przedstawiają, i jakkolwiek by nie nazywać tego czegoś, to nie jest to codzienny widok.
https://www.youtube.com/watch?v=hu7Y_wiZD5c
https://www.youtube.com/watch?v=RFJ7e7PGlFk
https://www.youtube.com/watch?v=l9m8b_L_BRQ
p.s..
Oglądając te filmy, pamiętajmy o właściwej rozmiarówce, oraz prawdziwychodległościach i usytuowaniach tych świateł.
Jeśli ktoś widział film pt. Melancholiamoże mieć niewłaściwe skojarzenia rozmiarowe.(Reżyser posługiwał się obrazem opartym o standardowy model 'Układu Słonecznego’).
.. oto ważkie pytanie, przed odpowiedzią na które, zostaną postawieni bohaterowie kolejnego filmu, wyprodukowanego przez twórców filmu: Bóg NIE umarł; ( na który już swego czasu zapraszałam również na moim blogu).
Właśnie jestem tuż po obejrzeniu całego zapowiedzianego wyżej filmu i gorąco polecam go również Gościom mojego bloga!
Poniżej oficjalny trailer, który daje przedsmak tego, co będzie się działo na filmie, a gwarantuję, że będzie ciekawie, co najmniej tak, jak to się dzieje w prawdziwym życiu, gdy ktoś zdecyduje się oddać swoje życie Temu, który WIE, jak sobie z nim dobrze poradzić, nawet jeśli my sami tego nie wiemy, a sytuacje, z którymi przychodzi się nam mierzyć, przerastają naszą wyobraźnię..
Oto trailer (cały film dostępny w sieci).