…jako, że ostatnimi czasy dużo się mówi o imigrantach z rejonów obcych nam kulturowo i wyznaniowo, w kontekście ich osiedlania się w krajach europejskich, a konkretnie w naszym kraju, myślę, że jest to istotny temat, który żywotnie dotyczy, względnie z czasem będzie dotyczył nas coraz bardziej.
Wczoraj obejrzałam ciekawy materiał pod tytułem: Przemysław Wipler o imigrantach.
Przypatrzyłam się wyrazowi twarzy pani blondynki (bez obrazy, sama też nią jestem), gdy poseł Wipler wspomniał o zabijanych chrześcijanach w Syrii, za to, że są chrześcijanami; w 19 minucie 15 sek. , i pani nie wyglądała na przejętą tą informacją. Czy zatem jeśli jako chrześcijanka wyrażę obawę, że na skutek braku empatii, czy też wyobraźni osób, mających opiniotwórczy wpływ w podmiotowej kwestii; gdy z czasem mogłoby dojść do sytuacji, że do naszego kraju będą mogli napływać masowo przedstawiciele kultury, w której wyznanie pozwala na ścinanie głów chrześcijanom w ich kraju, to czy będzie to wyrazem rasizmu albo ‘imigrofobii’ z mojej strony, że ten niepokój nie minie, tylko dlatego, że w moim kraju, póki co, do takich incydentów jeszcze nie dochodzi?..
Oto owa wypowiedź, od miejsca url:-( niestety już wykasowana..)
Osobiście nie mam nic przeciwko temu, że jeden się rodzi: wymieniam w kolejności alfabetycznej: biały, inny czarny, a jeszcze inny czerwony albo żółty, skoro nikt nie ma wyboru ani wpływu na to, w jakim kolorze skóry przychodzi na świat, oraz w jakim rejonie świata, ale doświadczenie dziejowe uczy, że nie można eksperymentować z asymilacją kulturowo-wyznaniową, wobec tylu naocznych nieudanych eksperymentów w tej materii, które możemy oglądać na własne oczy w krajach, gdzie takie ‘wzbogacanie kulturowe’ nie wyszło. To powinno raczej skłaniać do zdystansowania się od tego, co się nie udało w państwach bogatszych i przebieglejszych w polityce.
A’ propos bogatszych, to skoro mowa o ‘pomocy imigrantom’, to czy nie byłoby roztropniej i pod każdym względem z lepszym rezultatem, odesłać wszystkich imigrantów tam, gdzie nie tylko pasowaliby oni bardziej kulturowo i wyznaniowo, ale gdzie całkiem po prostu, jest się czym z nimi dzielić, skoro szejków tego kraju stać na przykład na urodzinowy tort, za bagatela; 74 miliony dolarów, skoro w naszym kraju torty urodzinowe oficjalnych osób, to koszty raptem wynoszące niecałe pół tysiąca zł.?
Przecież takim jednym tortem szejka dałoby się nie tylko obdzielić całe rzesze imigrantów, ale myślę, że ów szejk, zamiast kupować za rok kolejny tort, mógłby w międzyczasie obstalować kolejną wyspę palmę, przy budowie której tym razem zostaliby zatrudnieni sami imigranci z Syrii i innych krajów, skąd imigranci idą na Europę, zamiast sprowadzać, jak to jest obecnie – pracowników z Pakistanu lub Indii.
To chyba znacznie lepszy pomysł, niż deklaracja ze strony szejków, pomocy imigrantom , w postaci budowy 200 meczetów w Niemczech dla uchodźców, prawda?
Nawiasem mówiąc, pomysł z budową meczetów dla uchodźców, przypomniał mi pewien rysunkowy humor sprzed lat, na którym babcia robiła skarpetę na drutach, a podpis pod rysunkiem brzmiał następująco: skarpeta dla głodnych w Kinszasa..
No ale prawdą jest przysłowie, że syty głodnego nie zrozumie, a co najwyżej będzie się dziwił, że głodny myśli tylko o jedzeniu, zamiast być wdzięczny za coś, czym się nie naje..
No i jeszcze jedno, przy okazji ‘mody na pomoc’; jako potomkini Sybiraka, który został wywieziony ze Lwowa, z matką i siostrą, w bydlęcych wagonach, za stalinowskiej deportacji polskiej ludności Kresów Wschodnich, nachodzi mnie refleksja, dlaczego potomkowie tych nieszczęsnych przesiedleńców, wywłaszczonych siłą i pod karabinami maszynowymi, z ich ziem i własności, a którzy nie mieli tyle szczęścia, aby tuż po wojnie powrócić do Polski, nie mogliby powrócić teraz, czy to nie ich właśnie należałoby przyjąć do kraju w ramach pomocy własnym rodakom?